Chodzi o sytuację z 67. minuty wtorkowego meczu. Lech Poznań prowadził z Karabachem FK już 1:0, a okazję na wagę drugiego gola miał Michał Skóraś. Pomocnik Lecha przejął piłkę odbitą przez bramkarza po strzale Filipa Szymczaka i miał okazję do dobitki. Zamiast tego niecelnie podał do Mikaela Ishaka, a rywale powstrzymali świetny atak. To była najlepsza szansa na zwiększenie zaliczki przed rewanżowym starciem.
- Jaką trzeba mieć w takim razie sytuację, żeby uderzyć na bramkę? Obecnie w takich sytuacjach nie ma dużo czasu. W takiej pozycji nie ma co szukać podania. Jeśli masz piłkę i możliwość oddania strzału, to strzelasz. Czasem trzeba po prostu uderzyć z całej siły, "z orkiestrą" - komentuje w rozmowie z WP SportoweFakty Jarosław Araszkiewicz, który jako piłkarz zdobył z Lechem pięć mistrzostw Polski.
Ostatecznie Lech pokonał Karabach 1:0 po golu Ishaka w 41. minucie. Nasz rozmówca podkreśla, że to dobry wynik i chwali zespół.
ZOBACZ WIDEO: Co ten bramkarz zrobił?! Niewiarygodny gol
W tym byli skuteczni
- Choć Karabach częściej był przy piłce i starał się kreować grę, to Lech grał skutecznie w obronie. Przez to rywale nie stworzyli zbyt wielu okazji pod bramką. Nie było to porywające widowisko, ale przede wszystkim liczy się zwycięstwo - podkreśla 57-latek.
W tym spotkaniu zadebiutował nowy szkoleniowiec "Kolejorza". Holender John van der Broom zastąpił latem Macieja Skorżę, który z powodów osobistych musiał zrezygnować z pracy.
- Zaskoczyło mnie, że trener wystawił od pierwszej minuty Kristoffera Velde. Poza tym było widać, że Holender nie chciał wprowadzać zbyt wielu zmian i robić zamieszania. Zadebiutować nie zdążyło dwóch nowych piłkarzy: Afonso Sousa i Heorhij Citaiszwili. Trener postawił na człon zespołu, zawodników, którzy wywalczyli mistrzostwo - analizuje były reprezentant Polski.
Wyzwania przed rewanżem
I chwali atmosferę na pierwszym oficjalnym meczu Lecha w tym sezonie: - Prawie 26 tysięcy kibiców na trybunach to dobry wynik biorąc pod uwagę, że mamy wakacje. Myślę, że kibice są zadowoleni. W końcówce brawami nagradzali każde dobre zagranie.
W następny wtorek mistrz Polski w Baku spróbuje przypieczętować awans do II rundy eliminacji Ligi Mistrzów. Warunki mogą być dużo trudniejsze ze względu na grę na wyjeździe i ekstremalnie wysoką temperaturę. Wieczorem w stolicy Azerbejdżanu temperatura ma wynosić blisko 30 stopni.
Jarosław Araszkiewicz zwraca uwagę na jeszcze jedną rzecz. - Zobaczymy, jak zregenerują się zawodnicy, bo w międzyczasie zagrają o Superpuchar Polski. Organizatorzy mogliby znaleźć inny termin na ten mecz. Lech nie ma zbyt szerokiej kadry, ale jestem dobrej myśli i przejdzie do kolejnej rundy. Choćby miałoby to się zrodzić w bólach.
Maciej Siemiątkowski, dziennikarz WP SportoweFakty
Pierwszy krok Lecha Poznań. "Nie baliśmy się o to"
Szachtar Donieck zadecydował, gdzie będzie grał w Lidze Mistrzów