Ostatecznie jednak to krakowianie cieszyli się z awansu do kolejnej rundy, pokonując drużynę z Kobylina po serii rzutów karnych. Po 120 minutach gry był remis 1:1. Takie rozstrzygnięcie nie zadowalało gospodarzy, którzy, mimo iż przeciwnik był z wyższej półki chcieli środowy mecz wygrać. - Nie osiągnęliśmy celu w tym meczu, jakim było dla nas zwycięstwo i przejście do następnej rundy rozgrywek. Wiem, że może to dla niektórych zabrzmieć dziwnie. Jednak w każdym spotkaniu ligowym czy pucharowym z zespołami z wyższych ligi trzeba wychodzić na boisko z chęcią zwycięstwa - mówi Marek Nowicki, grający trener Piasta. - Założyliśmy sobie, że jeżeli nie stracimy bramki to wygramy mecz. Niestety było inaczej, stracona bramka nie pozwoliła nam przejść dalej - dodaje trener kobylińskiej jedenastki.
Piłkarze amatorzy z Kobylina postawili wysoko poprzeczkę ekipie "Pasów". Emocje sięgały zenitu w serii rzutów karnych. Tutaj swojej lepszy od Tomasza Kempińskiego i Marka Nowickiego był bramkarz Cracovii, Łukasz Merda, który obronił strzały gospodarzy. - Z jedenastki zawodników było tylko trzech chętnych do wykonywania rzutów karnych. Ja jako najstarszy zawodnik w zespole wziąłem na siebie tą odpowiedzialność. Zawsze uderzam w prawy narożnik, jednak tym razem coś mnie podkusiło zmienić i uderzyłem w lewo. Niestety nie powiodło się - mówi szkoleniowiec Piasta.
Drużyna z 3-tysięcznego Kobylina ma już, więc za sobą przygodę z Pucharem Polski. W ciągu zaledwie kilku tygodni to małe miasteczko gościło dwie ekipy z najwyższej klasy rozgrywkowej. Przed Cracovią w Kobylinie gościła drużyna Zagłębia Lubin, która musiała uznać wyższość miejscowych piłkarzy. To były piłkarskie święta dla fanów z tego regionu. Teraz fanom i zawodnikom Piasta pozostaje już tylko rywalizacja na boiskach czwarto ligowych. - Po takich sukcesach każdy chce z nami wygrać w lidze, wszystkie zespoły nastawiają się na nas szczególnie. Teraz nie będziemy już myśleć o pucharze, tylko skoncentrujemy się na meczach ligowych - kończy trener kobylińskiej drużyny.