Nasz rozmówca jest przedstawicielem szczególnej grupy kibiców klubu FC Barcelona. Michał Gajdek należy do socios, czyli sympatyków i jednocześnie członków klubu, którzy współdecydują o jego losach. W zamian za rejestrację i opłacanie składek członkowskich mogą oni m.in. wybierać prezydenta Barcelony i zostać wylosowanymi do Zgromadzenia Delegatów, najwyższego organu zarządzającego klubem.
- A jeśli ktoś chciałby wybrać się do Katalonii i zobaczyć Lewandowskiego na Camp Nou, to nie ma co tego odkładać na później. Barca będzie remontować swój stadion, a ten sezon będzie ostatnim na parę lat ze 100-procentową dostępnością trybun. Kolejny sezon drużyna rozegra na Stadionie Olimpijskim, tam będzie 60 tysięcy miejsc i bardzo trudno będzie uzyskać bilety ludziom z zewnątrz. Dlatego trzeba się spieszyć - mówi nam Gajdek.
Maciej Siemiątkowski, WP SportoweFakty: Czy przyjście Roberta Lewandowskiego do Barcelony niesie za sobą jakieś ryzyko?
Michał Gajdek, socio FC Barcelona:
Wydaje się, że to dobra opcja dla trzech stron. Barca zyskuje świetnego piłkarza, to zastrzyk entuzjazmu i nowa gwiazda. "Lewy" dostaje to, co chciał. Zostanie liderem projektu, który wydaje się być na wznoszącej fali. To on będzie prowadził barcelońską młodzież do zwycięstw. A Bayern według prasy dostaje 45 mln euro za zawodnika z rocznym kontraktem.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Krychowiak zakpił z... samego siebie. Co za słowa!
Zyskują wszyscy, choć jak każdy transfer przyjście Lewandowskiego niesie za sobą też ryzyko. On ma 34 lata, a według nieoficjalnych informacji dostanie długi, czteroletni kontrakt. Przy zmianie ligi, języka i kultury ryzyko istnieje zawsze, choć na papierze wydaje się, że jest ono bardzo niskie. Tu nie ma żadnej oczywistej wady, która kazałaby myśleć, że nie jest to dobry pomysł.
Czyli dominuje ekscytacja?
I to nie tylko ze względu na narodowość! Jeśli spojrzymy na poprzednie lata, to Lewandowski wydaje się zawodnikiem z największym nazwiskiem, który trafia do Barcy od dawna. Wbrew pozorom klub nie zwykł ściągać aż tak uznanych graczy. Owszem, były transfery gigantyczne pod względem wydanych pieniędzy, ale nie były to gwiazdy tego formatu co "Lewy". Ostatnią taką był chyba Luis Suarez, ale to było tuż po skandalu, który wywołał ugryzieniem Giorgio Chielliniego. Wcześniej może Zlatan Ibrahimović.
Do tego wielka gwiazda przychodzi w trudnym momencie. Barcelona jest po sezonie bez trofeów i po odpadnięciu z Ligi Europy z Eintrachtem Frankfurt. W takiej chwili jeden z najlepszych piłkarzy świata ufa i dołącza do tego projektu. Narodowość jest dla nas wisienką na torcie.
Czy to, że tak głośno domagał się transferu, ma dla was szczególne znaczenie?
To było wyjątkowe, bo nie pamiętam, żeby gwiazda takiego formatu aż tak głośno mówiła o odejściu. Kibice doceniają to, jak domagał się przyjścia do Barcy i ja mocno starał się jej w tym pomóc. W końcu Bayern zrozumiał jego wole.
Na początku były też mocne komunikaty prezydenta, Joana Laporty i puszczanie oka. W pewnym momencie uznali lub ktoś im doradził, by zmienili sposób komunikacji. Władze zaczęły unikać odpowiedzi na pytania o Lewandowskiego, co niekiedy bywało komiczne.
Co czeka Polaka w nowym klubie pod względem sportowym?
Nie powinno być szoku w porównaniu do Bayernu. Barca też chce grać ofensywnie, jak najczęściej być przy piłce i atakować. Będzie miał tu kto mu dograć piłkę, a i napastnicy z reguły dobrze radzą sobie w Barcelonie. Pokazały to piękna kariera Suareza i wejście z drzwiami do ligi Pierre'a-Emericka Aubameyanga. Nawet drużyna Xaviego pokazała, że jest w niej miejsce na typową "9". Dlatego nie powinna to być gigantyczna zmiana dla "Lewego" i nie sądzę, by działy się tu rzeczy znane z reprezentacji Polski. Nie powinien być odcięty od akcji, nie powinien cofać się do rozegrania i nie będzie się frustrował kryciem przez dwóch obrońców naraz.
Czy transfer Lewandowskiego kończy dyskusję o problemach finansowych Barcelony?
Trzeba mieć z tyłu głowy, że ryzyko dalej istnieje, a klub nie ma marginesu błędu. Teraz Barcelona chce wrócić na szczyt, nakręcić biznes i odzyskać część przychodów, które przez dźwignie finansowe będzie musiała w przyszłości oddać (więcej o operacjach finansowych Barcy TUTAJ). Mam nadzieję, że w krótkiej perspektywie problemy nie wrócą, bo nie wyobrażam sobie sytuacji, że Barcelona przeprowadza hitowy transfer, a nie będzie mogła potem go zarejestrować. To byłaby epokowa kompromitacja. Pewne problemy z finansami być może wrócą, ale w mniejszej skali. Obecne ruchy to inwestycja i napędzanie gospodarki klubu.
Transfer pierwszego w historii Polaka do Barcelony nakręca zainteresowanie klubem?
Już to zauważamy, choć szczyt dopiero przed nami. A jeśli ktoś chciałby wybrać się do Katalonii i zobaczyć Lewandowskiego na Camp Nou, to nie ma co tego odkładać na później. Barca będzie remontować swój stadion, a ten sezon będzie ostatnim na parę lat ze 100-procentową dostępnością trybun. Kolejny sezon drużyna rozegra na Stadionie Olimpijskim, tam będzie 60 tysięcy miejsc i bardzo trudno będzie uzyskać bilety ludziom z zewnątrz. Dlatego trzeba się spieszyć.
Ja bardzo cieszę się wzrostem zainteresowania klubem. Wprawdzie część osób buduje elitaryzm, podkreśla, że będzie napływ kibiców bardziej zainteresowanych Robertem niż Barcą, ale ostatecznie nie ma co się tym przejmować. Dobrze, że ludzie się interesują i chcą wiedzieć więcej na temat klubu. Dlatego jako socios i grupy kibicowskie polecamy się i chętnie pomożemy każdemu kibicowi.
rozmawiał Maciej Siemiątkowski, dziennikarz WP SportoweFakty
Czytaj też:
Lewandowski przerywa milczenie. Pierwsze słowa po opuszczeniu Bayernu
Kibicuj "Lewemu" i FC Barcelonie na Eleven Sports w Pilocie WP (link sponsorowany)