Robert Lewandowski już od niedzieli przebywa w Miami, gdzie do nadchodzących rozgrywek ligowych przygotowuje się FC Barcelona. Reprezentant Polski przeszedł testy medyczne i kwestią czasu było, kiedy podpisze kontrakt.
Oficjalnie graczem katalońskiego klubu został we wtorek (19 lipca) wieczorem czasu polskiego. Barcelona zapłaci za niego 45 mln euro + kolejnych 5 mln w bonusach.
Lewandowski od początku chciał trafić do Barcelony, jednak chrapkę na polskiego napastnika miały też inne potęgi. Jak zdradził prezydent Joan Laporta, wicemistrzowie Hiszpanii walczyli o "Lewego" z Chelsea FC oraz Paris Saint-Germain.
ZOBACZ WIDEO: Mocne słowa o agencie Lewandowskiego. "Znam go osobiście, to szczwany lis"
- Złożyliśmy pierwszą ofertę i skończyło się na 45 mln euro plus pięć zmiennych. To jest w naszych możliwościach finansowych. Lewandowski dostosował również swoją pensję tak, aby mieściła się w naszych możliwościach. Katalończycy są teraz bardzo szczęśliwi - podkreśla Laporta, cytowany przez dziennik "Mundo Deportivo".
- Konkurowaliśmy z takimi zespołami jak PSG, Chelsea, ale Lewandowski od początku chciał trafić do Barcy. To jest to, co lubię - tłumaczy prezydent. - To mężczyzna, który bardzo o siebie dba, jego żona jest dietetykiem. Kiedy masz kobietę, która cię kontroluje... - dodaje żartobliwie Laporta.
Barca, jak każda świetna drużyna, potrzebuje napastnika strzelającego bramki. Lewandowski jest natomiast maszynką do zdobywania goli. Kilkukrotnie nagradzany był "Złotym Butem" dla najskuteczniejszego snajpera. Laporta wierzy, że razem z Lewandowskim Blaugrana wróci na szczyt w Hiszpanii.
Przypomnijmy, że wraz z końcem czerwca FC Barcelona aktywowała pierwszą tzw. "dźwignię finansową", którą była sprzedaż 10 proc. praw telewizyjnych. Przyniosło to jej 207,5 miliona euro. Teraz mówi się o kolejnych dźwigniach.
Zobacz także:
Co za debiut! Wielka zabawa Barcelony w sparingu
Oto szczegóły kontraktu Lewandowskiego w Barcelonie. Tyle zarobi