Polski trener nie wytrzymał. Mówi o "pośmiewisku Europy"

- Piłka ma to do siebie, że często nawet ona nie potrafi przewidzieć wyniku. Na tym polega czar, urok i mistycyzm tej dyscypliny sportu - powiedział Bogusław Kaczmarek przed III rundą eliminacji Ligi Konferencji Europy.

Michał Gałęzewski
Michał Gałęzewski
Bogusław Kaczmarek WP SportoweFakty / Paweł Andrachiewicz / Na zdjęciu: Bogusław Kaczmarek
Michał Gałęzewski, WP SportoweFakty: Czy widzi pan po występach polskich zespołów w europejskich pucharach przesłanki do tego, że zaczęliśmy jako liga wygrzebywać się z bagna?

Bogusław Kaczmarek, były trener i ekspert piłkarski: To jest teza życzeniowa, ale należy tu spojrzeć na narrację. Jeden z moich znajomych, który nie interesuje się piłką, spytał, o co chodzi w europejskich pucharach, bo są trzy kategorie i to przypomina konkurs miss mokrego podkoszulka.

A kto robi na panu największe wrażenie?

Wzorcem godnym do naśladowania jest Raków. Trener Papszun pracuje tam pięć lat i jest trenerem głównym, gdzie przy pełnym wsparciu i poparciu właściciela, pana Świerczewskiego dyktuje i nakreśla wszelkie szlaki szkoleniowe. Proszę zobaczyć, ile było tam zmian, ilu asystentów i dyrektorów sportowych się tam zmieniało, a on został na stanowisku. Paradoksem jest to, że bez stadionu, grając w Bełchatowie dwa lata temu prawie zdobył mistrzostwo Polski. Teraz zmodernizowano ten stadion, ale czy jest on godny wicemistrza Polski? Mam wątpliwości.

Autostradę do kolejnej rundy ma też Lech Poznań.

Sygnałem, że Lech może być drużyną pucharową na lata jest to, że po blamażu 1:5, trener z uznanym nazwiskiem, John van den Brom to poukładał. Rozmawiałem z Leo Beenhakkerem i powiedział mi, że to bardzo twórczy trener i jak mu dadzą popracować, to sobie poradzi. Jego problemem był brak czasu, bo trzy tygodnie przed startem sezonu objął drużynę po niespodziewanym odejściu Maćka Skorży i na początku przeszacował możliwości.

ZOBACZ WIDEO: Co za strzał! Tego gola można oglądać w nieskończoność

Lech pójdzie w dobrą stronę?

Teraz Lech jest na dobrej drodze, Holender wie, jak robić piłkę. Był bardzo dobrym piłkarzem, zagrał ponad 300 meczów w Vitesse Arnhem ze śp. Theo Bossem, z którym współpracowałem w Polonii. Wiążę duże nadzieje z Lechem pod warunkiem, że nie będzie się notorycznie osłabiał. Teraz odeszło czterech ważnych piłkarzy, w tym kluczowy Tiba, kontuzjowany jest Salamon, a co w zamian? Gra defensywy Lecha przy porażce 1:5 nie pokazywała, że powinni grać oni w rozgrywkach europejskich.

Dwie drużyny mają pewny awans, kolejne muszą o niego mocno powalczyć.

Są cztery zespoły, awans dwóch to formalność - myślę o Rakowie i Lechu. W meczu z Broendby do przerwy Pogoń nie grała w piłkę, ten mecz powinien się zakończyć po I połowie. Broendby gra regularnie w fazie grupowej europejskich pucharów, a to najtrudniejszy przeciwnik polskich zespołów.

A co z Lechią?

Z Rapidu Wiedeń pozostał szyld po ostatnich rozgrywkach. Piąte miejsce w austriackiej Bundeslidze nie wystawia im najlepszej laurki. Mają dziewięciu nowych piłkarzy, a tej drużynie brakuje zespołowości i zrozumienia. Zespół ten potrzebuje czasu.

I gdańszczanie potrafili zremisować 0:0 na wyjeździe.

Lechia zobaczyła, że diabeł nie taki straszny. Po 20 minutach wyglądało to już dobrze, a co zrobił mój "przyszywany kuzyn" Tomasz Kaczmarek? Mówienie, że Jakub Kałuziński to numer 6... chyba taki ma numer buta. Najważniejsze było wystawienie Kristersa Tobersa na "szóstkę", a on do takiego grania jak "pod Grunwaldem" się nadaje. Nie ma co szukać miejsca dla trzech zawodników o podobnej charakterystyce, tam nie ma dla nich miejsca. Kuba Kałuziński stał się ofiarą oczekiwań wobec jego gry na pozycji defensywnego pomocnika. Tobers czyścił przedpole i Lechia była blisko wygranej.

Lechia zagra w czwartek przed własną publicznością, szykuje się świetna atmosfera na trybunach.

Zapowiada się marketingowo superatrakcyjne widowisko. Jeżeli prawdą jest, że przyjdzie 25-30 tysięcy ludzi, to dawno na tym boisku takiej frekwencji nie było. Rapid jest drużyną do przejścia, bo to nie jest Rapid z lat gry na dobrym europejskim poziomie. Było tam zbyt wiele zmian, oby nie znaleźli rozwiązania na czwartkowy mecz.

Ile zespołów awansuje więc do III rundy eliminacji Ligi Konferencji Europy?

Na Olimpie jest kapłanka Pytia, ale piłka ma to do siebie, że często nawet ona nie potrafi przewidzieć wyniku. Na tym polega czar, urok i mistycyzm tej dyscypliny sportu. Chciałbym, żebyśmy pokazywali w dalszym ciągu, że jesteśmy 40-milionowym krajem i stać nas choćby na grę w grupie w Lidze Konferencji Europy. Na razie jesteśmy z wiadomych względów pośmiewiskiem Europy.

Kluczem, by nim nie być, jest konsekwentne zdobywanie punktów.

Tak, potem są rankingi, rozstawienia. Raków i Lech wejdą na pewno, trzeba liczyć na awans Lechii, bo jej przeciwnik z nazwy przynajmniej jest słabszy, z którym trzeba powalczyć o zwycięstwo. Pogoń trafiłaby na FC Basel, a szwajcarskie zespoły są mocne. Bądźmy dobrej myśli, byśmy w końcu coś znaczyli w Europie.

Na koniec jeszcze jedna kwestia. Na tym etapie nie ma VAR-u. Czy to nie umniejsza samej rangi eliminacji?

Teza mojego znajomego, że przypomina to konkurs na miss mokrego podkoszulka się tu sprawdza. Ja się dziwię, że nie wejdzie się w kwestię funkcjonowania VAR-u. W momencie, gdy sędzia ma wątpliwości i łączy się z wozem VAR, jego koncentracja powinna być skupiona na dogłębnej analizie werbalnej i wzrokowej, a jak z jednej strony dwóch ciągnie go za nogawkę, a z drugiej za rękaw, to tworzy się technika wymuszenia decyzji. Czy wówczas nie może się skupić?

Czytaj także:
Miliony euro w zasięgu polskich klubów
Mistrz Bułgarii stara się o Polaka

Ile polskich zespołów awansuje do kolejnej fazy Ligi Konferencji Europy?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×