Już godzinę przed meczem po obrzeżach Kopenhagi niósł się ogłuszający doping kibiców Broendby IF. Powitał on piłkarzy Pogoni po wyjściu z autokaru. - Nie przestraszymy się atmosfery na stadionie - zapewniał pomocnik Sebastian Kowalczyk i liczył na wsparcie 1100 osób obecnych w sektorze gości. To wyjazdowy rekord Portowców w europejskich pucharach. Wyprawa do Danii jest stosunkowo bliska i prosta logistycznie.
Grający z kibicami Broendby za plecami obrońcy z Szczecina rozegrali jednak beznadziejny mecz i doprowadzili do katastrofy. Po tym, co zrobili w pierwszej połowie, nie było mowy o sprawieniu niespodzianki.
Konkretnie, Pogoń podarowała przeciwnikom dwa gole. Po wyrównanym początku, nic nie zapowiadało problemu, ale popełniająca w tym sezonie błąd za błędem obrona Portowców odstawiła pierwszy cyrk w 17. minucie. Dante Stipica podał za krótko, Luis Mata nie zauważył przeciwnika i popełnił bezsensowny faulu w polu karnym. Wykonawcą jedenastki był Simon Hedlund i w 17. minucie strzelił na 1:0. Tradycji stało się zadość - drużyna Gustafssona traci bramkę w każdym meczu.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: zabawił się jak Maradona. Kapitalny gol obrońcy
Pogoń sama strzelała sobie gole, Broendby nie musiało. Na 2:0 trafił także Simon Hedlund po równie żenującym wyprowadzeniu piłki. Raz jeszcze zamieszany był Luis Mata, którego zagranie zaliczyło lądowanie gdzieś między Benediktem Zechem i Dante Stipicą. Był tam Hedlund i pozostało mu pokonać nieprzygotowanego bramkarza Pogoni w sytuacji sam na sam.
Broendby było o dwa gole bliżej awansu, ponieważ tydzień temu w Szczecinie było 1:1. Wtedy Pogoń zdominowała zespół z Danii po przerwie i pozostało jej spróbować zrobić to samo. Tym razem podopieczni Nielsa Fredersiksena byli jednak mądrzejsi i postanowili atakować. W 52. minucie Mathias Kvistgaarden praktycznie zamknął dwumecz golem na 3:0 w sytuacji sam na sam, a bramka na 4:0 Marko Divkovicia była policzkiem dla Pogoni w 62. minucie.
Mecz został przerwany na początku po racowisku kibiców Broendby. Jego motywem przewodnim była flaga z hasłem "let's cook the chickens". W namalowanym na nim kotle był gryf z herbu Pogoni. W końcówce doszło z kolei do starć w sektorze gości między szczecinianami a policją.
Pogoń odpadła w drugiej rundzie eliminacji Ligi Konferencji Europy. Nie pokazała w nich wiele ciekawego. Dobre fragmenty w grze pozwoliły wyeliminować KR Reykjavik, ale nie pozwoliły uniknąć porażki w rewanżu na Islandii, a następnie klęski w Danii.
Broendby IF - Pogoń Szczecin 4:0 (2:0)
1:0 - Simon Hedlund (k.) 17'
2:0 - Simon Hedlund 33'
3:0 - Mathias Kvistgaarden 52'
4:0 - Marko Divković 62'
Pierwszy mecz: 1:1. Awans: Broendby IF
Składy:
Broendby: Mads Hermansen – Sebastian Sebulonsen (75' Henrik Heggheim), Sigurd Rosted, Kevin Tshiembe, Blas Riveros - Anis Ben Slimane (61' Joe Bell), Oscar Schwartau (64' Marko Divković), Josip Radosević (75' Mathias Greve), Christian Cappis - Simon Hedlund (75' Peter Bjur), Mathias Kvistgaarden
Pogoń: Dante Stipica - Jakub Bartkowski, Benedikt Zech, Mariusz Malec, Luis Mata (60' Michał Kucharczyk) - Damian Dąbrowski - Jean Carlos Silva, Kamil Drygas (46' Wahan Biczachczjan), Sebastian Kowalczyk (82' Kacper Smoliński), Kamil Grosicki (71' Mariusz Fornalczyk) - Luka Zahović (60' Pontus Almqvist)
Żółte kartki: Drygas, Grosicki, Kowalczyk (Pogoń)
Sędzia: Alexandre Boucaut (Belgia)
Widzów: 15417
Czytaj także: Kibice się doczekali. Jest pierwszy transfer Pogoni Szczecin
Czytaj także: Klub z PKO Ekstraklasy pokazał nietypową dla siebie koszulkę