Co za (VAR)iacje w Białymstoku! Zdecydowała ostatnia akcja

PAP/EPA / Artur Reszko / Na zdjęciu: Marc Gual (z lewej) i Filipe Nascimento (z prawej)
PAP/EPA / Artur Reszko / Na zdjęciu: Marc Gual (z lewej) i Filipe Nascimento (z prawej)

Dwie czerwone kartki, kilka wideoweryfikacji VAR i zwycięski gol w ostatniej akcji. Jagiellonia Białystok przegrała 1:2 (1:0) z Radomiakiem Radom w niezwykle emocjonującym meczu 4. kolejki PKO Ekstraklasy.

Ze Stadionu Miejskiego w Białymstoku Kuba Cimoszko, dziennikarz WP SportoweFakty.

Nie był to mecz, na którym można było się nudzić. Piłkarze Jagiellonii Białystok i Radomiaka Radom od początku postawili na otwartość i ofensywę, a później już okoliczności gwarantowały duży poziom emocji. Kiedy zaś chwilowo ich brakowało to o odpowiedni poziom potrafili zadbać sędziowie.

Trener Maciej Stolarczyk po zaledwie trzech meczach od przejęcia drużyny z Podlasia był zmuszony zmierzyć się z problemem, który trapi jej szkoleniowców od kilku lat. Kontuzje stoperów zmusiły go do sporych kombinacji w zestawieniu składu na to spotkanie. Ostatecznie zdołał jednak podołać temu problemowi. Drużyna wyszła na boisko w tym samym ustawieniu taktycznym co dotychczas, a na środku obrony wybiegł nominalny lewy defensor Bojan Nastić.

Ostatecznie zmian personalnych w Jagiellonii było więcej niż tylko ta wymuszona. W wyniku niezwykłej nieskuteczności w ostatnich występach miejsce w jedenastce stracili Andrzej Trubeha i Bartosz Bida, a zamiast nich szansę dostali Fiodor Cernych i Marc Gual. Posunięcie z wystawieniem tego drugiego okazało się zresztą wyjątkowo trafione.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: ojciec może być dumny. Synowie Ronaldo idą w jego ślady

To właśnie Gual dał Jagiellonii prowadzenie w 12. minucie meczu. Co ciekawe początkowo jednak wydawało się, że zepsuł taką możliwość. W dobrej sytuacji w polu karnym uciekła mu piłka, a on sam skupił się na wywalczeniu rzutu karnego. Niemniej na teatralny upadek nie dał się nabrać sędzia Krzysztof Jakubik. W międzyczasie futbolówkę przejął Radomiak, ale błyskawicznie ją stracił i dał się skontrować.

Białostoczanie wyszli z szybkim atakiem. Martin Pospisil zagrał wewnętrzną częścią stopy, a zbyt krótkie wybicie Raphaela Rossiego trafiło do Oliwiera Wojciechowskiego, który natychmiastowym podaniem znalazł pozostałego w polu karnym wspomnianego wyżej Hiszpana. Futbolówka po płaskim uderzeniu wylądowała w siatce, lecz na radość trzeba było poczekać. Chorągiewka arbitra liniowego powędrowała bowiem w górę i dopiero dłuższa wideoweryfikacja VAR potwierdziła prawidłowość strzelonego gola.

To nie był jedyny raz w pierwszej połowie, gdy kamera telewizyjna okazała się niezbędna. Pod koniec tej części Cernych ścigał się bowiem z Mateuszem Cichockim, a gdy obaj upadli w polu karnym to Jakubik odgwizdał rzut karny. Po kilku chwilach pobiegł jednak do monitora i zmienił decyzję przyznając rzut wolny Radomiakowi.

Trzeba przyznać, że sędziowie nie mieli łatwego zadania. Mecz miał dość szybkie tempo, nie brakowało sytuacji stykowych i ostrej gry. Czasami jednak wyraźnie za nią nie nadążali i zdarzało się im być niekonsekwentnym lub popełniać drobne błędy. Takich jednak na pewno nie było w przypadku dwóch żółtych kartek dla Mateusza Skrzypczaka. Pierwsza za odrzucenie piłki i druga za faul taktyczny sprawiły, że od 42. minuty Jagiellonia musiała sobie radzić w dziesiątkę.

Druga połowa od startu przebiegała pod dyktando Radomiaka. Rywale momentami wycofani nawet za dwudziesty metr od swojej bramki przyjmowali prawdziwy ostrzał. Paniczna momentami obrona trwała przez kwadrans, ale w końcu skapitulowała. Główną rolę po raz kolejny odegrał system VAR. W 61. minucie Maurides wyskoczył do górnej piłki w polu karnym, a jego uderzenie głową zatrzymało się na przedramieniu walczącego z nim Bogdana Tiru. Jakubik tego nie zauważył, ale po sygnale z wozu i obejrzeniu powtórki wskazał na jedenasty metr. Pewnym egzekutorem już po chwili okazał się Filipe Nascimento.

Po stracie gola osłabiona Jagiellonia próbowała zaatakować, ale zamiast gola znalazła... drugą czerwoną kartkę. Cernych źle podał w kontrataku do wprowadzonego w drugiej części gry Trubehy, a ten próbując ratować uciekającą mu futbolówkę stanął na nogę Nascimento. Co prawda sędzia początkowo pokazał "żółtko" za ten faul, lecz wywołany po raz kolejny do monitora szybko zmienił decyzję.

W ostatnich dwudziestu minutach grający z przewagą dwóch piłkarzy Radomiak totalnie zamknął przeciwników przed ich bramką. Momentami ich ataki wyglądały jak te podczas meczu piłki ręcznej, gdy piłka długo krąży wokół pola karnego w poszukiwaniu miejsca do strzału. Białostoczanie bronili się całą drużyną, ale nie zostawiali wiele przestrzeni i kolejne uderzenia nie znajdowały drogi do bramki.

Czas leciał i wydawało się, że piłkarze z Mazowsza nie wykorzystają ogromnej szansy. Ostatecznie jednak w ostatniej akcji Maurides wepchnął futbolówkę do siatki z najbliższej odległości po dośrodkowaniu Leandro i cała ławka rezerwowych "wystrzeliła" biegnąc w stronę swojego bohatera.

Radomiak odniósł pierwsze zwycięstwo w obecnym sezonie i trener Mariusz Lewandowski może odetchnąć z ulgą. Jagiellonia przegrała zaś już trzeci mecz z rzędu.

Jagiellonia Białystok - Radomiak Radom 1:2 (1:0)
1:0 - Marc Gual 12'
1:1 - Felipe Nascimento (k.) 63'
1:2 - Maurides 90+4'

Składy:

Jagiellonia Białystok: Zlatan Alomerović - Tomas Prikryl, Bogdan Tiru, Mateusz Skrzypczak, Bojan Nastić, Bartłomiej Wdowik - Martin Pospisil (63' Taras Romanczuk), Oliwier Wojciechowski (46' Nene) - Jesus Imaz (84' Wojciech Łaski), Marc Gual (56' Andrzej Trubeha) - Fiodor Cernych (84' Bartosz Bida).

Radomiak Radom: Gabriel Kobylak - Mateusz Grzybek (79' Dariusz Pawłowski), Mateusz Cichocki, Raphael Rossi, Dawid Abramowicz - Tabo Cele (84' Dominik Sokół), Felipe Nascimento (71' Damian Łukasik) - Roberto Alves, Leandro Rossi, Luis Machado (46' Lisandro Semedo) - Maurides.

Żółte kartki: Mateusz Skrzypczak, Jesus Imaz, Bogdan Tiru - Felipe Nascimento, Roberto Alves, Luis Machado.

Czerwone kartki: Mateusz Skrzypczak 42' (za drugą żółtą) i Andrzej Trubeha 70' (za faul).

Sędzia: Krzysztof Jakubik.

Źródło artykułu: