Z jednej strony polskie kluby przyzwyczaiły, że w Europie odgrywają najczęściej role chłopców do bicia, z drugiej - wciąż przesuwają granicę w niepożądanym kierunku. Na początku sezonu 2022/2023 największa krytyka skupia się wokół poczynań Lecha Poznań. Mistrzowie Polski z ośmiu dotychczas rozegranych spotkań wygrali tylko dwa.
W parze ze słabymi wynikami idzie słaba gra. - Pracowałem z Maciejem Skorżą w Wiśle Kraków i jestem pewien, że nie dopuściłby do tego, żeby Lech grał taką padlinę jak obecnie - powiedział w rozmowie z "Faktem" Jacek Kazimierski, reprezentant Polski w latach 1981-1987.
W czwartek Lech Poznań przegrał na wyjeździe 0:1 z Vikingurem Reykiavik, ale to nie ta porażka najbardziej rozsierdziła byłego bramkarza. Jeszcze mocniej zawiódł się na "Kolejorzu", gdy poznaniacy przegrali 1:5 z Karabachem Agdam.
ZOBACZ WIDEO: Konferencja z udziałem Roberta Lewandowskiego. "Tego się nie spodziewałem"
- Pewnie, że porażka z pasterzami z Islandii boli, ale dla mnie szczytem żenady było, jak dostali piątkę od Karabachu. Lech, zamiast reprezentować nasz kraj, kompromituje go - nie gryzie się w język Kazimierski.
Sezon dopiero co się rozpoczął, a w Lechu już się pali. Bodaj największa krytyka spada na Johna van den Broma, który zastąpił Macieja Skorżę na stanowisku pierwszego trenera. Polski szkoleniowiec musiał opuścić drużynę z powodu spraw osobistych.
Zdaniem Kazimierskiego nowy trener jest osamotniony. Nie nawiązał odpowiednich relacji ani z piłkarzami, ani z władzami klubu.
- Szambo wylało i wyszło na jaw, że w klubie nie ma chemii pomiędzy zawodnikami i trenerem oraz korespondencji na linii zarząd - szkoleniowiec - stwierdził w rozmowie z "Faktem".
Zobacz też:
Transferowa bomba Lecha Poznań?
Lech Poznań zaskoczył Islandczyka. "Awans stał się bardziej realny"