Lech Poznań przegrał 0:1 (0:1) z Vikingurem Reykjavik w wyjazdowym meczu III rundy eliminacji Ligi Konferencji Europy. Na Islandii ten rezultat odebrano jako pozytywną niespodziankę. - Spodziewałem się, że polski zespół będzie mocniejszy - mówi nam dziennikarz Gudmundur Adalsteinn Asgeirsson z portalu fotbolti.net.
- Byłem dość zaskoczony tym co zobaczyłem. Przeciwnicy byli w słabej dyspozycji, wyglądali naprawdę źle. Opierając się na tym co widzieliśmy uważam, że awans stał się bardzo możliwy - nie kryje dalej nasz rozmówca.
Asgeirsson jeszcze przed meczem uprzedzał o sporych możliwościach Vikingura. - Tak czułem, że będzie dobrze. Ostatecznie jednak nasi piłkarze byli świetni, prezentowali się dużo lepiej od rywali i mogli wygrać jeszcze wyżej. To miła niespodzianka - zauważa.
ZOBACZ WIDEO: 21-latek zszokował świat. Tylko bezradnie się przyglądali
Dzięki zwycięstwu w pierwszym meczu Vikingur jest w uprzywilejowanej sytuacji przed rewanżem. Mecz na Stadionie Miejskim w Poznaniu nie będzie jednak dla niego prosty z uwagi na choćby znacznie większą liczbę kibiców na trybunach czy naturalną murawę, które powinny sprzyjać Lechowi. - W Malmoe islandzcy piłkarze również musieli zmierzyć się z tymi warunkami i zagrali genialnie - przypomina Asgeirsson.
- Drużyna z Reykjaviku czuje się lepiej, gdy gra u siebie na sztucznej trawie. To ich strefa komfortu. Niemniej nie sądzę, że będzie to jakaś poważna niedogodność. Ci zawodnicy są przyzwyczajeni do innych typów boisk z wyjazdów ligowych i pokazywali nie raz, że umieją sobie na nich radzić - dodaje dziennikarz z Islandii.
Asgeirsson nie może się doczekać meczu rewanżowego obu drużyn, który zaplanowane jest na czwartek 11 sierpnia o godz. 20:30. - Oczywiście, że w drugim starciu będzie inaczej. Na pewno przed Vikingurem jest trudne zadanie, ale jego piłkarze powinni sobie z nim poradzić - kończy.