Piłkarze Korony Kielce potrafili zdominować w Gdańsku Lechię. - Wygrała drużyna lepsza i bardzo mi miło. Gratuluję chłopakom, bo to nasi chłopcy, którzy pokazali charakter i umiejętności. Mieliśmy 20 sytuacji, 18 strzałów i 6 celnych, przewaga była bardzo wyraźna. Straciliśmy dwóch piłkarzy rano przy śniadaniu, w I połowie trzeciego, a później czwartego. Zagraliśmy na zero z tyłu z bardzo dobrym przeciwnikiem po golu samobójczym. Szacunek dla kibiców, którzy przyjechali i dopingowali. Cieszymy się, ale następne mecze przed nami. Wiemy ile mamy punktów i ilu brakuje nam do utrzymania, bo to nasz najważniejszy cel. Czekamy na następne spotkania - powiedział Leszek Ojrzyński na pomeczowej konferencji prasowej.
Dla Ojrzyńskiego było to pierwsze zwycięstwo w Gdańsku. - Miło coś zrobić pierwszy raz w życiu i dziękuję zawodnikom tym bardziej, że się spisali i trzy punkty jadą do Kielc. Były tu różne mecze, jak pojedynki derbowe i to już historia. Trzeba walczyć, a drużyny się w międzyczasie zmieniają. Byłem tu też dwa razy z Koroną, teraz trzeci raz i wygraliśmy. Żyjemy dniem dzisiejszym i przygotowujemy się do następnego meczu - dodał Ojrzyński.
Kielczanie w sobotę łącznie stracili czterech piłkarzy. - Petrow miał zatrucie pokarmowe, Corral uraz stawu skokowego, prześwietlenie pokaże czy kości są całe. Balić ma osłabienie organizmu, Deja miał wielkie problemy z gardłem i ma osłabienie, zostawiliśmy ich w hotelu. Musieliśmy szybko podejmować decyzje - ocenił trener Korony.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: ojciec może być dumny. Synowie Ronaldo idą w jego ślady
- Było widać moc u chłopaków. W drugiej połowie byliśmy już za daleko od siebie, Lechia przebijała się przez środek i było niebezpiecznie. Mam nadzieję, że chłopaki zobaczą, że przy dyscyplinie można napsuć krwi każdemu. Lechia niedawno grała w pucharach, miło będzie się analizowało ten mecz. Każde spotkanie jest inne. My powinniśmy być czasem bardziej pazerni, ale uczymy się PKO Ekstraklasy i nabywamy mądrość - podsumował Leszek Ojrzyński.
Trener Lechii Gdańsk po meczu nie owijał w bawełnę. - Gratulacje dla Korony Kielce. Był to niesamowicie słaby mecz z naszej strony, możliwe że najgorszy od czasu, gdy jestem tu trenerem. Wiele do przemyślenia dla mnie. Wyszliśmy w identycznym składzie jak w Łodzi, bo uważałem, że ta grupa która wygrała ten mecz zasłużyła, by dalej grać razem. Od pierwszej minuty byliśmy całkowicie letargiczni, bez energii, wyglądaliśmy na grupę bez pomysłu, tempa przy piłce i wszystkich rzeczy, na których mi i nam zależało - zaznaczył Tomasz Kaczmarek.
- Czuję, że musimy bardzo dużo zrobić, by odbudować dobrą formę. W ostatnich tygodniach podjąłem w kilku meczach decyzje, by zagrać trochę inaczej, bardziej taktycznie i na wynik, co w meczach dało efekt. Straciliśmy jednak to, z czego zawsze żyliśmy - by grać i reagować szybko, czysto technicznie i być dynamicznym zespołem. Byliśmy niesamowicie wolni przy piłce, nieczyści technicznie. Chciałbym byśmy całkowicie inaczej wyglądali jako zespół - dodał.
Zastanawiające było to, że w sobotę od pierwszej minuty wyszli na boisko Kristers Tobers i Christian Clemens. - Możemy się przyczepić do każdego mojego wyboru i dyspozycji wielu zawodników. Podjąłem taką decyzję, by kontynuować z tą grupą, która zagrała bardzo poprawny mecz w Łodzi i ta decyzja z mojej strony była zła, co pokazał mecz. Przez to nie udało nam się zagrać tak, jak powinniśmy i biorę to na siebie - podsumował Kaczmarek.