Miedź Legnica rozegrała w Płocku jeden z najlepszych meczów w tym sezonie. Jakkolwiek to brzmi przy wyniku 1:4. Jednak gdyby w końcówce Piotr Tomasik nie wybił piłki z linii bramkowej, to mielibyśmy remis. A tak Wisła Płock zadała dwa zabójcze ciosy w doliczonym czasie gry i finalnie wbiła rywalom aż cztery gole.
- Jest mi bardzo ciężko, bo w ofensywie zagraliśmy dobre spotkanie. Powinno być 2:2, a skończyło się 1:4. Boli serce, bo chcieliśmy narzucić rywalom swój styl gry i w wielu elementach nam się to udawało. Nie odejdziemy od tego. Tak graliśmy w pierwszej lidze i tak samo chcemy grać w Ekstraklasie. Wiem, że teraz mamy trudny moment, ale za nami dopiero trzy mecze. Wierzę, że ten zespół jest w stanie wygrywać - podsumował spotkanie trener Miedzi Wojciech Łobodziński.
Wisła odniosła natomiast czwarte zwycięstwo z rzędu w tym sezonie i jest samodzielnym liderem rozgrywek z bilansem bramkowym 14:2. - Myślę, że oba zespoły pokazały fragmenty, których nie muszą się wstydzić. Przeciwnik angażował dużą liczbę zawodników w swoje akcje, przez co mieliśmy sporo okazji do kontrataków i możemy żałować, że ich nie wykorzystaliśmy. Pomysł był dobry, jednak brakowało precyzji przy ostatnim podaniu - powiedział Pavol Stano.
Szkoleniowiec Nafciarzy nie zgodził się natomiast, że Miedź dominowała. To było celowe zachowanie Wisły. - Fragmentami broniliśmy nisko, Miedź dłużej utrzymywała się przy piłce, ale nie wydaje mi się, że coś z tego miała. Taka jest piłka. Musisz pracować zarówno w ofensywie, jak i w defensywie. Gra w niższym pressingu również jest elementem taktyki. Dzięki temu mieliśmy sporo kontr - dodał Słowak.
CZYTAJ TAKŻE:
Wojciech Szczęsny kontuzjowany! Co ze zgrupowaniem kadry?
Co za start Patryka Szysza! Polak bryluje w Turcji
ZOBACZ WIDEO: Gol marzenie! Tylko zobacz, skąd oddał strzał