Choć od ogłoszenia transferu Roberta Lewandowskiego minęły już ponad cztery tygodnie, to nadal FC Barcelona nie zgłosiła go do rozgrywek La Liga. Sytuacja jest o tyle zaskakująca, że przyjście Polaka to najgłośniejszy ruch klubu na rynku, z którym wiązane są duże nadzieje. Napastnik ma zostać liderem nowego projektu Xaviego. Trener i były znakomity piłkarz chce przywrócić Barcelonę na szczyt.
Jednak gdyby dziś Hiszpan miał ustalać skład na sobotni mecz pierwszej kolejki ligi z Rayo Vallecano, nie mógłby wystawić w nim "Lewego". Podobnie jak ściągniętych latem Andreasa Christensena, Francka Kessie'ego, Raphinhi i Julesa Kounde. Sytuacja dotyczy także dwóch innych piłkarzy: Ousmane'a Dembele i Sergiego Roberto, którzy podpisali z klubem nowe kontrakty po wygaśnięciu poprzednich.
Kontrolowani przez system
Wszyscy wymienieni piłkarze nadal nie są zarejestrowani do rozgrywek La Liga. To wymóg konieczny, by móc grać w jednej z najlepszych lig świata. Żeby jednak klub mógł zgłosić piłkarza, musi spełniać rygorystyczne przepisy Finansowego Fair Play narzucone przez rozgrywki. Jednak nie działają po fakcie tak, jak było to z FPP UEFA. Europejska federacja groziła klubom po przekroczeniu limitów. La Liga pilnuje, by nie zostały one przekroczone - w innym wypadku nie pozwala rejestrować piłkarzy.
ZOBACZ WIDEO: Nie przegap meczów Lewandowskiego w Barcelonie!
Władze rozgrywek pilnują, żeby suma wydatków na nowych zawodników i pensje całego składu nie przekraczały ustalonego dla klubów limitu. W żaden sposób nie można tego obejść, bo wszystko kontroluje system, który w przypadku nieprawidłowości nie pozwoli na zarejestrowanie kolejnych piłkarzy.
- Przepisy są tak restrykcyjne, by zapobiec sytuacjom sprzed 20 lat, kiedy hiszpańskie kluby były nad finansową przepaścią, a zadłużenia tak kosmiczne, że wymykały się spod kontroli - opowiada Marcin Gazda, komentator Eleven Sports.
- W przypadku Barcelony nie pomógł COVID-19. Pandemia spowodowała, że balansowanie na granicy Finansowego Fair Play okazało się bardziej skomplikowane. Na dodatek nieumiejętne zarządzanie poprzedniego prezesa, Josepa Marię Bartomeu, spowodowało, że teraz Barcelona musi wyprzedawać swoje przyszłe zyski. Z jednej strony są restrykcyjne przepisy La Liga, z drugiej nie najlepsza sytuacja klubu - dodaje ekspert.
Wyprzedawanie zysków to tak zwane dźwignie finansowe (o pierwszych przeczytasz TUTAJ). FC Barcelona zastosowała już trzy, sprzedając m.in. część zysków z praw telewizyjnych na kolejne lata i udziały w Barca Studios zarządzającej klubowymi projektami wideo. Za to klub otrzymał potężny zastrzyk gotówki już tego lata. Żeby zarejestrować nowych graczy, zamierza aktywować czwartą dźwignię - sprzedać kolejne udziały w Barca Studios za 100 mln euro.
Gazda: - Cały czas są też prowadzone rozmowy z Sergio Busquetsem i Gerardem Pique na temat obniżenia wynagrodzeń.
O ile kwoty za pensje w całości odciążają budżet w ramach Finansowego Fair Play, o tyle sumy za sprzedanych graczy nie wchodzą do niego w całości. W tym wypadku klub może doliczyć sobie 1/3 zarobionej kwoty.
Już były problemy z Messim
O tym, jak restrykcyjne i bezlitosne są przepisy La Liga, Barcelona przekonała się w zeszłym sezonie. Gdy wygasł kontrakt Lionela Messiego, klub znalazł się w kropce. Żeby zatrzymać Argentyńczyka musiałby mu dać umowę na co najmniej połowę kwoty z poprzedniego kontraktu. Raz, że w kryzysie klubu nie było na to stać, dwa - gdyby tak uczyniono, przekroczono by Finansowe Fair Play. Argentyńczyk nie mógł kontynuować gry nawet za darmo. Odszedł do PSG.
Nie jest to problem wyłącznie Barcelony. W tym tygodniu dziennik "Marca" podawał, że ok. 60 procent zawodników ściągniętych tego lata przez kluby La Liga nadal nie zostało zarejestrowanych. Drużyny mają czas do końca sierpnia, by zgłosić piłkarzy do rozgrywek. Do tej pory zostaną rozegrane trzy kolejki La Liga.
- Trzeba polegać na informacjach z Hiszpanii. Źródła zbliżone do FC Barcelony podają, że powinna ona zdążyć z rejestracją wszystkich zawodników przed startem sezonu. Miejscowi dziennikarze są dobrze zorientowani - wyjaśnia Marcin Gazda z Eleven Sports.
Nowy sezon La Liga zainauguruje piątkowy mecz Osasuny z Sevillą. Dzień później do rywalizacji przystąpi FC Barcelona, która o 21 zacznie domowy pojedynek z Rayo Vallecano.
Maciej Siemiątkowski, dziennikarz WP SportoweFakty
Czytaj też:
Inflacja uderza w krajowy futbol. "Sam widzę różnicę"