Jako pierwszy o całej sprawie poinformował kataloński "Sport". Robert Lewandowski jechał samochodem, ale tradycyjnie w pobliżu ośrodka treningowego Barcelony czekało na niego co najmniej kilku fanów Barcelony. Polak otworzył szybę i rozdawał im autografy.
Później jeden z mężczyzn wykorzystał nieuwagę Polaka i nastąpiła kradzież. Rabuś otworzył drzwi od strony pasażera. Następnie hiszpańskie media podają różne wersje. Kilka portali pisze o zabraniu przez złodzieja zegarka oraz telefonu komórkowego, a kolejni dziennikarze wskazują, że był to tylko zegarek.
Po tym incydencie Lewandowski ruszył w pościg za złodziejem, ale ten mu uciekł. Następnie 33-latek zadzwonił do szefa bezpieczeństwa w Barcelonie.
Ostatecznie to regionalna policja szybko złapała złodzieja. "Sport Catalunya" podał, że mężczyzna przyznał się do przestępstwa i policjantom udało się odzyskać skradziony zegarek.
To czasomierz firmy Patek Patek Philippe o wartości 70 tys. euro.
Czytaj także:
Legenda boi się o Bayern! Wszystko za sprawą Lewandowskiego
ZOBACZ WIDEO: Z Pierwszej Piłki #15: Lewandowski zadebiutował w Barcelonie! Co go teraz czeka?
Kibicuj "Lewemu" i FC Barcelonie na Eleven Sports w Pilocie WP (link sponsorowany)