Grzegorz Bonin: Wreszcie piłka przestała przeszkadzać nam w grze

Kapitan Górnika, Grzegorz Bonin stał się bohaterem zabrzańskiej drużyny w meczu z Motorem Lublin. Na minutę przed upływem regulaminowego czasu gry waleczny skrzydłowy śląskiej jedenastki zdecydował się na strzał z dystansu, po którym piłka znalazła drogę do siatki bramki lubelskiej drużyny. - Bardzo się cieszę, że udało mi się strzelić tę bramkę. Zwycięstwo jest jednak zasługą nie moją, a całej drużyny - mówił po końcowym gwizdku sędziego uszczęśliwiony zawodnik drużyny lidera I ligi.

- Bardzo się cieszymy ze zwycięstwa. Presja przed meczem była bardzo duża, bo mieliśmy świadomość, że nie wygraliśmy od trzech spotkań. Udało nam się jednak o tym zapomnieć i zagrać dobre spotkanie, w którym odnieśliśmy zasłużone zwycięstwo - powiedział w rozmowie z naszym portalem prawy skrzydłowy Górnika, Grzegorz Bonin. - Motor pierwszy strzelił bramkę i się cofnął, co nam na pewno nie ułatwiło zadania. Zagraliśmy jednak konsekwentnie, atakowaliśmy bramkę rywala i wiedzieliśmy, że prędzej czy później piłka musi wpaść do siatki. Zabrakło nam skuteczności i wykończenia, bo mogliśmy wygrać znacznie wyżej. Szkoda niewykorzystanych sytuacji, ale najważniejsze jest zwycięstwo - dodał zawodnik drużyny z Roosevelta.

W opinii lidera zabrzańskiej drużyny dla Górnika nadchodzą lepsze czasy. - Myślę, że nasza gra wygląda z meczu na mecz coraz lepiej. Nie przydarzają nam się już takie błędy jak na starcie sezonu. Zarówno w meczu ze Zniczem Pruszków, jak i teraz z Motorem zagraliśmy dobre zawody. Szkoda, że zawodzi skuteczność, bo stać nas było w tych spotkaniach na pewne i wysokie zwycięstwa. Skończyły się czasy, kiedy piłka przeszkadzała nam w grze. Momentami prezentujemy się na boisku bardzo dobrze, czyli tak, jakbyśmy chcieli grać w każdym spotkaniu. Jeżeli uda nam się poprawić wykańczanie sytuacji myślę, że będziemy mieć powody do zadowolenia - stwierdził kapitan górniczej jedenastki.

Zwycięstwo w meczu z outsiderem z Lublina zabrzański zespół zapewnił sobie rzutem na taśmę, w 89. minucie spotkania. - Pokazaliśmy, że potrafimy grać do końca i mim to, że czasem nie wszystko układa się po naszej myśli potrafimy konsekwentnie dążyć do celu. W przerwie, mimo niekorzystnego wyniku nikt z nas nie dopuszczał do siebie myśli, że możemy tego meczu nie wygrać. Wiedzieliśmy, że wcześniej czy później bramka padnie. Pierwszą strzeliliśmy dość szybko po wznowieniu gry, co pomogło nam złapać drugi oddech. Potem graliśmy mądrze, strzelaliśmy na bramkę i wreszcie udało się trafić do siatki. Tym bardziej cieszy to, że było to moje trafienie. Jestem szczęśliwy, że mogłem pomóc drużynie - podkreślił 26-letni pomocnik pierwszoligowca z Zabrza.

W meczu z lublinianami Górnik pokazał dwa oblicza. - W pierwszej połowie gra nam się nie kleiła. Nie umieliśmy stworzyć sobie kilku klarownych sytuacji z rzędu i zdobyć bramki. W drugiej połowie oddaliśmy wiele strzałów na bramkę Motoru i po dwóch z nich piłka wpadła do siatki. Wydaje mi się, że wynik jest sprawiedliwy, bo my byliśmy zespołem lepszym. Motor także zaprezentował się bardzo przyzwoicie. Grał spokojnie w obronie i był gotowy na grę z kontrataku. Wygraliśmy mecz, który wygrać musieliśmy. Teraz przed nami spotkanie z Górnikiem Łęczna. W tym meczu także powalczymy o trzy punkty. Inny scenariusz nie wchodzi w rachubę - zapewnił zawodnik drużyny 14-krotnych mistrzów Polski.

Komentarze (0)