Cały kielecki stadion był w sobotni wieczór żółto-czerwony. Do poziomu kibiców dostroili się także piłkarze, którzy swoją grą stworzyli bardzo dobre widowisko.
Pierwsi do ataku przystąpili kielczanie. W 9. minucie główkował Marcin Robak, jednak zbyt słabo by sprawić kłopoty Jackowi Banaszyńskiemu. Już cztery minuty później bramkarz gości znów zmuszony był do interwencji. Tym razem nie dał się pokonać Ediemu Andradinie i złapał jego uderzenie z rzutu wolnego.
Brazylijczyk w barwach Korony bliski szczęścia był także w 20. minucie. Wtedy uderzona prze niego piłka odbiła się jeszcze od pleców białostockiego obrońcy i wyszła na rzut rożny. Goście odpowiedzieli w 24. minucie. Kapitalny strzał Aleksandra Kwieka z rzutu wolnego z trudem przeniósł nad poprzeczką Maciej Mielcarz.
Cztery minuty później, atomowo z szesnastu metrów strzelał Grzegorz Bonin. Uderzenie pomocnika gospodarzy o centymetry przeleciało nad poprzeczką Jagi. W pierwszej połowie godna uwagi byłą jeszcze jedna akcja. Mielcarza, ładnym strzałem z dystansu próbował pokonać Dariusz Jarecki, ale zastępujący w tym meczu Wojciecha Kowalewskiego Mielcarz, po raz kolejny spisał się bez zarzutu.
Drugą połowę z jeszcze większym impetem rozpoczęli kielczanie. Już dwie minuty po wznowieniu gry kielczanie mieli dwie dobre sytuacje do objęcia prowadzenia. Banaszyńskiego kolejno próbowali pokonać Mariusz Zganiacz i Robert Bednarek, ale ich strzały nieznacznie minęły słupek białostockiej bramki. Godną kamery telewizyjnej akcję zainicjował w 50. minucie Marcin Kaczmarek. Kielecki pomocnik najpierw zaliczył rajd między graczami Jagielloni, a potem huknął z ok. 25 metrów. Jego uderzenie, podobnie jak jego wcześniejszych kolegów było minimalne niecelne.
W dalszej części spotkania, w grze obu ekip zauważyć można było sporo niedokładności. Przełamanie przyszło w 75. minucie. Wtedy to, piękną asystą z rzutu rożnego popisał się Kaczmarek, a będący w polu karnym Litwin Andrius Skerla popisał się równie ładną "główką". Po tej akcji kielecki stadion oszalał z radości, a miejscowi kibice już zaczęli świętować zwycięstwo. W końcówce spotkania, na listę strzelców mógł wpisać się jeszcze Marcin Robak. Większość kibiców krzyknęła już nawet głośne "jeeeeest", jednak okazało się, że była to tylko boczna siatka.
W jedynych w Polsce żółto-czerwonych derbach lepsza okazała się Korona, która wydaje się odzyskiwać dawny blask. Prawdziwym sprawdzianem dla podopiecznych Jacka Zielińskiego będzie jednak kolejne spotkanie, w którym żółto czerwoni zmierzą się na Łazienkowskiej z warszawską Legią.
Kolporter Korona Kielce - Jagiellonia Białystok 1:0 (0:0)
1:0 - Skerla 75'
Składy:
Kolporter Korona Kielce: Mielcarz - Kuś, Drzymont, Skerla, Bednarek, Bonin, Hermes, Zganiacz (72' Nowak), Kaczmarek, Edi (46' Zabłocki), Robak (90' Wilk).
Jagiellonia Białystok: Banaszyński - Łatka, Kałużny, Nawotczyński, Wasiluk, Dzienis, Marczak (66' Falkowski), Markiewicz, Kwiek (80' Tumicz), Jarecki (80' Niedziela), Sobociński.
Żółte kartki: Drzymont (Kolporter) oraz Kałużny, Markiewicz (Jagiellonia).
Sędzia: Piotr Wasielewski (Kalisz).
Widzów: 9111 (gości: 200).
Najlepszy gracz Korony: Maciej Mielcarz.
Najlepszy gracz Jagielloni: Aleksander Kwiek.
Najlepszy gracz meczu: Maciej Mielcarz.