Od września do połowy listopada drużyny Barcelony i Manchesteru City czeka intensywny okres. Pod koniec sierpnia znaleziono czas, aby spotkać się w szczytnym celu.
W trakcie meczu na Camp Nou zbierano środki na walkę ze stwardnieniem zanikowym bocznym. Na wspomnianą chorobę cierpi były bramkarz Katalończyków Juan Carlos Unzue.
Nic dziwnego, że mając przed sobą napięty terminarz, szkoleniowcy obu drużyn postawili w dużej części na rezerwowych. Na ławce zasiadł m.in. Robert Lewandowski. Wszak ligowy mecz już w niedzielę.
ZOBACZ WIDEO: Raj na ziemi. Odwiedziliśmy nowy "dom" Lewandowskich
Blisko premierowego gola w potyczce było już w 5. minucie, kiedy Franck Kessie po indywidualnej akcji uderzył w słupek. Po chwili szczęścia poszukał Raphinha, ale Stefan Ortega między słupkami City poradził sobie ze strzałem.
Pierwszą bramkę w meczu kibice zobaczyli w 21. minucie. W sytuacji nie popisał się Inaki Pena, który nie był w stanie złapać piłki. Okazji nie zmarnował Julian Alvarez. Po stracie gola Barcelona starała się zaatakować, ale popełniła kolejny błąd. Tym razem pomylił się Jules Kounde, szansy nie wykorzystał Cole Palmer.
Kilkadziesiąt sekund później był remis. Źle zachował się między słupkami Ortega. Z dość ostrego kąta uderzył Pierre-Emerick Aubameyang i piłka znalazła się w siatce.
Niespełna 120 sekund później zrehabilitował się Pena, broniąc strzał Bernardo Silvy. To, jak się później okazało, była ostatnia z ciekawszych okazji w 1. połowie.
W drugiej części na boisku nie działo się zbyt wiele ciekawego. Na murawę stopniowo wchodzili rezerwowi, brakowało uderzeń i spięć podbramkowych. Godną odnotowania była sytuacja z 48. minuty, kiedy Pena dwukrotnie zatrzymał Alvareza, po chwili dobitka Riyada Mahreza była niecelna.
Na trzecie trafienie w meczu czekać trzeba było do 66. minuty. Po raz kolejny bramka padła po błędzie. Tym razem źle zachował się Kevin De Bruyne. Piłkę w polu karnym przejął Memphis Depay. Ortega zatrzymał napastnika, jednak do piłki dopadł Frenkie de Jong i wpakował ją do siatki.
Odpowiedź City przyszła po niespełna czterech minutach. W pole karne płasko dogrywał Joao Cancelo, a Palmer po zmarnowaniu kilku okazji w końcu trafił do bramki.
Szansę na zapewnienie Barcelonie wygranej w 77. minucie miał Depay. Rezerwowy znalazł się w sytuacji sam na sam z Ortegą, bramkarz jednak nogą zdołał odbić uderzenie Holendra. Dwie minuty później Depay w końcu zdobył gola. Dalekie zagranie do Sergiego Roberto, ten dograł w pole karne, a Holender przyłożył nogę. Ortega był bez szans.
Barcelona nie dowiozła jednobramkowego prowadzenie do końca. W końcówce spotkania poważnego urazu głowy po zderzeniu z Andreasem Christensenem doznał Luke Mbete. Przerwa w grze trwała dłuższy czas. Ostatecznie rezerwowy na noszach został zwieziony z boiska.
W doliczonym czasie w polu karnym Christensen podciął Erlinga Haalanda, Riyad Mahrez pewnie wykorzystał rzut karny ustalając wynik meczu.
Robert Lewandowski na boisku się nie pojawił. Polak będzie potrzebny Xaviemu w potyczce o ligowe punkty.
FC Barcelona - Manchester City 3:3 (1:1)
0:1 - Julian Alvarez 21'
1:1 - Pierre-Emerick Aubameyang 27'
2:1 - Frenkie de Jong 66'
2:2 - Cole Palmer 70'
3:2 - Memphis Depay 79'
3:3 - Riyad Mahrez (k.) 90+9'
Składy:
FC Barcelona: Inaki Pena (81' Arnau Tenas) - Sergi Roberto (81' Sergino Dest), Gerard Pique (57' Eric Garcia), Jules Kounde (81' Andreas Christensen), Jordi Alba (57' Alex Balde) - Sergio Busquets (72' Miralem Pjanić) - Frenkie de Jong (72' Pablo Torre), Franck Kessie (57' Gavi), Raphinha (72' Ez Abde), Ferran Torres (46' Ansu Fati) - Pierre-Emerick Aubameyang (57' Memphis Depay).
Manchester City: Stefan Ortega - Rico Lewis (46' Joao Cancelo), Kyle Walker (46' John Stones), Ruben Dias (64' Luke Mbete, 90+6 Oscar Bobb), Sergio Gomez (46' Josh Wilson-Esbrand) - Kalvin Phillips (57' Rodri) - Cole Palmer, Bernardo Silva (64' Kevin de Bruyne), Riyad Mahrez, Phil Foden (64' Ilkay Gundogan) - Julian Alvarez (72' Erling Haaland).
Żółta kartka: Palmer (City).
Sędzia: Jose Sanchez.
Widzów: 91 062.
Czytaj także:
Tak Tomaszewski komentuje show "Lewego"
Prawie 100 tys. polubień w 10 minut. Tak Lewandowski relaksował się po meczu