Trener Stawowy preferował ustawienie 4-3-3. Górnik miał grać efektownie i ofensywnie. Rzeczywistość zweryfikowała te założenia - w trzech pierwszych meczach łęcznianie nie strzelili ani jednej bramki, za to stracili siedem. Jego następca zdecydował się na zmiany. - Jestem zwolennikiem systemu 4-4-2, jako trener czuję się w nim zdecydowanie lepiej. Na początku miałem wątpliwości czy znajdę wykonawców, zwłaszcza na boki pomocy, ale i Nakoulma, i Sławek Nazaruk doskonale dają sobie radę. Gorzej może ze zmiennikami. Nie wiem co będzie, gdy któryś z nich wypadnie z zespołu. Na razie ten system się sprawdza - ocenia Tadeusz Łapa.
Szkoleniowiec Górnika przekonuje, że nie zamierza kurczowo trzymać się raz obranego schematu i można spodziewać się korekt pod kątem konkretnego przeciwnika. - Na bank będziemy kontynuować i doskonalić to ustawienie, ale z różnymi zadaniami dla zawodników. Kiedy będziemy grali mecz wyjazdowy, to wiadomo, że trzeba grać troszeczkę uważniej w obronie. Nie można bardzo otwarcie wyskoczyć, przynajmniej na taki zespół jak Górnik Zabrze - zauważa.
W najbliższym meczu z Górnikiem Zabrze trener Łapa może mieć spore wątpliwości, kogo desygnować do gry na pozycji defensywnego pomocnika. Z kontuzją wciąż zmaga się Veljko Nikitović, a cztery żółte kartki wykluczyły Radosława Bartoszewicza. - Jest jeszcze Bazler i Piotrek Bronowicki, którego widzę na tej pozycji. Przypominam sobie, że kiedy wcześniej prowadziłem drużynę w ekstraklasie, to Piotrek bardzo dobrze prowadził grę ze środka boiska razem z Nikitoviciem. Może tam odnajdzie się lepiej, niż na boku obrony, gdzie braki szybkościowe przeszkadzają mu w nadążeniu za pomocnikami przeciwnej drużyny. Myślę, że w środku pola doskonale da sobie radę - argumentuje Łapa.