Diego Costa nie wróci do Anglii? Problemy proceduralne przeszkodą

Getty Images / Denis Doyle / Na zdjęciu: Diego Costa
Getty Images / Denis Doyle / Na zdjęciu: Diego Costa

Hiszpański napastnik już od długiego czasu jest poza futbolem z najwyższego poziomu. Diego Costa od 1,5 roku trochę zniknął z radarów i teraz miał wrócić do dużej piłki. Jednak na ten moment na jego przeszkodzie stoją problemy proceduralne.

Były reprezentant Hiszpanii od początku tego roku jest bezrobotny. Ostatni mecz w barwach Atletico Mineiro rozegrał w grudniu 2021 roku i od tego momentu nie było o nim zbyt głośno. Jego nazwisko wróciło do obiegu latem tego roku, gdy zaczął pojawiać się temat jego powrotu do Europy.

Hiszpańska "Marca" donosiła w pewnym momencie, że Diego Costa był bliski trafienia do Rayo Vallecano. Ostatecznie do tego nie doszło i już po zamknięciu okna transferowego David Ornstein z "The Athletic" podawał, że 33-latek jedną nogą jest w Wolverhampton Wanderers.

W zespole "Wilków" miałby pełnić rolę "strażaka", bo sprowadzony latem z VfB Stuttgart Sasa Kalajdzić, w swoim debiucie w Premier League nabawił się kontuzji więzadeł w kolanie. Austriaka czeka długa przerwa, a działacze klubu z Molineux Stadium zaczęli rozglądać się nad tymczasowym zastępstwem dla niedostępnego napastnika.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: podziwiaj, bo warto! Genialna przewrotka Brazylijczyka

Wydawało się, że sprowadzenie byłej gwiazdy Atletico Madryt jest już nieuniknione, a tu nagle weto postawiło brytyjskie ministerstwo spraw wewnętrznych. Z informacji podawanych przez wspomnianego wyżej Ornsteina wynika, że według tego organu Hiszpan nie zdobył wystarczającej liczby punktów, aby dostać pozwolenie na pracę w Wielkiej Brytanii.

"Wilki" złożyły odwołanie od tej decyzji i w ciągu 48 godzin od momentu jego złożenia powinny otrzymać odpowiedź. Niezależnie od tego, czy odwołanie zostanie rozpatrzone pozytywnie, zarówno klub jak i zawodnik nie są w zbyt komfortowej sytuacji, bo cała sprawa stale się przedłuża.

Czytaj też:
Ronaldo stał się ofiarą własnej obsesji
PSG. Liga Mistrzów teraz albo nigdy

Komentarze (0)