Piotr Zieliński potwierdził, że słusznie się go czepiamy [OPINIA]

Piotr Zieliński znowu przypomniał, że może grać na niesamowitym poziomie. Ale spokojnie - jeden wieczór wielkości nie czyni. Choć pokazuje, ile ten chłopak umie i może. I że słusznie marudzimy na brak takich występów w reprezentacji Polski.

Mateusz Skwierawski
Mateusz Skwierawski
 Piotr Zieliński Getty Images / Matteo Ciambelli/DeFodi Images / Piotr Zieliński
Zieliński na tle jednej z najlepszych obecnie drużyn w Europie grał jak z młodszymi kolegami na podwórku. Nie będzie przesadą stwierdzenie, że niemal w pojedynkę rozbił Liverpool (4:1). Wywalczył rzut karny, który zamienił na gola. Później asystował koledze, a w drugiej połowie ponownie trafił do bramki The Reds.

Występ Zielińskiego nie tylko oddają liczby, przy tym wszystkim Polak świetnie bawił się na boisku. Miał wiele otwierających podań, narzucał rytm rozgrywania akcji - kiedy należało - przyspieszał grę lub ją zwalniał. Był opanowany, spokojny i doskonały technicznie. Uwolnił to, co w nim najlepsze.

Dokładnie tak, jak mówił o Zielińskim trener Liverpoolu Juergen Klopp. Przed spotkaniem w Neapolu szkoleniowiec sam wspomniał o polskim pomocniku na konferencji. - W Napoli była pewna nerwowość, kilku graczy odeszło, ale wody już się uspokoiły. Wielu graczy już nie ma, ale nadal jest Piotr Zieliński, znakomity piłkarz, wokół którego mogą zbudować nową drużynę - stwierdził jeden z najlepszych obecnie trenerów na świecie.

ZOBACZ WIDEO: Ledwo zaczęli mecz. Gol stadiony świata

Klopp zna Zielińskiego, bo chciał go sprowadzić do Anglii kilka lat temu. "Zielek" wolał jednak zostać we Włoszech i z Empoli trafił w 2016 roku do Napoli. Różnie mówiło się o tym ruchu - że może Zieliński przestraszył się rywalizacji i twardej gry na Wyspach lub, że nie podołałby presji.

W środę nasz piłkarz temu wszystkiemu zaprzeczył. Nie dźwiga presji? Wziął piłkę i strzelił gola z karnego, a przecież nigdy nie był pierwszym do wykonywania tego elementu gry. Nie dałby rady fizycznie, piłkarsko? No tak, można się z tego zaśmiać. Pewność siebie? Niech przykładem będzie choćby "wcinka" przy drugiej bramce Polaka.

Ale spokojnie - jeden wieczór wielkości nie czyni. Choć pokazuje, ile ten chłopak umie i może. I że słusznie marudzimy na brak takich występów Zielińskiego w reprezentacji Polski.

Są jednak nieoczekiwane zmiany. Gdy już pogodziliśmy się z myślą, że Piotr Zieliński nie wzbije się na wybitny poziom, nasz pomocnik zrobił wszystkim na złość i puścił oko, że najlepsze dopiero przed nim.

Ten skromny i niezwykle pokorny zawodnik, który zawsze wolał przepuścić w drzwiach innych, jest dziś prawdziwym liderem Napoli. Może to właśnie ten moment, który zapowiadał Jerzy Brzęczek i pomocnikowi coś przeskoczyło w głowie?

To, że Zieliński ma "papiery" na wybitnego piłkarza wiemy od 10 lat. Jako nastolatek debiutował w Serie A zakładając rywalom "siatki" w meczach. Od dawna Zieliński nie schodzi poniżej solidnego poziomu. Do tego miewa przebłyski geniuszu, strzela piękne gole, czaruje luzem, dryblingiem, wizją gry. Włosi mówią jednak, że 'zawsze pozostawia uczucie niedosytu". Dokładnie to samo czujemy w Polsce.

Po środowym meczu z Liverpoolem (4:1) nie można mu jednak nic zarzucić. Oby tylko takie występy nie były wyjątkiem od reguły, a Zieliński niech nie zwalnia tempa do mistrzostw świata. Pytanie, czy kiedyś zdecyduje się poszukać innego wyzwania, czy Jurgen Klopp będzie musiał pocieszyć jedynie plakatem pomocnika Napoli.

Mateusz Skwierawski, dziennikarz WP SportoweFakty

A ta liga miała go przerosnąć. Robert Lewandowski znowu udowadnia, że jest wielki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×