Przestajemy nagle grać w piłkę - rozmowa z Hubertem Robaszkiem, pomocnikiem KSZO Ostrowiec Św.

Jest jednym z najlepiej spisujących się zawodników ekipy KSZO Ostrowiec Św. w sezonie 2009/2010. Dla swojej drużyny zdobył dwie bramki, jednak w ostatnim meczu był skutecznie powstrzymywany przez piłkarzy rywala i nie rozwinął skrzydeł. O niemocy KSZO oraz szybkim przełamaniu się w kolejnym meczu portalowi SportoweFakty.pl opowiedział Hubert Robaszek, pomocnik KSZO Ostrowiec Św.

Anna Woźniak: Passa bez porażki została przerwana. Czyżby 511 dni to było za dużo?

Hubert Robaszek: To ciężko powiedzieć czy tyle dni to za dużo. Być może brakło tego jednego meczu. Na pewno dobrze się przygotowaliśmy do pojedynku z Gorzowem, aczkolwiek uważam, że po raz kolejny przestajemy nagle grać w piłkę.

Podobnie było z Wisłą Płock, tylko wynik końcowy był trochę lepszy.

- Zgadza się. Tak jak powiedziałem - przestajemy nagle grać w piłkę, przychodzi ten moment dekoncentracji. Gramy tak jak przeciwnik, który do nas przyjeżdża czyli długą piłkę i z przypadku po jakimś błędzie tracimy bramkę.

Później kiedy rywal się cofa trudno już cokolwiek zrobić.

- Niestety, jeśli przeciwnik gra ultra defensywnie, to ciężko stworzyć jakąś klarowną sytuację do zdobycia bramki. Generalnie powinniśmy zacząć wyciągać z takich meczów wnioski.

To nie był pierwszy taki mecz.

- To prawda, to już trzecie takie spotkanie kiedy przyjeżdża do nas przeciwnik i w dziesięciu broni się na własnej połowie. Trudno gra się w takich meczach atakiem pozycyjnym, ale jakby nie było graliśmy z przewagą jednego zawodnika przez ponad 50 minut.

Nie byłeś tak bardzo aktywny w meczu z Gorzowem. Wyglądało to tak, jakbyś został zastopowany przez rywali w sposób szczególny.

- Doskonale o tym wiem, bo nawet rozmawiałem z trenerem Topolskim po meczu. Poza tym Nan w zespole GKP dwóch kolegów i oni też mówili, że jeśli podwojone krycie nie daje efektów, to trzeba nawet sfaulować.

Faul taktyczny bywa ratunkiem?

- Bywa bardzo często, bo jak nie idzie nic z gry, to trzeba poszukać właśnie faulu i spróbować stworzyć zagrożenie pod bramką rywala ze stałego fragmentu gry. My w spotkaniu z GKP mieliśmy takie momenty, ale sędzia ewidentnego faulu na mnie nie odgwizdał i nie pozwolił nam wykorzystać w tym przypadku stałego fragmentu gry.

Czego najbardziej brakuje teraz drużynie KSZO?

- Generalnie wydaje mi się, ze teraz brakuje nam tego, co było widoczne na początku sezonu, czyli takiej żywej gry, aby u każdego na boisku było to zauważalne. Problem polega na tym, że ktoś ma piłkę i do tej pory było tak, że miało się dwa rozwiązania od partnerów z zespołu, a teraz czasami nie ma nawet jednego.

Dochodzą do tego nerwy i już trudno cokolwiek pozytywnego zrobić.

- Widoczna jest wtedy taka frustracja na boisku, a powinna w takich sytuacjach wyjść piłkarska mądrość. Jest w zespole kilku doświadczonych chłopaków i to doświadczenie powinno być widoczne. Za mało ich "bujaliśmy" na boki, tylko gdzieś przez środek próbowaliśmy uderzyć z nieprzygotowanej piłki.

W środę kolejny trudny mecz z Podbeskidziem.

- Generalnie po takim meczu, ja osobiście cieszę się, ze gramy już w środę. Im szybciej dojdzie do kolejnego pojedynku tym lepiej. Będzie to możliwość zrehabilitowania się za porażkę z GKP Gorzów Wielkopolski, choć na pewno czeka nas bardzo trudne spotkanie w Bielsku - Białej. Niemniej jednak postaramy się wywalczyć w najbliższym meczu jak najkorzystniejszy rezultat.

Źródło artykułu: