Barcelona nie wygrała jeszcze z Bayernem na jego terenie. Jej bilans w stolicy Bawarii to remis i cztery porażki. A trzy ostatnie wizyty Barcy na Allianz Arenie to w komplecie porażki i upokarzający bilans bramkowy 2:9.
Po losowaniu fazy grupowej Ligi Mistrzów blady strach padł jednak nie na Barcelonę, tylko na Bayern. Wszystko przez Roberta Lewandowskiego. To król Allianz Areny, który na monachijskim obiekcie zna każde źdźbło trawy. Nikt nie zdobył na stadionie Bayernu tylu bramek co on (189).
Bez sentymentów
Pierwszą jeszcze w barwach Borussii Dortmund, a 188 kolejnych już jako gracz Bawarczyków. Allianz Arena tańczyła z radości, gdy pastwił się nad BVB w Der Klassikerze i właśnie dlatego teraz kibice Bayernu sami trzęsą się ze strachu. Doskonale wiedzą bowiem, do czego zdolny jest "Lewy" i że nie można liczyć na jego litość.
ZOBACZ WIDEO: Kulisy transferu Milika, świetny Lewy w Barcelonie, co z Piątkiem? - Z Pierwszej Piłki #17
Kiedy grał w Borussii, Signal Iduna Park wielokrotnie eksplodowała z radości po jego golach. Dzięki jego bramkom kibice BVB mogli poczuć wyższość nad Bayernem. Natomiast gdy przyjeżdżał do Dortmundu jako gracz Bayernu, legendarna "żółta ściana" za jedną z bramek zamieniała się w ścianę płaczu.
Był idolem Dortmundu, a potem bez mrugnięcia okiem stał się największym prześladowcą Borussii w historii. Ukłuł ją już przy pierwszej okazji. Wtedy z szacunku stłumił radość, ale w kolejnych klasykach z uśmiechem kierował walcem, który miażdżył jego poprzedni klub.
Wbił Borussii łącznie 27 goli - żaden inny piłkarz w historii Bundesligi nie znęcał się nad swoim byłym zespołem tak, jak Lewandowski nad BVB. A żółto-czarni stali się też ulubionym przeciwnikiem "Lewego" - nikomu w karierze nie strzelił tylu goli.
Zgarnął wszystko
Historia rywalizacji Lewandowskiego z Borussią napawa kibiców Barcelony optymizmem. Z Bayernem tak skuteczny nie był (5 goli w 12 meczach), ale też rozgrywał przeciwko niemu wielkie mecze. To właśnie gola wbitego Bawarczykom nazywa najważniejszym w karierze.
Chodzi o bramkę, którą zdobył 11 kwietnia 2012 roku w 30. kolejce Bundesligi. To trafienie rozstrzygnęło klasyk na korzyść BVB i przypieczętowało drugie z rzędu mistrzostwo Borussii.
A miesiąc później "Lewy" zapewnił żółto-czarnym dublet. W finale Pucharu Niemiec Borussia rozbiła Bayern 5:2, a Polak skompletował hat-trick. To właśnie wtedy Uli Hoeness i Karl-Heinz Rummenigge "zachorowali" na Polaka i zapragnęli ściągnąć go do Monachium.
Po dwóch latach dopięli swego i zaprezentowali go na Allianz Arenie. Przez 8 sezonów "Lewy" zdobył dla Bayernu łącznie 344 bramki, stając się drugim najlepszym strzelcem w historii klubu. Sięgnął z nim po 20 trofeów - triumfował we wszystkich możliwych rozgrywkach, włącznie z Ligą Mistrzów (2020).
Teraz Rummenigge zaapelował do kibiców Bayernu, by przywitali Lewandowskiego z należnym mu szacunkiem, ale Philipp Kessler z "Tageszeitung", z którym rozmawialiśmy, zdradził, że Polaka w Monachium czekają raczej gwizdy i buczenie. Więcej TUTAJ.
Jak będzie, przekonamy się już we wtorkowy wieczór. Mecz 2. kolejki Ligi Mistrzów Bayern Monachium - FC Barcelona o godz. 21:00. Transmisja w Polsacie Sport Premium 1. Relacja tekstowa w WP SportoweFakty.