Przed startem sezonu Maciej Rybus zmienił klub. Choć miał możliwość wyjazdu z Rosji, to postanowił pozostać w Moskwie. Zamienił jedynie Lokomotiw na Spartak.
Już początki Rybusa w Spartaku były bardzo trudne. Ekipa ze stolicy Rosji przegrała w finale krajowego superpucharu z Zenitem Sankt Petersburg 0:4, a kilka dni później zremisowała z Achmatem Grozny na wyjeździe w lidze (1:1).
Polski defensor właśnie w tym drugim spotkaniu otrzymał dwie żółte kartki w przeciągu... dziesięciu sekund. Pierwszą za faul na rywalu, a chwilę później za wykopanie futbolówki poza boisko. Arbiter meczu był stanowczy.
ZOBACZ WIDEO: Ponad 5 mln wyświetleń. Film z gwiazdorem robi furorę
Rybus znowu nie popisał się w meczu z FK Rostów. Jego Spartak Moskwa przegrał 2:4, a Polak był jednym z najgorszych zawodników na boisku. Jego formę ostro skomentował Władimir Kuzmiczew, który w 2021 r. był zastępcą dyrektora generalnego ds. szkolenia.
- Pamiętamy, że w poprzednim klubie nie był typowym obrońcą. Miał dobre mecze, były porażki, zdarzyły mu się podobne błędy. To nie jest zawodnik, z którym można walczyć o tytuł. On by wyglądał dobrze w drużynie, która nie walczy o wielkie cele. Nie odpowiada poziomem Spartakowi - powiedział w rozmowie z portalem metaratings.ru.
Po dziewięciu kolejkach ligowych Spartak zajmuje 5. miejsce z dorobkiem 16 punktów. Prowadzi Zenit Sankt Petersburg, który ma na koncie 23 "oczka".
- Rybus jest na granicy wieku, jeśli chodzi o bocznego gracza defensywnego, który musi wykonać dużo pracy. Ciało ma pewne granice możliwości. Jeśli jeszcze dla zawodnika w środku pola nie jest to takie krytyczne, to dla wahadłowego obrońcy, który musi pokryć cały bok, jest to wiek graniczny - uważa Kuzmiczew.
Zobacz także:
Słynny ukraiński klub przeniósł się do Polski. Od razu szok
Trener Bayernu mówił o Lewym. W końcu nie wytrzymał