Widać to nawet na zdjęciach. "Lewy" nikogo nie oszuka
Polskiej piłki nie mogło spotkać nic lepszego od transferu Roberta Lewandowskiego do Barcelony. Ci, którzy odradzali mu przeprowadzkę, dziś chowają się po kątach. A "Lewy" po raz kolejny udowodnił, że dla niego niemożliwe nie istnieje.
"Lewy" wszedł do Barcelony z drzwiami i futryną. Dość powiedzieć, że Duma Katalonii nie miała tak bramkostrzelnego debiutanta od 71 lat, kiedy pierwsze kroki na Camp Nou stawiał Laszlo Kubala (więcej TUTAJ). Johan Cruyff, Diego Maradona, Christo Stoiczkow, Romario czy Ronaldo startowali gorzej.
Po dublecie z Elche (3:0) licznik jego ligowych trafień wskazuje już osiem. W całej historii Primera Division, na tym etapie rozgrywek, nie było równie skutecznego nowicjusza-obcokrajowca. A skuteczniejsi od niego po szóstej kolejce byli tylko dwaj debiutanci-Hiszpanie: Pruden z Atletico Madryt (11) Manuel Olivares (8) z Alaves. 81 i 91 lat temu.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: nie do wiary! Zobacz, co wyprawiał ten bramkarzTo pokazuje skalę fenomenu kapitana Biało-Czerwonych. Nawet Cristiano Ronaldo, który trafił do Realu Madryt w szczycie formy, jako zdobywca Złotej Piłki i najdroższy piłkarz świata, nie miał tak udanego wejścia do La Ligi. Pod tym względem Lewandowski przebił także Alfredo Di Stefano, Ferenca Puskasa czy Hugo Sancheza - najwybitniejszych zagranicznych strzelców Primera Division.
"Lewy" zapisuje się złotymi zgłoskami w historii Barcelony i La Ligi. To samo robił też w Bayernie i Bundeslidze, ale dopiero teraz wygląda na szczęśliwego jak nigdy. Każdy gol cieszy go jak pierwszy - to czysta radość spełniającego marzenia chłopca z Leszna. Każde jego zdjęcie po bramce nadaje się na plakat familijnego filmu ze szczęśliwym zakończeniem.Wystarczy wspomnieć poprzedni mundial, kiedy Lewandowski był pochłonięty walką z Bayernem o zgodę na transfer do Realu. W Rosji był cieniem samego siebie, co rzutowało na postawę zespołu. Podobnie było w czerwcu tego roku, kiedy rozpoczął zgrupowanie kadry od wypowiedzenia wojny Bayernowi. Więcej TUTAJ.
Wtedy pozostali reprezentanci musieli mimowolnie dźwigać ten bagaż wraz z nim. W Katarze natomiast Polska może pofrunąć na szeroko rozpostartych skrzydłach swojego kapitana. Jak w eliminacjach Euro 2016, których początek zbiegł się z przenosinami "Lewego" do Bayernu.A przecież byli tacy, którzy odradzali mu transfer do Dumy Katalonii i radzili, by nadal dusił się w "złotej klatce" w Monachium. Miał nie pasować do stylu gry Barcelony, a dziś Camp Nou wzdycha z zachwytu po jego zagraniach. Miał nie wejść w buty Messieego, a dziś Xavi mówi, że nie zamieniłby go (sorry, Leo!) na żadnego innego piłkarza na świecie.
Miał zostać w Monachium w imię dobra reprezentacji. O to na łamach "Piłki Nożnej" apelował Antoni Piechniczek: - Dla Roberta to może być ostatni mundial, nie powinien zmieniać klubu kilka miesięcy przed turniejem. Żadna Barcelona! Przeprowadzka do Hiszpanii wiąże się ze zmianą życia zawodnika i jego rodziny, pojawi się stres, który przekłada się na formę sportową.
Legendarny trener bardziej pomylić się nie mógł. "Lewy" jest fizycznym fenomenem, ale ma jedną wadę - jest głuchy na podobne głosy. Nie słyszał ich, gdy przechodził z Borussii do Bayernu i nie dopuścił ich do siebie też teraz. Na szczęście, bo dzięki temu nie zabłądził w drodze na piłkarski szczyt.
Maciej Kmita, dziennikarz WP SportoweFakty
Kibicuj Lewemu i FC Barcelonie na Eleven Sports w Pilocie WP (link sponsorowany)