Polskie kluby czekają na miliony za Lewandowskiego. Barcelona się nie spieszy

Instagram / rl9 / Na zdjęciu: Robert Lewandowski
Instagram / rl9 / Na zdjęciu: Robert Lewandowski

Transfer Roberta Lewandowskiego z Bayernu do Barcelony sprawił, że nie tylko ekipa z Monachium solidnie wzbogaciła swój budżet. Na potężny zastrzyk czekają również polskie kluby, na konto których "wpadną" miliony złotych.

W tym artykule dowiesz się o:

Na jakiej podstawie byłe kluby "Lewego" mają otrzymać pieniądze za jego transfer do FC Barcelony? Wszystko za sprawą mechanizmu solidarnościowego FIFA ("solidarity payment"). Najwięcej zarobi maleńki klub UKS Varsovia.

Działanie "solidarity payment" jest proste: kluby, w których piłkarz występował między 12. a 23. rokiem życia, czyli w okresie uznawanym przez FIFA za najważniejszy dla rozwoju, przy każdym jego transferze do końca kariery otrzymują do podziału tzw. wkład solidarnościowy równy 5 proc. kwoty transferowej.

Kwota jest dzielona według następującego klucza: 5 proc. za każdy sezon dla klubu, w którym piłkarz szkolił się między 12. a 15. rokiem życia i 10. proc. za każdy sezon dla klubu, w którym zawodnik trenował między 16. a 23. rokiem życia.

ZOBACZ WIDEO: Reakcja obiega sieć. Wzruszający gest Ronaldo

Przy kwocie 45 mln euro owe pięć procent daje 2,25 mln euro do podziału dla wszystkich klubów. Może ona jeszcze wzrosnąć o kolejne 225 tys euro, jeżeli spełnione zostaną bonusy w kontrakcie Roberta Lewandowskiego.

Kto na tej podstawie otrzyma najwięcej? Malutka UKS Varsovia, bo w tym klubie spędził najwięcej czasu. UKS otrzyma 25 proc. rekompensaty, co jest równe 1,25 proc. ogólnej kwoty transferowej. Mowa o 565 tys. euro, czyli 2,6 mln mln zł. Dla Varsovii to równowartość kilkuletniego budżetu.

Do podziału staną też Delta Warszawa, Legia Warszawa, Znicz Pruszków, Lech Poznań i Borussia Dortmund.

- Podchodzimy do tego na spokojnie. Przez ostatnie kilka lat ten temat wracał do nas co pół roku wraz z kolejnym oknem transferowym i spekulacjami dotyczącymi transferu Roberta - mówił nam Adam Kucharczyk, koordynator Varsovii.

Klub pozyskujący, czyli Barcelona, na wykonanie przelewów ma 30 dni po rejestracji zawodnika. Ten okres już minął. I co? I nic. Na koncie małego klubu nadal nie ma potężnego zastrzyku gotówki. "Przegląd Sportowy" dodaje, że dopiero przed tygodniem ekipa z Katalonii nawiązała kontakt.

- Na pewno wiedziałbym, gdybyśmy dostali te środki, bo jest to gruby zastrzyk finansowy. Przy sprawie pomaga PZPN, który zgłosił się do nas mailowo, a później porozmawialiśmy telefonicznie. Barcelona poprosiła, aby płatność rozłożyć na pięć lat i tak pewnie się stanie, bo kontrakt "Lewego" jest zawarty na taki czas. Sprawę pilotuje Polski Związek Piłki Nożnej, ale na razie nie otrzymaliśmy jeszcze żadnej raty - cytuje Kucharczyka "Przegląd Sportowy".

Podobnie sprawa wygląda w warszawskiej Delcie, gdzie również pomaga PZPN.

Jak wspomniał nam jednak Kucharczyk, taka zwłoka to... nie zwłoka. Varsovia 12 lat temu, gdy Lewandowski zamieniał Lech na Borussię, na pieniądze czekał półtora roku - przyznał w rozmowie z WP SportoweFakty.

Zobacz także:
Gwiazda Francji porównuje Lewandowskiego do Benzemy. "Kocham ich obu, ale..."
Niemcy wstydzą się za swoją kadrę. Flick pod pręgierzem

Komentarze (1)
avatar
KroTosS
24.09.2022
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
super, oby tylko wykorzystali te pieniądze na szkolenie młodzieży, bo jak widać warto!