Zbigniew Boniek, była gwiazda Juventusu i polskiej kadry, uważa, że obecny zespół ma szansę powalczyć o wyjście z grupy na mistrzostwach świata w Katarze, ale pod pewnymi warunkami.
Co i kto musi się zmienić, abyśmy z mundialu nie wracali po trzech meczach? Jak "Zibi" ocenia starcia z Holandią i Walią? Kto mu przypadł do gustu, a kto mu się w tych spotkaniach nie podobał? Dlaczego Robert Lewandowski musi w tym zespole trochę pocierpieć?
O tym wszystkim były prezes PZPN i wiceprezydent UEFA opowiedział w rozmowie z WP SportoweFakty.
ZOBACZ WIDEO: Oceny po meczu Walia - Polska. "Zadanie zostało wykonane"
Piotr Koźmiński, WP SportoweFakty: Za nami dwa mecze kadry, do mundialu niecałe dwa miesiące. Jaki nastrój po tych występach zespołu Michniewicza?
Zbigniew Boniek, były gracz Zawiszy, Widzewa, Juventusu, AS Roma, trzykrotny uczestnik mundialu, były prezes PZPN, wiceprezydent UEFA: Nastrój zawsze mam dobry. Bo czym się mam stresować? Spokojnie! Generalnie mam wrażenie, że u nas ten niepokój, to całe szaleństwo z innych sfer, w tym życia politycznego, trochę się przenosi na świat piłki. Niektórym ewidentnie brakuje dystansu. Po Holandii przecież niektórzy chcieli już zwalniać Michniewicza. Zresztą, patrząc na czterech ostatnich trenerów, to żaden się nie podobał. Przy Nawałce wątpiono, czy się w ogóle nadaje na selekcjonera. A zadanie wykonał. Brzęczek? Zadanie wykonał. Sousa? Też naokoło tylko było słychać, że to siwy bajerant. Michniewicz też wielu nie pasuje.
Trudno było jednak być zadowolonym po tym, co pokazaliśmy z Holandią, gładko przegrywając 0:2.
To nie był dobry mecz w naszym wykonaniu. Ale graliśmy z zespołem dużo lepszym od nas, który w dodatku miał dobry dzień. Holendrzy zagrali bardzo mądrze. Nie szukali zwarcia, walki wręcz, unikali kontaktu fizycznego. Grali świetnie taktycznie, wykorzystując swoje umiejętności. Pokazali to, co mają w DNA.
W takiej sytuacji wypadliśmy blado, bo takie są po prostu realia i różnica między tymi zespołami. Ale przecież z Walią było już zupełnie inaczej. A dlaczego? Po pierwsze, Walia to inny poziom niż Holandia, choć też nie ma co ich deprecjonować - są na 17. miejscu w rankingu, czyli wyżej od nas. Walia zaproponowała to, co lubi - walkę niemalże wręcz. Nie mieli do dyspozycji kilku dobrych zawodników, więc postawili na siłę. Tylko że to było dobre na 15-20 minut. My zareagowaliśmy bardzo dobrze.
Ważna rzecz: my nigdy nie zajmujemy się danym meczem, a analizujemy to, co nam to spotkanie może dać na przyszłość. A według mnie to jest bez sensu! Przecież nie wiemy, co będzie za dwa miesiące. Kto będzie zdrowy, kto będzie grał w klubie i tak dalej. Piłka to tu i teraz. I tak do tego trzeba podchodzić. Jedyne co z takiego meczu można "wyciągnąć" na przyszłość, to sfera mentalna. Zyskaliśmy trochę luzu psychicznego, spokoju.
Czas płynie jednak nieubłaganie. Mimo wszystko, wybiegając do przodu: po tym, co pan zobaczył, jest pan spokojny czy niespokojny w kontekście mundialu?
To zależy, co pan ma na myśli. Jeśli to, czy możemy wygrać mistrzostwa świata, to nie jestem spokojny! Natomiast, po co tam jedziemy? Przede wszystkim, żeby wyjść z grupy. I ten zespół jest w stanie to zrobić. Owszem, nie jesteśmy faworytami, bo Meksyk na przykład jest wyżej od nas w rankingu, ale na wyjście z grupy jak najbardziej nas stać. A potem jest faza pucharowa, gdzie absolutnie wszystko może się zdarzyć. Choć co do tego wyjścia z grupy, to wiadomo - absolutnie nie możemy przegrać z Meksykiem. Potem gramy z Arabią Saudyjską. Mając co najmniej cztery punkty po dwóch meczach to by już wyglądało całkiem nieźle.
Co pana najbardziej martwi, jeśli chodzi o obecną kadrę?
Na pewno są drobne obawy, że kilku piłkarzy, którzy byli na placu w meczu z Walią, ma kłopot z regularną grą w klubie. Bednarek ostatnio nie grał, Żurkowski jest praktycznie poza kadrą Fiorentiny, Świderski w MLS kończy sezon dość szybko. Do tego Krychowiak gra w Arabii Saudyjskiej, a to słaba liga. A to jest ważne. Bo gdy brakuje ci w lidze intensywności, takiego napięcia, walki, presji kibiców, to na pewno trudniej się przygotować do takiej imprezy jak mundial.
Wspomniał pan o Krychowiaku. Sporo jest krytyki pod jego adresem.
Ja patrzę na to inaczej. Jeśli mówię o defensywnym pomocniku w kadrze, to bardziej myślę o tym, jak w naszym zespole taki zawodnik ma grać, a nie jak ma na nazwisko. Krychowiak w kadrze mi nie przeszkadza. Ale też nie boję się powiedzieć, że w ostatnich dwóch meczach mi się nie podobał. Bo dlaczego mam tego nie powiedzieć? Bo "dzień dobry" mi nie odpowie na ulicy? Na EURO, po meczu ze Słowacją, Grzesiek przyszedł do mnie i powiedział mi wprost: "Panie Prezesie, spierdo.... nam mistrzostwa". Tyle że wciąż popełnia niestety te same błędy.
Czyli lepiej grać bez Krychowiaka?
Ale to nie o to chodzi! Krychowiak w formie wciąż może pomóc tej reprezentacji. Niemniej od tak doświadczonego piłkarza wymagam, aby wyciągał wnioski. Według mnie jego problemem jest to, że on chce robić na boisku za dużo rzeczy. A tak się nie da.
Jeśli za często będzie ruszał do przodu, to nie zdąży odbudować swojej pozycji w defensywie. I wtedy jest problem. Nie może podawać w poprzek, bo z tego jest głupia strata, żółta kartka przy ratowaniu sytuacji i kłopot. Bo Krychowiak z żółtą kartką na koncie już nie wie, jak ma grać. Przecież każde kolejne ostrzejsze zagranie czy choćby przypadkowe nadepnięcie rywala może oznaczać, że wyleci z boiska. Powtarzam: Krychowiak w formie pomoże tej reprezentacji, a bez formy nie pomoże.
I znów wracam do tego, jak ma grać defensywny pomocnik. Dziś w dobrych reprezentacjach nie ma na tej pozycji "przecinaków". Busquets taki nie jest, Verratti czy Jorginho też nie. W ustawieniu z trzema środkowymi obrońcami defensywny pomocnik musi ich zabezpieczać, a w ofensywie rozpoczynać szybkim podaniem do kreatywnego piłkarza. Defensywny pomocnik ma przyspieszać grę, a nie ją zwalniać. Jeśli naszym defensywnym pomocnikiem ma być Krychowiak, to też musi pewne rzeczy przeanalizować i grać inaczej niż ostatnio.
A Glik? Też jest trochę opinii, że to już nie to samo co kiedyś.
Ale co znaczy - nie to samo co kiedyś?! Owszem, Kamil Glik nie będzie Franzem Beckenbauerem, jeśli chodzi o wyprowadzanie piłki, ale w fazie defensywnej to wciąż dobry zawodnik. Gdy ja widzę mecz kadry, jest walka, defensywa, to ja tam widzę Glika. I to w dobrej formie. Według mnie w fazie defensywnej Glik jest tak dobry, jak był na przykład dwa lata temu. Trochę mi to gadanie o Gliku przypomina rozmowy o Szymańskim. Jego jakość według mnie też się nie zmieniła. Był dobry, gdy był w Legii, i jest dobry teraz.
Mówiliśmy o Gliku. Jeśli chodzi o środek obrony to największym wygranym wydaje się Jakub Kiwior.
Pokazał się z bardzo dobrej strony. Ma duże umiejętności piłkarskie, spokój, wie, jak się zachować, gra regularnie w klubie. A to ostatnie zawsze jest bardzo ważne i procentuje. Generalnie można powiedzieć, że w tych dwóch ostatnich meczach najlepiej prezentowali się piłkarze z Serie A. Zalewski grał bardzo mądrze, Bereszyński na swoim stabilnym poziomie.
I Szczęsny w końcu zagrał na miarę swoich umiejętności.
Z Walią obronił jeden trudny strzał, ten w dalszy róg bramki, chroniąc nas przed utratą gola. Resztę piłek złapał, natomiast nie jest to nic dziwnego, bo bramkarz na takim poziomie takie piłki łapać musi. Tego od niego oczekujemy. Jest jednym z 5-6 najlepszych bramkarzy w Europie, a to zobowiązuje.
Wreszcie pokazuje się Piotr Zieliński. To już taka mundialowa forma.
Od 5-6 lat mówię to samo. Jest dwóch piłkarzy reprezentacji Polski, którzy mogliby grać w każdym klubie świata. To Lewandowski i Zieliński. Gdybyśmy mieli pięciu Zielińskich i dwóch Lewandowskich, to pewnie jakiś medal z ostatnich imprez byśmy przywieźli.
"Zielek" ma niesamowite umiejętności, a na boisku szuka piłkarzy podobnych do siebie. Z kim wymienił najwięcej podań? Z Zalewskim, Lewandowskim. Nie ma w tym przypadku. A pamiętajmy, że wciąż odczuwa skutki koronawirusa. Widzę, że tak w okolicach 80. minuty nie ma już tego luzu motorycznego. Gdyby to się udało odzyskać, to jeszcze bardziej by pomógł tej kadrze.
W ataku Lewandowski i...
Wygląda na to, że tu jesteśmy zabezpieczeni. Lewandowski grał ostatnio ze Świderskim i dobrze to wyglądało. A Świderskiego dla kadry "odkurzył" Paulo Sousa, przecież Karol nie był wcale oczywistym wyborem jeszcze niedawno. Sousa powiedział mi jednak, że ma takie umiejętności, które dobrze się uzupełniają z Lewandowskim. I faktycznie coś w tym jest. No i wiadomo - jest Milik, Piątek, Buksa. Mamy Lewandowskiego i czterech innych. To powinno wystarczyć, choć oczywiście nie wystarczy mieć dobrych napastników. Trzeba ich jeszcze umieć wykorzystać.
Natomiast skoro rozmawiamy o Lewandowskim. Mówiłem, że nie podobał mi się Krychowiak, ale to bądźmy szczerzy i konsekwentni: z Holandią Lewandowski też nie grał dobrze. W dodatku jego mowa ciała wtedy. Robert musi sobie zdawać sprawę, że jego gesty mają duże znaczenie dla tego, jak grają inni nasi gracze. Pozytywna motywacja z jego strony może innym pomóc.
Z Holandią nie wyglądało to najlepiej, ale już z Walią był fantastyczny. Mało kto go wymienia w gronie bohaterów spotkania, a dla mnie jest jednym z nich na pewno. Wielki udział przy golu, ale też niezliczona liczba pojedynków, takich twardych. Choć wiem, że czasem gra naszej kadry może go wpędzać w taką piłkarską depresję.
Co pan przez to rozumie?
Lewandowski jest przyzwyczajony do zupełnie innej gry. Nie gra przecież w Augsburgu czy Elche. Bayern, a teraz Barcelona przyzwyczaiła Roberta do tego, że 98 procent gry toczy się na połowie rywala, a "Lewy" czy jego zespół co dwie minuty ma szansę bramkową. W kadrze jest inaczej i Lewandowski musi w tej reprezentacji trochę pocierpieć, poświęcić się, bo nie gramy tak jak lubi, jak jest przyzwyczajony. Ale to wielki piłkarz i jest w stanie to zrobić.
Czyli nie jest pan pesymistą, jeśli chodzi o mundial?
Absolutnie nie! Jeśli zakładamy, że nadrzędnym celem jest wyjście z grupy, to jestem optymistą! Oby nasi grali w klubach i byli zdrowi. Wtedy wystarczy wyciągnąć kilka wniosków i śmiało można się bić o awans. Czasem słyszę, że w obecnej konfiguracji awans na mundial to obowiązek. Ale to wcale nie jest takie proste. Mamy w Europie 55 federacji, a na mistrzostwa jedzie 13. Ja byłem na mundialu trzy razy i nigdy nie wracałem za wcześnie. Tego samego życzę obecnej reprezentacji.
Rozmawiał Piotr Koźmiński, dziennikarz WP SportoweFakty
Brytyjskie media zachwycone Lewandowskim
Golański: Reakcja była bardzo dobra!