Wygrana z Walią zdecydowanie poprawiła nastrój selekcjonera, który przed meczem alergicznie reagował na niektóre pytania o taktykę zespołu. Po zwycięstwie w Cardiff wszedł do sali z uśmiechem i znów czarował dziennikarzy anegdotami. Tym razem zarzucił tę o palącym w szatni Wojciechu Szczęsnym. Był czas na chwilę radości i rozluźnienia, ale sam trener doskonale musi zdawać sobie sprawę, jaki ogrom pracy jest jeszcze przed nim.
Bo utrzymanie w elicie Ligi Narodów po fantastycznym występie Szczęsnego oraz błysku trójki Jakub Kiwior - Robert Lewandowski - Karol Świderski na wagę jedynego gola to za mało, by jechać do Kataru z względnym spokojem i przekonaniem, że w talii jest parę mocnych kart. Jeden as, czyli "Lewy", to stanowczo za mało, by ułożyć pokera na wagę wyjścia z grupy.
- Ten mecz miał dać nam dużo odpowiedzi, na kogo możemy liczyć, a tymczasem pojawiły się dodatkowe pytania - przyznał trener w Walii.
ZOBACZ WIDEO: Oceny po meczu Walia - Polska. "Zadanie zostało wykonane"
Dziura w środku
Od dawna wiemy, że Michniewicz musi budować kadrę na mundial bez Jakuba Modera. Pod znakiem zapytania cały czas stoi też występ Krystiana Bielika, który powoli wraca do gry po kontuzji. Obaj świetnie radzą sobie w obronie i ataku. A wrześniowe zgrupowanie pokazało, że to jedyni pomocnicy umiejący pogodzić wypełnianie obowiązków w obronie z napędzaniem akcji po przejęciu piłki.
Grzegorz Krychowiak próbuje trzymać poziom w obronie, ale kiedy Polska rusza do ataku, spowalnia akcje. Karol Linetty zmarnował szansę w meczu z Holandią. Był nieobecny w środku pola i nie wspierał atakujących kolegów.
Próbkę umiejętności starał się pokazać w Cardiff Szymon Żurkowski. I o ile ma potencjał do gry na tej pozycji, to nadal ujawnia wiele braków, m.in. operowanie piłką i podejmowanie właściwych decyzji. Największy pokazał początku spotkania, kiedy po świetnym podaniu Zielińskiego nie zagroził bramce rywali i stracił piłkę. Michniewicz sam stwierdził, że gdyby pomocnik grał częściej w Fiorentinie, być może lepiej radziłby sobie z prowadzeniem piłki i podejmowaniem decyzji.
Brak uporządkowanej linii pomocy, której rola jest jeszcze ważniejsza w cenionym przez Michniewicza ustawieniu z trójką środkowych obrońców, to poważny problem. Na środkowych pomocnikach ciąży jeszcze większa odpowiedzialność za dyktowanie tempa gry. I jeśli nie potrafią wziąć presji na siebie, gra wygląda tak jak w starciu z Holandią, w którym rywale atakowali wolne przestrzenie między polskimi zawodnikami. Zresztą kłuło to w oczy także w niedzielę. Bo poza błyskotliwym zagraniem Zielińskiego do Żurkowskiego oraz błyskiem geniuszu Kiwiora, Lewandowskiego i sprytem Świderskiego, więcej groźnych akcji nie było.
Bez tego pozostaje liczyć jedynie na akcje Zielińskiego i Lewandowskiego. Bo tylko oni potrafią wziąć ciężar gry w ataku na siebie i zagrozić rywalom. To jedyni na tyle dobrze wyszkoleni technicznie zawodnicy. Bez odpowiedniego rozegrania i zawodników, którzy tuż przed obrońcami będą potrafili nadawać tempo gry, pozostaje liczyć na błędy rywali i olśnienie któregoś z Biało-Czerwonych. Tak właśnie wyglądały oba wrześniowe spotkania.
Ostatnia instancja
Na plus z Walią zagrały równie istotne boki formacji. Z Holandią zawalił Frankowski, który być może przegrał tym meczem rywalizację na prawej stronie. Nieco lepiej wyglądała współpraca Kiwiora z Zalewskim, która jeszcze lepiej zaprezentowała się z Walią. A prawą stronę zabezpieczył wówczas Bereszyński. Zawodnik Sampdorii często bywał ostatnią instancją na prawej stronie. Skutecznie asekurował Bednarka i Krychowiaka z Żurkowskim. A to duże osiągnięcie ze względu na to, że Walijczycy byli dobrze przygotowanym fizycznie przeciwnikiem. Z "Beresiem" w takiej formie i jeszcze lepiej ogranym z Kiwiorem i Zalewskim jest nadzieja na dobry wynik. Choć i młodemu piłkarzowi AS Roma zdarzały się błędy i nie zawsze ruszał w pogoń za kontrującymi rywalami.
Po tym zgrupowaniu wyjaśniła się jeszcze jedna kwestia. - Nie ma sensu dyskusja, czy Robert musi mieć obok siebie drugiego napastnika. To bzdura. Przecież w klubach klasy Bayernu czy Barcelony potrafi grać jako jedyny napastnik i zdobywać setki bramek. Musimy po prostu zadbać o odpowiedni serwis. Kluczowa jest kwestia tego, kto i jak gra obok niego - tłumaczył Michniewicz w niedzielę.
W czwartek w ustawieniu ze wspierającymi go Zielińskim i Sebastianem Szymański, a potem Milikiem, Lewandowski nie oddał ani jednego celnego strzału. W niedzielę Michniewicz postawił na Świderskiego. Wtedy "Lewy" był dużo aktywniejszy. Częściej był przy piłce, a Świderski ściągał na siebie uwagę rywali. Niewidoczny przez większość meczu zawodnik w końcu zaskoczył i trafił po genialnej asyście. Wcale nie jest powiedziane, że to błyszczący w Juventusie Milik ma być partnerem kapitana na mundialu.
Odkrycie września
Im bliżej bramki, tym mniej niewiadomych w zespole. Wojciech Szczęsny to bramkarz nr 1 w kadrze i potwierdził to świetnym występem w niedzielę. Z kolei przed nim selekcjoner postawi na trójkę środkowych obrońców. To, że nie sprawdzał we wrześniu ani Pawła Dawidowicza, ani Mateusza Wieteski, może oznaczać, że jego podstawowymi obrońcami będą Kamil Glik, Jan Bednarek i Jakub Kiwior.
Ten ostatni przyjechał w świetnej formie i udowodnił, że dobra dyspozycja w czerwcu nie była przypadkiem. Na dziś to najlepszy polski obrońca. Pewny w obronie i kreatywny przy wyprowadzeniu piłki i rozgrywaniu akcji. Wychodził do dośrodkowań, zagrywał z lewej strony i nie odbijało się to na jego dyspozycji pod bramką. Wcale nie dziwi, dlaczego włoscy dziennikarze tak często pytają nas o jego przenosiny ze Spezii do dużo mocniejszego klubu.
Poza Kiwiorem pozostaje liczyć, że poziomu nie obniży Glik, a Bednarek zacznie częściej grać w Aston Villi. Im zdarzały się błędy i nie zawsze byli pewni w interwencjach.
Teraz piłka jest po stronie zawodników. Zostały im dwa miesiące, żeby podtrzymać lub poprawić formę.
- Spośród zawodników, którzy brali udział w tym zgrupowaniu, dwóch nie będzie mogło pojechać na mundial, a przecież są jeszcze inni. To piłkarze muszą teraz zrobić wszystko, bym to ja miał problem z wyborem - podkreśla Michniewicz, dla którego może to być najbardziej pracowita jesień w karierze.
Maciej Siemiątkowski, dziennikarz WP SportoweFakty
Czytaj też:
Znów to zrobił! Jego gol zapewnił Polsce utrzymanie w Lidze Narodów
Co za występ! To bohater meczu z Walią