Na to starcie czeka cała piłkarska Polska. Tak się złożyło, że tuż po przerwie reprezentacyjnej po raz pierwszy w tym sezonie Lech Poznań zmierzy się z Legią Warszawa. To ligowy klasyk i jednocześnie starcie mistrza Polski z liderem tabeli. Obecnie Lech traci do zespołu Kosty Runjaicia sześć punktów, ale rozegrał jedno spotkanie mniej. Z kolei Legia miewa swoje kłopoty i widać, że dyspozycja drużyny nie jest jeszcze ustabilizowana na wysokim poziomie.
- Widzimy, które miejsce zajmuje Legia w tabeli, ale też, jaka jest jakość gry drużyny. Niektóre mecze są "przepychane". Mamy w pamięci choćby męczarnie z Radomiakiem Radom czy też Miedzią Legnica. To nie napawa optymizmem przed starciem z Lechem, który jest mocny, rozpędzony i w dodatku gra na własnym stadionie - mówi nam Sylwester Czereszewski, 23-krotny reprezentant Polski, były gracz zarówno Legii (1997-2002), jak i Lecha (2002-03).
Biorąc pod uwagę ostatnie pięć kolejek, to Lech Poznań jest najlepszym zespołem w lidze. To dla kibiców tego zespołu fenomenalna wiadomość po tym, co działo się na początku sezonu. Wówczas nie dość, że lechici z trudem przechodzili kolejne rundy eliminacji Ligi Konferencji Europy, to w dodatku fatalnie spisywali się w lidze.
ZOBACZ WIDEO: Kto jest wygranym zgrupowania? "On w końcu czuł się mocny"
Raptem kilka tygodni wystarczyło, żeby Kolejorz przesunął się na 8. miejsce w tabeli, a wiele wskazuje na to, że może być jeszcze lepiej.
- Każdy ma prawo do kryzysu, ale myślę jednocześnie, że pretensje do Lecha były uzasadnione. Druga sprawa jest taka, że kryzys trwał po prostu za długo. To wszystko odbiło się na sytuacji w tabeli, atmosferze w zespole. Natomiast gdy już drużyna pokonała trudne chwile, to są nie tylko dobre rezultaty, ale momentami również efektowna gra, co Lech pokazuje w szczególności w europejskich pucharach - podkreśla Czereszewski.
W fazie grupowej Ligi Konferencji Europy Lech zdobył trzy punkty, a największe wrażenie robi rubryka ze strzelonymi golami (7).
Zostając przy bramkach, to nietypowym bilansem legitymuje się obecnie Legia. Podopieczni Runjaicia prowadzą w tabeli PKO Ekstraklasy, ale różnica bramkowa jest niewielka (14:13). To między innymi pokłosie wysokiej porażki z Rakowem Częstochowa (0:4). Czereszewski nie jest oczarowany grą Legii i jednocześnie przewiduje, że drużynę mogą czekać spore kłopoty w Poznaniu.
- O Legii można powiedzieć tyle, że mozolnie zbiera punkty. Ale z drugiej strony to może cieszyć kibiców, że gra nie powala na kolana, a jest pozycja lidera. Co zatem będzie wtedy, gdy ten zespół złapie formę? - zastanawia się nasz rozmówca.
- Spodziewam się, że w sobotę stołeczny zespół zostanie zweryfikowany. Takiego pogromu jak w meczu z Rakowem Częstochowa się nie spodziewam, ale to Lech powinien wyraźnie dominować - dodaje.
Czereszewski nie widzi obecnie w stołecznym zespole zbyt wielu zawodników, którzy mogliby odgrywać rolę lidera. - Dwóch-trzech piłkarzy ciągnie ten zespół. Jest m.in. Josue, który z Lechem nie zagra, mamy Carlitosa miewającego przebłyski, a drużynę "trzyma" Paweł Wszołek. Patrząc jednak na papierze, to Legia ma wyraźnie słabszą ofensywę niż Lech - podkreśla.
Były reprezentant Polski zawsze z uwagą spogląda na mecze pomiędzy Lechem i Legią. W trakcie swojej kariery piłkarskiej spędził pięć sezonów w stołecznym zespole, ale przez rok występował także w Kolejorzu. A do Poznania trafił bezpośrednio z Legii. Jak podkreśla, nie spotykały go jednak nieprzyjemności ze strony kibiców.
- Przechodząc do Lecha podjąłem świadomą decyzję. Grając w barwach tego klubu na stadionie Legii nie odczuwałem żadnego dyskomfortu i zostałem dobrze przywitany przez kibiców. Myślę, że ludzie patrzą wtedy, kto jakim jest człowiekiem. I tak to powinno działać - tłumaczy.
Mecz Lech Poznań - Legia Warszawa odbędzie się w sobotę, 1 października. Pierwszy gwizdek sędziego o godzinie 17:30.
Dawid Franek, WP SportoweFakty
Czytaj także:
Dziennikarze dotarli do dokumentu dotyczącego MŚ w Katarze. "Unikaj przytulania"