Nie ma wątpliwości, że Białoruś i Rosja to są dwa europejskie kraje, w których ciężko mówić o demokracji. Ofiarą tego jest właśnie Wasilij Chamutowski. 44-latek dwa lata temu głośno protestował przeciwko reżimowi Alaksandra Łukaszenki.
To spowodowało, że były bramkarz momentalnie znalazł się na "czarnej liście". Dlatego musiał uciekać z kraju, aby uniknąć więzienia. Najpierw trafił do Arabii Saudyjskiej, później była Rumunia i na końcu Ukraina.
W tym ostatnim kraju zatrzymał się we Lwowie. Prowadził tam zajęcia jako piłkarski szkoleniowiec. Niestety na jednej z jednostek treningowych doznał poważnej kontuzji kolana. To wymagało zabiegu, dlatego zaryzykował i wrócił do Mińska, aby zrobić operację.
To okazało się być dla Chamutowskiego zgubne. Według gazety "Nasza Niwa" miejscowe służby tylko czekały na jego powrót i został aresztowany. Od pewnego czasu nie ma z nim nawet żadnego kontaktu. W "Bildzie" głos na ten temat zabrał jego były trener - Bernd Stange.
- On jest uczciwym facetem i to się stało jego zgubą - mówił Stange. - Dwa lata temu protestował przeciwko reżimowi Łukaszenki w pierwszym rzędzie demonstrantów. Postawił się na szczycie - tłumaczy sytuację 74-latek.
ZOBACZ WIDEO: Czy Grzegorz Krychowiak powinien grać w kadrze? "Tak, ale inaczej"
W czasie kariery zawodowej Chamutowski wystąpił 26 razy w reprezentacji narodowej. Ponadto, reprezentował takie kluby, jak m.in. Steaua Bukareszt, FC Carl Zeiss Jena czy FC Augsburg.
Zobacz także: Burza wokół gry. Chodzi o Rosjan
Zobacz także: Rosyjscy sportowcy unikną mobilizacji?