To zdecydowanie nie była romantyczna historia. Kiedy w lipcu 2021 roku Mahir Emreli został piłkarzem Legii Warszawa, nikt nie spodziewał się, że przygoda piłkarza ze stołecznym klubem zakończy się w sądzie. Napastnik niecałe pół roku po podpisaniu kontraktu z warszawską ekipą opuścił drużynę i bez kwoty odstępnego przeniósł się do chorwackiego Dinamo Zagrzeb.
Powodem tej decyzji miał być atak kibiców Legii na klubowy autokar po jednym z meczów. Po "ucieczce" zawodnika wiadomym było, że to jeszcze nie koniec kłopotów z Emrelim.
25-latek rozwiązał kontrakt z Legią za porozumieniem stron, jednak w dalszym ciągu był winny klubowi pieniądze. Ostatecznie spór trafił na drogę sądową. W czwartek, 6 października, Jakub Laskowski, dyrektor ds. prawnych i administracji sportowej w Legii Warszawa, poinformował na swoim profilu na Twitterze o oficjalnej decyzji FIFA względem Emreliego.
ZOBACZ WIDEO: Kto zawiódł w kadrze? Jemu mówimy "nie"
"FIFA nałożyła na Mahira Emreliego zakaz jakiejkolwiek 'football-related activity' do czasu zapłaty Legii Warszawa całości zaległych należności (istotna kwota). Wcześniej Legia wygrała z zawodnikiem przed FIFA Football Tribunal" - poinformował Laskowski.
Jak udało się później ustalić, "istotną kwotą" okazało się 100 tysięcy euro. Zawodnik spłacił dług z dnia na dzień po tym, jak obecny klub Azera zagroził mu zerwaniem kontraktu. Emreli musiał mieć na uwadze zbliżający się mecz w Lidze Mistrzów pomiędzy Dinamo Zagrzeb a RB Salzburg, w którym na pewno chciałby wziąć udział.
Postawiony pod ścianą piłkarz nie miał zatem innego wyjścia. Uregulowanie tego długu na dobre zakończyło konflikt Emrelego z Legią, jednak niesmak po zachowaniu napastnika na pewno pozostanie w klubie na dłużej.
Zobacz też:
Syn legendy wprost o Piotrze Zielińskim. "Nie przeżyłbym tego"
Jest porozumienie ws. Griezmanna