Po rządach Josepa Bartomeu Barcelona stała nad przepaścią. Skompromitowany prezydent zostawił Dumę Katalonii z ponad miliardem euro długu. Joan Laporta, który przejął klub, uznał, że... nie może robić kroku wstecz, a jedynym ratunkiem jest ucieczka do przodu. Barca chwiała się na krawędzi, ale Laporta nie zamierzał łapać równowagi albo się cofać, tylko zdecydował się na zuchwały skok nad otchłanią.
Odbicie miał mocne. Latem wydał na transfery 150 mln euro - tylko kluby nieprzyzwoicie bogatej Premier League przeznaczyły więcej na wzmocnienia. Do tego dokonał niemożliwego, bo sprowadził na Camp Nou Roberta Lewandowskiego. Polak tchnął nowego ducha w Barcelonę, a jego transfer nie bez przyczyny porównywano do ściągnięcia Ronaldinho w 2003 roku.
Laporta naginał latem prawa ekonomii, a jego współpracownicy habilitowali się w inżynierii finansowej, ale praw fizyki działacz oszukać nie potrafi - obciążona balastem w postaci nieprzystających do klubu piłkarzy Barcelona nie mogła oprzeć się sile grawitacji.
ZOBACZ WIDEO: Znamy grupę el. EURO 2024, cele na MŚ w Katarze - gorące dni reprezentacji | Z Pierwszej Piłki #21
Jeden punkt zdobyty w trzech meczach z Bayernem (0:2) i Interem (0:1, 3:3) brutalnie ściągnął Barcę w dół w połowie skoku na drugi brzeg. Robert Lewandowski dubletem i Marc-Andre ter Stegen interwencjami przedłużyli nadzieje na awans do 1/8 finału, ale wszyscy wiemy, czyją matką jest nadzieja...
Duma Katalonii szanse na wyjście z grupy ma jedynie matematyczne. Katalończycy muszą liczyć na cud. Finansowe konsekwencje braku awansu do 1/8 finału Ligi Mistrzów będą opłakane (więcej TUTAJ), a nadchodzi trudny czas. W przyszłym sezonie, kiedy wyprowadzi się z Camp Nou, klub będzie mógł zapomnieć o przychodach porównywalnych do tych z zapełnienia 90-tysięcznika.
Barcelona swobodnie spada w przepaść, ale wciąż może otworzyć spadochron. Takim będzie odzyskanie mistrzostwa Hiszpanii. Problem w tym, że nawet jeśli bezpiecznie wyląduje, to ponowna wspinaczka na szczyt pochłonie mnóstwo czasu i pracy.
Porażka w niedzielnym El Clasico może natomiast sprawić, że otchłań pochłonie Barcę i nie będzie czego zbierać. Laporta przed sezonem wyhaftował na sztandarze hasło: "Sukces albo śmierć". Motywacyjne motto staje się samospełniającą się przepowiednią.
Co to wszystko oznacza dla Lewandowskiego? Trzy miesiące temu był witany w Barcelonie jak zbawca. Teraz nie ze swojej winy może stać się twarzą katastrofy Dumy Katalonii. Na naszych oczach piękny sen Polaka zamienia się w koszmar.
A los drwi z "Lewego", bo gwóźdź do trumny Barcy w następnej kolejce może wbić Bayern, z którego napastnik chciał odejść za wszelką cenę. Oliver Kahn, Uli Hoeness i Karl-Heinz Rummenigge zadbają o to, by zespół Juliana Nagelsmanna przyjechał do Barcelony odpowiednio zmotywowany i udowodnił Lewandowskiemu, że ten popełnił błąd.
[b]Maciej Kmita, dziennikarz WP SportoweFakty
[/b]Grafika: SofaScore.com.