Korona Kielce zmierzyła się z dwoma pierwszoligowcami w Fortuna Pucharze Polski. W meczu ze Stalą Rzeszów jakoś sobie poradziła i wyeliminowała przeciwnika w konkursie rzutów karnych. W drugim meczu beniaminek PKO Ekstraklasy już poniósł porażkę 0:1 z Górnikiem Łęczna. Rywalizacja stała na niskim poziomie i Hubert Sobol w 89. minucie uchronił widzów przed koniecznością obejrzenia dogrywki.
- Postawiliśmy sobie na cel przejść dalej, ale byliśmy za mało konkretni. Przed decydującą akcją mieliśmy swoją sytuację podbramkową, ale nie wykorzystaliśmy jej. Poszliśmy za wysoko w 89. minucie, odkryliśmy się na prawej stronie, choć istniało zagrożenie, że po stracie gola, zostanie za mało czasu na odrabianie strat. Trzeba było już poczekać do dogrywki - mówił Leszek Ojrzyński, trener Korony, na konferencji prasowej.
- Pozostała nam liga. Widocznie, ten puchar nie był dla nas, nie zapracowaliśmy na lepszy wynik, stworzyliśmy sobie za mało sytuacji podbramkowych. Mam nadzieję, że Bartek Śpiączka dołączy do nas po dłuższej przerwie i wzmocni atak - dodał szkoleniowiec.
ZOBACZ WIDEO: Można oglądać w nieskończoność. Jak on to strzelił?!
Ojrzyński wspomniał również o przeciwnościach w czasie meczu w Łęcznej. - Musieliśmy wymienić z konieczności dwóch stoperów. Przez to nie skorzystaliśmy z pewnych opcji. Doszły do wszystkiego zmiany w składzie oraz kartki. Po retuszach i przerwie górowaliśmy, ale to szybko skończyło się i gra zrobiła się ponownie szarpana - tłumaczył Ojrzyński.
Górnik dostał się do najlepszej szesnastki Fortuna Pucharu Polski jako pierwsza drużyna z zaplecza PKO Ekstraklasy. Podopieczni Marcina Prasoła nie dali się zdominować przez Koronę i przeprowadzili decydujący atak, kiedy już dużo wskazywało na dogrywkę.
- Chłopakom należą się gratulacje za walkę i determinację, ale również za dobrą piłkę. Momentami pokazywaliśmy, że nie będziemy się tylko bronić i stwarzaliśmy sytuacje podbramkowe. Nagrodę dla nas był gol zdobyty w końcówce - skomentował Prasoł.
Czytaj także: Wielka ulga Pogoni. Uniknęła kompromitacji w szalonym meczu
Czytaj także: Zaskakująca postawa trenera Pogoni, choć kompromitacja była blisko