Za miesiąc zacznie się mundial w Katarze, a już w czwartek selekcjoner Czesław Michniewicz ogłosi szeroką kadrę na mistrzostwa świata. Po ostatnich meczach Ligi Narodów nadal jest wiele pytań, na które trener musi znaleźć odpowiedź, zanim zacznie się pierwszy mecz fazy grupowej przeciwko Meksykowi (22 listopada).
Sytuację polskiej kadry przed ostatnim sparingiem z Chile (16 listopada) i wylotem do Kataru komentuje Jacek Ziober, 46-krotny reprezentant Polski, który grał m.in. w Osasunie Pampeluna, Montpellier i ŁKS-ie.
Maciej Siemiątkowski, WP SportoweFakty: Czy myśli o mundialu wywołują już w panu dreszcze?
Jacek Ziober, były reprezentant Polski:
Dreszczów nie. Ale zaciekawienie.
Czym?
Pierwszych mistrzostw w tak dziwnym kraju i o tak dziwnej porze.
ZOBACZ WIDEO: To on będzie liderem Polaków na mundialu? "To może być czarny koń reprezentacji"
Czy pan już pogodził się z tym, że mistrzostwa świata rozegramy zimą?
Nie pasuje mi to do całej otoczki mundialu i tego, do czego się przyzwyczailiśmy. Jestem świadomy, że świat idzie do przodu, ale czy to jest dobry wybór? Nie wiem i dlatego jestem ciekawy, jak on się odbędzie. Spodziewam się, że drużyny europejskie będą miały w Katarze kłopoty i będzie wiele niespodzianek.
Czy Polacy są w stanie ją sprawić?
To będzie zależało od miejsca, w jakim będziemy my, i w jakim będą rywale. Do mundialu wiele może się jeszcze wydarzyć. Zbieg wielu okoliczności może nas zaprowadzić daleko a równie dobrze sprawić, że skończy się jak zwykle.
Jak ocenia pan ostatnie mecze Biało-Czerwonych?
Większość jest przyzwyczajona do tego, że przychodzi nowy trener i znowu szukamy rozwiązań. Jesteśmy do tego zmuszeni, bo nie jesteśmy taką nacją jak Portugalia, Włochy, Holandia, Hiszpania czy Francja, które mają tyle perełek, że nie wszystkie zdołają zabrać na mundial. My musimy przebierać w tym, co mamy i próbować skleić skład, szukać nowych pozytywnych elementów i układać ten zegarek, aż zacznie prawidłowo tykać. Nie dziwiły mnie początki żadnego trenera i to, że przez pierwsze miesiące szukał. Jedynym selekcjonerem, który poukładał klocki w kadrze, był w ostatnich latach Adam Nawałka. Miał czas i zawodników w dobrej formie. Czesław Michniewicz jeszcze szuka opcji.
Pojawiły się ostatnio doniesienia o tym, że selekcjoner zamierza zabrać na mundial czterech bramkarzy. Czy to dobry pomysł?
A czy któryś z nich ma zagrać w polu? Nie przesadzajmy. Myślę, że trener nie zdecyduje się na ten ruch.
Jak ocenia pan formę obrońców na miesiąc przed mundialem?
Zacznę od Kamila Glika. Czytamy, że jest niezłomny, że jest "robocopem". Mnie to nie interesuje, bo nie jedziemy na wojnę z cyborgami. Jest silny, ambitny, potrafi znieść ból, ale drugą kwestią jest forma. Drugi z obrońców - Jan Bednarek - nie gra w klubie i pokazał, że jest daleko od dobrej formy. Był dość wolny, mało zwrotny. Przy szybkich zawodnikach ta dwójka miałaby niesamowite problemy. Dlatego upieram się przy ustawieniu z czwórką obrońców. Na dziś nie widzę Glika i Bednarka w formacji z trójką obrońców.
Z cienia wyszedł za to Jakub Kiwior. Jest skuteczny w odbiorze, dobrze się ustawia i trafia z decyzjami w obronie. Do tego potrafi rozegrać piłkę, z nim można zaryzykować grę od tyłu, czego nie można powiedzieć o Gliku i Bednarku w obecnej formie.
Czy Nicola Zalewski dał radę na lewej stronie?
Tak. Pokazały to ostatnie mecze z Holandią i Walią.
Jest już na tyle dojrzały i gotowy, by grać na tej pozycji od deski do deski?
A ile on ma już lat?
20.
Jeśli powołujemy kogoś do kadry, to nie interesuje mnie, czy ma 18, 20 czy 30 lat. W kadrze musisz podołać wyzwaniu, a jeśli nie, to odpadasz. Na tym zakończyłbym dywagacje na temat, czy ktoś jest w odpowiednim wieku i czy nie gra za wcześnie. Jeśli zawodnik wypada więcej niż pozytywnie jak Nicola, to znaczy, że jest gotowy.
To właśnie różnica między nami a krajami, które wcześniej wymieniłem. O 22-letnich zawodnikach potrafimy mówić, że talent, że ma jeszcze czas, by być może wejść na wyższy poziom... To tak nie działa. Albo mamy piłkarzy na odpowiednim poziomie albo nie. Jeżeli inni nasi zawodnicy wyjeżdżają za granicę i tam potrafią go nam przygotować, to dlaczego my nie możemy? Cały czas płacimy za peerelowskie myślenie. Boimy się. Powtarzamy sobie, że jest jeszcze czas. Sam wyjechałem wcześnie z kraju i nie miałem problemów.
Zadebiutowałem w wieku 16 lat w ŁKS-ie. To było samobójstwo, trenowałem z takimi piłkarzami jak Mirosław Bulzacki, Marek Dziuba. Robiłem to samo, co 30-letnie chłopy. To była pomyłka. Ale zagrałem 10 lat w polskiej lidze i byłem gotowy do wyjazdu na zachód. I opuściłem Polskę bez bojaźni, że sobie nie poradzę. Zrobiłem to z podniesioną głową. Tego nam często brakuje.
Kogo widzi pan na przeciwnej stronie?
Na prawej postawiłbym na Przemysława Frankowskiego, ale wymagałbym od niego więcej. Kiedy wchodził do kadry, powiedziałem, że ma duże możliwości. Musi to pokazywać i nie bać się krytyki. Ma ciąg na bramkę i potrafi dośrodkować w biegu. Po prostu musi robić swoje i to pokazać.
Kogo widzi pan na mundialu w naszej pomocy? Wiadomo, że będziemy musieli radzić sobie bez Jakuba Modera. Krystian Bielik wraca do gry po kontuzji, a Grzegorz Krychowiak skończył już sezon i do mundialu będzie się przygotowywał trenując z Legią.
Grzegorz to pozytywna postać tej reprezentacji. Potrafi sporo wnieść do kadry pod warunkiem, że gra w swoim starym, dobrym stylu. To zawodnik pasujący pod hasło "odbierz-oddaj". Jeśli będzie robił to na mundialu i miał partnerów do takiego grania, to będzie bardzo dobrze. Nie da się jednak ukryć, że stracił na szybkości i zwrotności. Myślę że on - podobnie jak Kamil Glik - czują, że to mogą być ich ostatnie mistrzostwa.
Miejmy też nadzieję, że sztab reprezentacji pomoże Krychowiakowi w przygotowaniach. To wspólny interes zawodnika i reprezentacji. Mamy do tego odpowiedni sztab i trzeba o to zadbać.
Komu Krychowiak w dobrej formie ma więc oddawać piłkę?
Moim zdaniem najwyższy czas dać szansę Karolowi Linetty'emu. Należy mu się to za cierpliwość, zaangażowanie i umiejętności. Swego czasu miał dużo pecha, bo jak nie kontuzja, zderzenie z rywalem, to dostał piłką stojąc w murze. Lubię jego styl. Nie rzuca się w oczy, ale jest bardzo przydatny i efektywny. W jego przypadku chodzi o zaufanie trenera. Wielu zawodników przewinęło się przez kadrę za kadencji różnych selekcjonerów, ale u niego widzę problem mentalny na poziomie relacji z trenerami.
Myślę też, że czas najwyższy, by pokazał się Piotr Zieliński. Mam nadzieję, że teraz z jego strony wszystko wypali i odpali fajerwerki.
W końcu przydałby się w kadrze ktoś, kto swoim poziomem ściągnąłby część presji z Roberta Lewandowskiego, na którym skupia się większość uwagi rywali.
Z Roberta zdejmiemy presję, jeśli damy mu grać to, co w klubie. Nie możemy sobie pozwolić na grę jednym Lewandowskim.
Czyli potrzebuje drugiego napastnika do gry?
Zdecydowanie. Kiedy "Lewy" i Milik grali w kadrze Nawałki, to na bokach byli Kamil Grosicki i Jakub Błaszczykowski. Oni wykonywali robotę, a napastnicy zdobywali bramki. Lewandowski nie musiał wtedy się cofać na środek boiska po piłkę i tak często wskazywać chłopakom, jak się zachować. Inni zawodnicy pracowali na niego i na Milika. Teraz nie mamy takich zawodników na skrzydłach, a nowym brakuje zgrania. Dlatego gramy jednym Lewandowskim, a jednego napastnika łatwo jest zneutralizować rywalom. W takim wypadku dalej nie będziemy stwarzać sobie szans pod bramką.
Część środowiska wywiera presję na tych chłopakach. Ja mniej, bo sam przeżyłem grę w reprezentacji i wiem, jak to działa. A to nie sprzyja potem podejmowaniu ryzyka. A jeśli ktoś nie ma na tyle silnego charakteru, że po kilku złych decyzjach spuści głowę, to pozamiatane. I wtedy gra nie wygląda adekwatnie do ich umiejętności
Kto powinien być partnerem Lewandowskiego w ataku?
Na dziś ustawiłbym tam Karola Świderskiego. Zaimponował mi tym, że bardzo dobrze starał się pomóc "Lewemu". Nie wiem, czy taki miał zamiar, czy tak podpowiedział mu trener. Kiedy Świderski jest na boisku, mam wrażenie, że inaczej czuje się Lewandowski. Karol ściągnie na siebie uwagę obrońców, pobiegnie, wyjdzie na pozycję i robi lukę do podania lub wbiegnięcia "Lewemu". Poza tym jest tam, gdzie potrzeba w odpowiednim momencie.
Nie obawiałbym się też o jego formę. Przez miesiąc jej nie straci. Musiałby się bardzo niesportowo prowadzić, ale myślę, że jest świadomy i tak się nie stanie.
Czy selekcjonerowi wystarczy dobrych zmienników, by umiejętnie zarządzać kadrą?
Czy my możemy sobie pozwolić na mówienie o zmiennikach? Nie mamy żelaznej jedenastki, selekcjoner będzie cały czas podejmował wybory. Ci, którzy usiądą na ławce w poszczególnych meczach, mogą czuć się 12. zawodnikiem. Nigdy nie będą wiedzieć, kiedy wejdą. Każdy musi czuć się potrzebny. I myślę, że to pozytyw tej reprezentacji. Ci, co nie wyjdą od pierwszej minuty, muszą być gotowi. Oby nikt nie zwiesił w takiej sytuacji głowy i nie psuł atmosfery. Trzeba będzie się wspierać.
Rozmawiał Maciej Siemiątkowski, dziennikarz WP SportoweFakty
Czytaj też:
To wywróciłoby wszystko. Szef PSG rozmawiał z "Lewym"
Nicola Zalewski doceniony przez kibiców. Polak na podium w walce o nagrodę