Co to było? "Wielbłąd" w meczu Lecha Poznań

PAP/EPA / Na zdjęciu: Filip Szymczak (z prawej).
PAP/EPA / Na zdjęciu: Filip Szymczak (z prawej).

Cóż za niedosyt Lecha Poznań! Mistrz Polski mógł się cieszyć z awansu do fazy pucharowej Ligi Konferencji Europy, prowadził z Austrią Wiedeń, ale na skutek koszmarnego błędu w tyłach tylko zremisował 1:1.

Gospodarze zamykali tabelę i byli pod ścianą, więc "Kolejorz" mógł zakładać, że ruszą do ataku i przynajmniej na początku trzeba będzie zagrać ostrożnie.

Tak jednak nie było. Ekipa Manfreda Schmida grała z respektem dla rywala, asekuracyjnie i poznaniacy mieli na boisku sporo swobody. Sęk w tym, że nie do końca potrafili to wykorzystać, bo sami nie narzucili zbyt wysokiego tempa.

Pierwsza połowa była bardzo przeciętna. Choć do samej intensywności trudno się było przyczepić, to już sytuacji strzeleckich zbyt wiele nie zobaczyliśmy. Po stronie miejscowych najgroźniejszą stworzył Georg Teigl, który stojąc tyłem do bramki oddał strzał, po którym piłka przeleciała nad Filipem Bednarkiem i odbiła się od poprzeczki.

ZOBACZ WIDEO: Problemy Michniewicza, to oni nie pojadą na MŚ?! Lewandowski pod ścianą - Z Pierwszej Piłki #23

Lech był w ofensywie nieco aktywniejszy i kilka razy postraszył Austrię, lecz brakowało precyzji. Podobać mogło się zwłaszcza mocne uderzenie Filipa Szymczaka, po którym piłka musnęła palce Christiana Fruechtla i poleciała minimalnie za wysoko.

Druga część zaczęła się zdecydowanie bardziej dynamicznie i to w wykonaniu "Kolejorza", który w 48. minucie objął prowadzenie. Austriacy zostawili Nice Kwekweskiriemu mnóstwo miejsca przed polem karnym, więc Gruzin oddał płaski strzał z dystansu. Fruechtl odbił piłkę, przejął ją Szymczak, podał do Mikaela Ishaka, a snajper mistrza Polski wykonał egzekucję z kilku metrów.

Wydawało się, że to będzie moment przełomowy, bowiem po golu lechici długo mieli całkowitą kontrolę nad boiskowymi wydarzeniami. Wiedeńczycy nie byli w stanie im zagrozić i widowisko zrobiło się wręcz senne.

Niestety pomocną dłoń do gospodarzy wyciągnęli zawodnicy mistrza Polski, a konkretnie Pedro Rebocho, który w 70. minucie w sposób koszmarny stracił piłkę na własnej połowie. Efekt? Can Keles wyszedł sam na sam z Bednarkiem i trafił przy bliższym słupku na 1:1. 30-letni bramkarz nawet się nie ruszył.

Wyrównanie napędziło Austrię, która poczuła szansę na zwycięstwo i w końcowej fazie postawiła zdecydowanie na atak. Mecz się otworzył, Lech też miał więcej miejsca na boisku, ale ostatecznie żadna z drużyn nie zadała decydującego ciosu.

W doliczonym czasie fenomenalną okazję zmarnował Joao Amaral, który po kontrze miał mnóstwo swobody w polu karnym, jednak posłał piłkę nad poprzeczką.

Nic się już nie zmieniło i mistrz Polski wywiózł z Wiednia tylko jeden punkt. To oznacza, że nadal musi bić się o awans i wszystko rozstrzygnie się dopiero za tydzień przy Bułgarskiej - w domowej potyczce z Villarrealem.

Austria Wiedeń - Lech Poznań 1:1 (0:0)
0:1 - Mikael Ishak 48'
1:1 - Can Keles 70'

Składy:

Austria Wiedeń: Christian Fruechtl - Reinhold Rantfl, Lucas Galvao, Marvin Martins, Matthias Braunoeder (72' Haris Tabaković), Dominik Fitz, Matteo Meisl, Manfred Fischer, Georg Teigl (60' James Holland), Can Keles (89' Dario Kreiker), Manuel Polster (72' Ibrahima Diame).

Lech Poznań: Filip Bednarek - Joel Pereira, Lubomir Satka, Antonio Milić, Pedro Rebocho, Jesper Karlstrom, Nika Kwekweskiri (88' Joao Amaral), Radosław Murawski, Michał Skóraś, Mikael Ishak (88' Artur Sobiech), Filip Szymczak (74' Heorhij Citaiszwili).

Żółte kartki: Lucas Galvao (Austria Wiedeń) oraz Pedro Rebocho, Radosław Murawski, Antonio Milić, Mikael Ishak, Jesper Karlstrom (Lech Poznań).

Sędzia: Darren England (Anglia).

Czytaj także:
Niechlubny rekord Lewandowskiego. Są powody do obaw
"To odpowiedni przeciwnik". Kulesza zdradził, z kim Polska zagra tuż przed mundialem

Źródło artykułu: