To był dla Lecha Poznań mecz o być albo nie być w Europie. Mimo 2. miejsca przed ostatnią kolejką Ligi Konferencji Europy, poznaniacy by zagwarantować sobie grę w Europie na wiosnę musieli wygrać z Villarrealem. W przeciwnym wypadku trzeba było liczyć na korzystny rezultat w meczu Hapoelu z Austrią Wiedeń, a jak się okazało, Izraelczycy zrobili wszystko, by Lecha wyeliminować.
- Bez wątpienia trzeba powiedzieć, że będzie to mecz, który gdzieś tam do historii Lecha przejdzie. Niecodziennie wygrywa się z drużyną z ligi hiszpańskiej i to w takim stylu, do tego w takich okolicznościach, które decydują o tym, że Lech zagra na wiosnę w europejskich pucharach. Bez dwóch zdań mecz o, w pewnym sensie, historycznym znaczeniu dla klubu - mówi w rozmowie z naszym serwisem Ryszard Rybak, który w latach 80. reprezentował poznański klub.
Złe miłego początki
Dziś w Poznaniu zapanowała euforia. Jednak jeszcze nie tak dawno nastroje były zgoła odmienne. W eliminacjach do pucharów Lechici najpierw skompromitowali się z Karabachem, przegrywając w rewanżu aż 0:5, a następnie męczyli się z Vikingurem (porażka 0:1 na Islandii) czy Dudelnage.
ZOBACZ WIDEO: Zawieszenie Świerczoka. "Został potraktowany okrutnie"
- Trzeba powiedzieć uczciwie i obiektywnie, że Lech fatalnie wszedł w ten sezon. Złożyło się na to kilka rzeczy, na czele oczywiście z rezygnacją trenera Skorży i poszukiwaniami nowego trenera. Zamiast myśleć o transferach, trzeba było się skupić na szukaniu szkoleniowca. Śmiem twierdzić, że gdyby Lech był w dyspozycji takiej jak z Villarreal czy Austrią Wiedeń, to na pewno toczyłby wyrównane pojedynki z Karabachem, ten mecz ważyłby się o jedną bramkę, a nie byłoby takiej katastrofy - ocenia Rybak.
Sytuacja była na tyle zła, że w pewnym momencie zaczęły pojawiać się nawet plotki o zwolnieniu Johna van den Broma. Holender spośród dziesięciu swoich pierwszych spotkań wygrał zaledwie trzy, z czego dwa były to spotkania u siebie z Vikingurem oraz Dinamem Batumi, gdzie każdy inny wynik byłby kompromitacją.
- W takich klubach jak Lech, gdzie kibice są bardzo liczni i mają swoje oczekiwania, krzesło trenera jest zawsze gorące. Trudno się dziwić, że padały głosy o zwolnieniu. Od tego jednak są działacze, którzy muszą umieć zachować zimną krew i wyczuć moment. Tutaj działacze wytrzymali ciśnienie i chyba dobrze się stało - podkreśla Rybak.
Dziś bowiem Lech jest w zupełnie innym miejscu. Nie tylko świetnie radzi sobie w Europie, ale powoli odrabia straty w lidze z początku sezonu. Dobra gra na dwóch frontach to wciąż w Polsce swego rodzaju ewenement.
- Godzenie ligi z europejskimi pucharami nie jest łatwe, przekonywał się o tym Lech, przekonywała się Legia. Tym razem jednak trzeba przyznać, że Lech robi to przyzwoicie - mówi nasz rozmówca.
Tworzenie historii
To wszystko to w Poznaniu już jednak tylko melodia przeszłości. Dziś trwa świętowanie najlepszego wyniku w Europie od 12 lat.
- Każda drużyna tworzy swoją historię. Takie zwycięstwo, jak to czwartkowe, będzie jednak bez wątpienia miało wpływ na morale, na psychikę. Jeśli się wygrywa z Villarreal 3:0, to nie musimy się bać kolejnych przeciwników. Uważam, że przed tą drużyną są dobre perspektywy. Oczywiście, są też pewne sytuacje, które budzą niepokój, jak choćby to, czy zostanie Ishak. Na pewno jednak to zwycięstwo dało bardzo fajny fundament pod przyszłość - ocenia.
Największym wygranym czwartkowego meczu, jak i całego sezonu w wykonaniu Lecha Poznań, jest jednak Michał Skóraś. Skrzydłowy w czwartek zdobył dwa kolejne gole i tylko potwierdził, że jest obecnie w fenomenalnej dyspozycji. Czy znakomitym występem z Villarreal zapewnił sobie bilet na nadchodzący mundial?
- Skóraś to bez wątpienia przede wszystkim bardzo szybki zawodnik. Do tego poprawił swój największy mankament, czyli skuteczność. Co ważne, nie jest to też chłopak, który przejdzie obok meczu. Zawsze daje z siebie maksimum. Natomiast czy to wystarczy aby pojechał na mistrzostwa? Cieszyłbym się gdyby tak było, jednak nie siedzę w głowie Czesława Michniewicza - kończy Rybak.
Bartłomiej Bukowski, dziennikarz WP SportoweFakty
Czytaj także:
- Szokujące zachowanie byłego gwiazdora Barcelony trafiło do sieci
- Frustracja młodej gwiazdy FC Barcelony. "Czy byłem najgorszy?"