- Źle się z tym czuję. Jeszcze nie zdążyliśmy dobrze zapomnieć o tym, co się wydarzyło w Ekstraklasie, bo w Warszawie też straciliśmy dwie bramki w końcówce, a tu dostaliśmy drugi, jeszcze gorszy cios - mówi obrońca Lechii Gdańsk Michał Nalepa po meczu 1/8 finału Fortuna Pucharu Polski z Legią Warszawa.
Gdańszczanie dwukrotnie prowadzili z Legią po golach Ilkaya Durmusa i Łukasza Zwolińskiego, ale rywale za każdym razem odpowiadali. Najpierw doprowadzili do dogrywki, następnie do rzutów karnych, w których byli zdecydowanie lepsi i to stołeczny zespół awansował do ćwierćfinału.
Pojawiły się jednak opinie w mediach społecznościowych, że asystenta przy golu na 2:2, a więc Josue, nie powinno być wtedy na boisku, bo po jednym z fauli, po gwizdku zaatakował naszego rozmówcę.
ZOBACZ WIDEO: Czy Raków jest już mistrzem? "Nie, ale jeden rywal mu odpadł"
Tomasz Galiński, WP SportoweFakty: Jak to wyglądało z twojej perspektywy?
Michał Nalepa, obrońca Lechii Gdańsk:
- Nie wiem, może gdybym trochę przyaktorzył, to sędzia wyciągnąłby czerwoną kartkę.
Trener Kosta Runjaić powiedział na konferencji prasowej, że to była pełna dominacja Legii.
Nie zgodzę się z tą opinią. Z perspektywy obrońcy wydawało mi się, że kontrolujemy mecz. Oni mieli piłkę, ale grali schemat, na który byliśmy przygotowani. W ogóle nam nie zagrażali. Nie przypominam sobie, by Legia stworzyła sobie jakieś czyste, klarowne sytuacje.
Fakt faktem, że Legia miała dużą przewagę w statystykach, ale specjalnego zagrożenia z tego nie było.
Cały czas siedzą we mnie te słowa trenera Runjaicia o dominacji Legii. Nie chcę powiedzieć czegoś głupiego. Ugryzę się w język.
Sam miałeś znakomitą okazję w końcówce pierwszej połowy po rzucie rożnym.
To była super szansa. Nie oglądałem jeszcze powtórek, ale z boiska wydawało mi się, że byłem sam w pobliżu piłki. Szkoda, bo trochę źle to wszystko obliczyłem, wybiłem się ze złej nogi i ze złej uderzyłem. Wyszło najgorzej, jak mogło.
Mario Maloca mówił coś o sytuacji z rzutem karnym? Bo Maciej Rosołek rozmawiał z nim bezpośrednio po tym zajściu i bardziej to twój klubowy kolega spodziewał się takiej decyzji sędziego. Legionista nie był przekonany.
Byłem przy tej rozmowie i rzeczywiście Rosołek bardziej szedł w tę stronę, że karnego nie będzie. Cóż, sędzia gwizdnął i nic nie możemy zrobić. Mam jednak wrażenie, że czasami powinniśmy lepiej korzystać z tego VAR-u.
Zagraliście w nowym ustawieniu z trójką środkowych obrońców, co momentami praktykowaliście też parę dni wcześniej w Warszawie.
Jest to element, który musimy szlifować. Myślę, że jest potencjał w tym ustawieniu. Ćwiczyliśmy grę piątką z tyłu przez dłuższy czas. Na pewno poświęciliśmy tego czasu więcej niż na grę piątką przy rozegraniu piłki. Fragmentami wyglądało to dobrze, udawało nam się wychodzić spod pressingu i z tego stworzyć sytuacje bramkowe.
Dwukrotnie w krótkim odstępie czasu zagraliście z Legią. Jakie odpowiedzi uzyskaliście po tych meczach?
Może jutro czy pojutrze będziemy szukać pozytywów. Jestem pozytywnie nastawiony, bo życie zawsze oddaje, w piłce jest tak samo. Byliśmy w nieciekawej sytuacji i musieliśmy się czegoś złapać. Takimi małymi rzeczami też da się coś zbudować. Widzę, że zespół jest ambitny i jakoś specjalnie nie męczymy się tą niską obroną. Wiadomo, że przez cały mecz nie możemy grać w ten sposób, ale fragmentami trzeba obniżyć ustawienie. Zawodnicy to rozumieją, choć zdaję sobie sprawę, że ci ofensywny bardziej myślą o strzelaniu niż bronieniu.
W niedzielę zagracie z Piastem Gliwice, który też odpadł z Pucharu Polski i też musiał rozegrać dodatkowe pół godziny.
Mimo wszystko każdy z nas czuje, że jesteśmy na fali wznoszącej i idzie to w dobrym kierunku. Mamy sporo czasu na regenerację.
Tomasz Galiński, WP SportoweFakty
CZYTAJ TAKŻE:
Bolesna porażka Lechii. Gdańszczanie mają czego żałować
Sensacyjne powołanie na mundial? "Nie lekceważyłbym tej kandydatury"