Spędził pięć miesięcy w niewoli. Zdradził, co Rosjanie mówili o Polsce

Dmitro Kubriak to ukraiński sędzia piłkarski i lekarz. Gdy wybuchła wojna, sport zszedł na dalszy plan. Ukrainiec był w ostrzeliwanym przez Rosjan Mariupolu, a potem trafił do niewoli, gdzie Rosjanie kłamali, że Polska zajęła część ukraińskich ziem.

Łukasz Witczyk
Łukasz Witczyk
Dmitro Kubriak YouTube / Na zdjęciu: Dmitro Kubriak
W czasie wojny Dmitro Kubriak musiał zapomnieć o sporcie. Pracował jako chirurg, a jego hobby było sędziowanie piłkarskich meczów. 24 lutego pasja zeszła na dalszy plan. Mężczyzna udzielił wywiadu serwisowi "Football 24", w którym opowiedział o tym, co działo się w szpitalu w Mariupolu. Wspomniał też o pięciu miesiącach spędzonych w niewoli.

Kubriak na rozmowę z dziennikarzem "Football 24" umówiony był w marcu. To jednak nie było możliwe. W czasie, gdy był w Mariupolu, trwały tam naloty rosyjskich wojsk. Miał niewiele czasu na to, by korzystać z komunikatorów. Gdy zobaczył wiadomość od redaktora, był pod intensywnym ostrzałem. Miał nadzieję, że rozmowę uda się w końcu przeprowadzić. Czekał na to pięć bardzo trudnych miesięcy.

Kubriak pracował w szpitalu w Dnieprze od 2020 roku. Miał podpisany kontrakt z Siłami Zbrojnymi Ukrainy na dwa lata. Jednak po wybuchu wojny, jego pobyt w wojsku się wydłużył. Z biegiem czasu i wojennej zawieruchy, podjął decyzję o przenosinach do Mariupola.

ZOBACZ WIDEO: Fenomenalny gol Podolskiego, ostatnia prosta do mundialu, wielka seria Lewego przerwana - Z Pierwszej Piłki #25

- Dosłownie od pierwszych minut wojny rozpoczęła się praca w trybie 24/7. Był to szalony napływ rannych ze wszystkich stron. Dziennie przyjmowano co najmniej 100 rannych - powiedział. Gdy dowódca powiedział, że potrzebują lekarzy w Mariupolu, nie zawahał się ani chwili. Od razu się zgodził.

Śmierć była wszędzie

W czasie wojny kilka razy bał się, że zginie. Tak było, gdy karetka, którą jechał, miała problemy z kołem. Kierowca naprawiał usterkę pod mostem przez około 20 minut. - Przez ten czas pociski artyleryjskie eksplodowały w odległości 50-100 metrów. Zrozumieliśmy, że lada chwila karetka może zostać przebita dziesiątkami fragmentów i nasze życie zakończy się pod tym mostem - wspomniał.

Był w Mariupolu, gdy Rosjanie walczyli z pułkiem Azow. Miasto było już kompletnie zrujnowane. - Nie myśleliśmy o najbliższej przyszłości. Rozumieliśmy, że nasze życie może się w każdej chwili skończyć. Gdy Rosjanie wdarli się do fabryki, po prostu wszystkich zastrzelili. Jest oczywiste, że nie zabiorą 300 rannych ze sobą. Nikt ich nie potrzebuje - szczerze wyznał.

Sytuacja była dramatyczna. Brakowało leków, a niektóre operacje czy zmiany opatrunków musiały odbywać się bez znieczulenia.

Na pięć miesięcy trafił do niewoli. Jako lekarz nie był maltretowany ani torturowany przez rosyjskich wojskowych. Bici byli głównie ukraińscy żołnierze: snajperzy, strzelcy, czołgiści. Ich oskarżano o "zbrodnie przeciwko ludzkości i ludności cywilnej".

"Lwów i Wołyń są już polskie"

- Wielokrotnie byliśmy wzywani na przesłuchania. Rosjanie wierzyli, że braliśmy udział w torturowaniu jeńców wojennych. Pokazano nam kilka filmów z YouTube, gdzie rzekomo ukraińscy lekarze znęcali się nad rosyjskimi więźniami. Interesowało ich, czy cudzoziemcy byli w bunkrach. Trzecia grupa pytań to złudzenie, które słyszy się w rosyjskich kanałach propagandowych. Biolaboratoria, eksperymenty na ludziach. Pytali o wszystko, nawet o to, co nie miały związku z wydarzeniami w Mariupolu - powiedział.

Z jego słów wynika, że przesłuchania były prowadzone w takiej perspektywie, że od samego progu czułeś się winny wszystkich grzechów śmiertelnych. Słyszeliśmy, że jesteśmy winni, że jesteśmy mordercami. - Mówili, że wszystkiemu winny jest pułk Azow, ukraińscy wojskowi. Naciskali nas psychicznie, upokarzali naród ukraiński. Mówili, że Ukrainy już nie ma, że Lwów i Wołyń są już polskie, a Zakarpacie węgierskie - dodał.

- Byliśmy w informacyjnej próżni. Całe to złudzenie, mówiące, że armia rosyjska zajęła połowę Ukrainy, to tylko presja. Zrozumieliśmy: Ukraina istnieje, Ukraina będzie istnieć, trzyma się, stawia opór i prędzej czy później zwycięstwo będzie nas - powiedział Kubriak.

Schudł 20 kilogramów

W czasie niewoli do jedzenia głównie miał owsiankę (na śniadanie i kolację), rosyjskie danie narodowe - szczi. - Porcje z biegiem czasu się wyrównały i były mniej lub bardziej akceptowalne. Rosjanie kpili z nas. Na jedzenie gorącego dania dawali nam trzy minuty. Tego nie dało się zjeść w takim czasie. Dochodziło do utraty wagi i anoreksji, co w takiej sytuacji jest zrozumiałe - wyznał.

Chirurg dodał, że w czasie niewoli schudł 20 kilogramów. Pod względem fizycznym czuł się normalnie, ale miał problemy natury psychologicznej. Nadal ma problemy ze snem. Uniknął jednak poważnych problemów zdrowotnych. Przeszedł rehabilitację, rozpoczął urlop zdrowotny i powoli trenuje. Wrócił też do sędziowania.

Co wybierze dalej - pracę chirurga czy sędziego? - Jeśli Siły Zbrojne będą potrzebować mnie jako specjalisty neurochirurga, nadal będę wypełniać swoje obowiązki zawodowe. Mam nadzieję, że będę mógł się przydać: pomóc obrońcom Ukrainy i zrealizować swoje ambicje w piłce nożnej - zakończył.

Czytaj także:
Skandal i afera w Pucharze Polski. Piłkarze nagle zeszli z boiska
Co to była za akcja! Piękna asysta Piątka [WIDEO]

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×