Jude Bellingham trafił do Borussii Dortmund zaledwie nieco ponad dwa lata temu, a już wkrótce zapewne z niej odejdzie. Ale w sumie to raczej niewiele osób to zdziwi, a zwłaszcza kibiców "BVB", którzy muszą być już przyzwyczajeni do tego, że ich najlepsi zawodnicy odchodzą z klubu za duże pieniądze.
I tak też z pewnością prędzej czy później będzie z urodzonym w 2003 roku Anglikiem. O zawodnika sprowadzonego z Birmingham City zabiegają największe firmy świata. Obecnie prym w staraniach o jego podpis wiodą Real Madryt i Liverpool, ale niewykluczone, że Manchester United również włączy się do walki.
Władze Borussii zapewne są pogodzone z tym, że w pewnym momencie ich pomocnik odejdzie z zespołu. Jednak "BVB" przy okazji zarobi ogromne pieniądze. Media podają, że za wykupienie Bellinghama trzeba będzie zapłacić nawet 150 milionów euro.
W rozmowie z gazetą "BILD" prezes dortmundzkiego klubu, Hans-Joachim Watzke, stwierdził, że po mundialu szefowie Borussii będą oczekiwali od zawodnika pewnej deklaracji. - Myślę, że jak tylko mistrzostwa świata się skończą, to przeprowadzimy ogólną dyskusję na temat tego, czego on tak naprawdę chce - stwierdził.
- Podczas rozmów powinien nam po prostu powiedzieć, czy chce zostać, czy też chce odejść. W obu przypadkach będziemy prowadzić ze sobą rozsądną dyskusję. Jednak nie musimy udawać, że sprawa nie istnieje. Jeżeli w grę wchodzą naprawdę wielkie kluby, to jako klub nie możemy sobie pozwolić na finansową walkę - dodał Watzke.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: takiego gola nie widzieliście. Jak on to zmieścił?!
Czytaj też:
Nikt nie goni Rakowa, zobacz tabelę
Światowe media zareagowały na kontuzję Drągowskiego