Ukraińska sędzia piłkarska Irina Petrowa otwarcie wyrażała swoją niechęć wobec Rosjan, którzy od początku wojny okupują jej miasto - Nową Kachowkę.
37-latka nie mogła pogodzić się z tym, co dzieje się w jej ojczyźnie na rozkaz Władimira Putina. Wielokrotnie uczestniczyła w marszach proukraińskich, a wszystko chętnie relacjonowała w mediach społecznościowych.
Rosjanie mieli ją na oku, a apogeum ich złości na ukraińską sędzię przyniosła jej decyzja i odmowa turnieju piłkarskiego z okazji Dnia Zwycięstwa.
O wszystkim poinformował portal segodnya.ua. Niedługo później została zatrzymana przez grupę pijanych mężczyzn, którzy odprowadzili ją na posterunek policji kontrolowany przez okupacyjne władze.
Wówczas padł blady strach, czy jeszcze kiedykolwiek zobaczymy ukraińską sędzię. Ostatecznie udało jej się wydostać z niewoli. Była tam przetrzymywana przez pięć dni, aż ją wypuszczono.
- Teraz mam klaustrofobię. Siedzenie w ciasnej celi, to był dla mnie bardzo duży stres. Po drugie, bałam się, że mogą dać mi od 3-15 dni do 10 lat więzienia, a nawet więcej - zdradziła Petrowa na antenie Football 1.
Ukrainka przyznała też, że nikt i nic nie zabije w niej ducha walki w obronie swojej ojczyzny. - Byłam, jestem i zawsze będę z Ukrainą - dodała.
Zobacz także:
Dramat Bartłomieja Drągowskiego. Jest oficjalna diagnoza
Zmiana planów reprezentacji Polski. Sparingu nie będzie