Oczywiście trudno też o wyciąganie daleko idących wniosków po meczu towarzyskim, natomiast oceniając samo spotkanie raczej daleko nam do zachwytów nad grą reprezentacji Polski. Dość powiedzieć, że na dystansie 90 minut najlepiej prezentował się drugi bramkarza kadry - Łukasz Skorupski, który i tak na mundialu nie zagra. Finalnie jednak Polacy schodzili z murawy z podniesionymi głowami, bo dzięki bramce Krzysztofa Piątka po rzucie rożnym udało się odnieść nieoczywiste zwycięstwo.
Chilijczycy czuli się w Warszawie bardzo swobodnie. Byli stroną przeważającą, wymieniali zdecydowanie więcej podań (Polska 280 - Chile 730), kreowali grę. Stwarzali też sytuacje, ale wówczas z bardzo dobrej strony pokazywał się wspomniany Skorupski. Przyjezdnym nie przeszkadzała fatalna murawa na stadionie Legii Warszawa. Ich akcje mogły się podobać. Nie brakowało finezyjnej gry na jeden lub dwa kontakty.
To było coś, czego nie widzieliśmy w reprezentacji Polski. Polacy byli schowani za podwójną gardą i czekali. Poza niecelnym strzałem z dystansu Arkadiusza Milika do momentu zdobycia gola w ogóle nie zagroziliśmy rywalom.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Neymar błysnął geniuszem. Zrobił to jako jedyny
Środek pola w polskiej kadrze w zasadzie nie istniał, Sebastian Szymański był kompletnie niewidoczny, z kolei Szymon Żurkowski dużo biegał, ale nic z tego nie wynikało. Podejmował praktycznie same złe decyzje i marnował nieliczne kontrataki. Z kolei w pierwszej połowie po Robercie Gumnym widać było, że w ostatnim czasie w klubie grał jako jeden ze stoperów. Na wahadle wyglądał na zagubionego.
Jaki był plan Biało-Czerwonych? Nie wiemy. Ale nie było mowy o grze środkiem. Druga linia była całkowicie pomijana. Wszyscy obrońcy ograniczali się do dalekich wybić w kierunku napastników, ale ci nie mieli wsparcia i praktycznie od razu tracili piłkę. To aż dziwne, że goście nie wykorzystali ani jednej ze swoich sytuacji i nie strzelili żadnego gola. Niektóre błędy popełniane przez Polaków przed własnym polem karnym były aż trudne do wytłumaczenia. One nie powinny się zdarzać na tym poziomie.
Selekcjoner Czesław Michniewicz zdecydowanie ma o czym myśleć po tym spotkaniu. Bo choć był to tylko sparing, w dodatku w przemeblowanym składzie, to - mimo wygranej - zbyt wielu powodów do optymizmu nie ma.
Nie zagrali Robert Lewandowski, Piotr Zieliński, Matty Cash, Nicola Zalewski i Wojciech Szczęsny. Biorąc pod uwagę stan boiska, trudno kwestionować decyzję Michniewicza. Natomiast ten mecz pokazał jak bezzębnie wyglądałaby reprezentacja Polski bez swoich liderów.
Polska - Chile 1:0 (0:0)
1:0 Krzysztof Piątek 85'
Składy:
Polska: Łukasz Skorupski - Jan Bednarek (79' Mateusz Wieteska), Kamil Glik (46' Bartosz Bereszyński), Jakub Kiwior - Robert Gumny, Grzegorz Krychowiak (67' Damian Szymański), Szymon Żurkowski, Sebastian Szymański, Przemysław Frankowski (67' Kamil Grosicki) - Karol Świderski (59' Jakub Kamiński), Arkadiusz Milik (59' Krzysztof Piątek).
Chile: Claudio Bravo - Guillermo Soto (89' Juan Delgado), Francisco Sierralta (89' Diego Rubio), Guillermo Maripán, Gabriel Suazo - Marcelino Nunez, Gary Medel, Victor Mendez (76' Michael Fuentes), Arturo Vidal - Alexis Sanchez, Diego Valencia (76' Dario Osorio).
Żółte kartki: Bednarek, Piątek (Polska) oraz Soto, Nunez, Medel (Chile).
Sędzia: Harm Osmers (Niemcy).
Widzów: 27 968.
CZYTAJ TAKŻE:
Katar zamiast kopalni. Chciał rzucić piłkę, zagra na mundialu
Wyciekła przemowa Michniewicza. Tak motywuje piłkarzy przed mundialem