Niespodziewany atut reprezentacji Polski. Legenda upatruje w tym szansę

Agencja Gazeta / Mieczysław Michalak/Agencja Gazeta / Na zdjęciu: Paweł Janas
Agencja Gazeta / Mieczysław Michalak/Agencja Gazeta / Na zdjęciu: Paweł Janas

- To, co wydaje nam się problemem, można przekuć w atut - mówi przed pierwszym meczem Polaków na mundialu w Katarze były selekcjoner Biało-Czerwonych Paweł Janas. Podkreśla, że 16 lat temu sytuacja naszej reprezentacji była diametralnie inna.

We wtorek "Biało-Czerwoni" rozpoczynają rywalizację w najważniejszej piłkarskiej imprezie świata. Na początek zagrają z Meksykiem (godz. 17.00), a później zmierzą się jeszcze z Arabią Saudyjską (26.11) i Argentyną (30.11). W dniu inauguracji mundialu rozmawiamy z Pawłem Janasem, srebrnym medalistą MŚ 1982 i selekcjonerem Polski na MŚ 2006.

Szymon Mierzyński, WP SportoweFakty: Od wyjazdu prowadzonej przez pana kadry na mundial w Niemczech minęło ponad 16 lat. Widzi pan duże różnice w przygotowaniach do turnieju?

Paweł Janas, selekcjoner reprezentacji Polski w latach 2002-2006, prowadził Polskę na MŚ 2006 w Niemczech: My pracowaliśmy w zupełnie innych realiach. Ligi europejskie kończyły granie znacznie wcześniej niż polska. Przez te różnice kadrowiczom powoływanym z ekstraklasy musiałem dać trochę odpoczynku. Mieliśmy zgrupowanie w Wiśle, ale pojechaliśmy na nie w niepełnym składzie. Trudno to było zgrać przy takim chaotycznym terminarzu.

Dzisiaj chyba ciężko sobie coś takiego wyobrazić. Ligi muszą grać w takim samym czasie, bo futbol się zglobalizował.

Też sobie już nie wyobrażam, żeby jedna liga kończyła się miesiąc wcześniej niż inna, ale wtedy tak było i musieliśmy jakoś funkcjonować.

ZOBACZ WIDEO: Obalają mity na temat reprezentacji. "W takim wypadku się nie przygotujesz"

Jerzy Engel uważa, że dzisiejszej reprezentacji nie da się porównać z tą z początku XXI wieku, bo poziom doświadczenia jest zupełnie inny. Zgadza się pan?

Jurek ma rację, on zresztą wszedł z kadrą na dużą imprezę po 16 latach przerwy. U mnie część jego zawodników grała, ale to wciąż było niewiele, jeśli chodzi o otrzaskanie na imprezach tej rangi. Czesław Michniewicz ma zdecydowanie więcej piłkarzy występujących regularnie w mocnych, zachodnich ligach. Pod tym względem poszliśmy do przodu, a zespół zawsze na tym zyskuje. Nie można jednak skupiać dyskusji przed mundialem tylko na takich kwestiach. Ważna będzie przede wszystkim forma.

Może trochę przeceniamy doświadczenie?

Aż tak bym sprawy nie stawiał. Ono jednak sporo daje. Jeśli ktoś jest debiutantem, zawsze ma trudniej. Gdy jako piłkarz jechałem na mistrzostwa świata do Hiszpanii w 1982 roku, czułem tremę. Ci, dla których to nie był pierwszy turniej, mieli więcej luzu, nie myśleli tylko o tym, by za wszelką cenę się pokazać.

Jakie ma pan przeczucia przed mundialem w Katarze?

Czeka nas bardzo trudne zadanie. Trafiliśmy na dwie drużyny z Ameryki, z którymi na co dzień nie gramy. Saudyjczyków znamy jeszcze słabiej. Może to nic odkrywczego, ale wszystko zależy od pierwszego meczu. Znów odniosę się do mistrzostw świata w Hiszpanii. Tam mieliśmy na start Włochów, ale zremisowaliśmy i uwierzyliśmy w siebie. Ten pierwszy występ ma ogromny wpływ na nastroje w zespole.

Na co możemy liczyć?

W futbolu trudno cokolwiek przewidywać. Chciałbym, żebyśmy wyszli z grupy. Trudno się ogląda takie imprezy, gdy gramy w nich trzy mecze i jedziemy do domu. Potem, gdy zaczyna się prawdziwa walka, można sobie tylko pooglądać innych.

Z rywalami z Europy w grupie byłoby nam łatwiej?

Jeśli spojrzymy na to, że w barażu pokonaliśmy mocną Szwecję, a ona nam przecież nigdy nie leżała, to być może by tak było. Przeciwnicy z Ameryki są bardzo mocni. Meksyk jeździ na każdy turniej i zawsze wychodzi z grupy.

Wróćmy jeszcze do pańskiego mundialu w Niemczech. Czy po tych 16 latach coś by pan zmienił? Żałuje pan jakiejś decyzji?

Myślę, że nie ma sensu żałować, bo to już nie wróci. Jedyne, na co bym wskazał, to zaburzone przygotowania. Teraz kadra ma mało czasu, ale przynajmniej nie straci rytmu meczowego. Mi tego wtedy bardzo brakowało, trudno było zebrać całą drużynę i zagrać konkretny sparing.

Czyli krótki czas na przygotowania można przekuć w atut?

Niewykluczone, że tak będzie. Trzeba się jednak dobrze zaaklimatyzować, bo warunki są ekstremalne. To będzie duże wyzwanie dla naszego sztabu.

Jaki wynik w Katarze byłby wykorzystaniem pełni naszego potencjału?

Niech Polacy wyjdą z grupy, a potem zobaczymy, na kogo wpadniemy. Już tyle lat nie udało nam się zrealizować tego podstawowego celu, że póki co skupmy się na tym, by nie pojechać do domu po trzech meczach. Przecież ostatni raz zrobiliśmy to w 1986 roku w Meksyku. Minęło 36 lat, czas najwyższy się przełamać.

***

Mecz Meksyk - Polska we wtorek 22 listopada o godzinie 17.00. Transmisja w TVP 1, TVP Sport oraz na platformie Pilot WP. Relacja tekstowa na WP SportoweFakty.

Czytaj także:
Koniec epoki w KGHM Zagłębiu Lubin. Odchodzi były piłkarz i dyrektor sportowy
Oficjalnie: z Legii Warszawa do Warty Poznań. Nowy-stary dyrektor przy Drodze Dębińskiej

Komentarze (0)