El Hadji Diouf to jeden z najbardziej rozpoznawalnych piłkarzy w historii afrykańskiego futbolu. Senegalczyk był dwukrotnie wybierany najlepszym graczem kontynentu, a w 2002 roku wraz z rodakami sprawił jedną z największych sensacji w historii mundiali, pokonując w meczu otwarcia mundialu obrońców tytułu, Francję (1:0).
Obecnie Diouf przebywa w Katarze i liczy, że młodsi koledzy pójdą śladami jego drużyny, choć po kontuzji Sadio Mane stało się to na pewno dużo bardziej skomplikowane. Senegal zaczyna rywalizację od meczu z Holandią, w poniedziałek o godz. 17:00.
W rozmowie z byłym graczem Liverpoolu poruszyliśmy i afrykańskie, i polskie wątki, których w trakcie jego kariery nie brakowało. Zapytaliśmy też o liczne skandale z jego udziałem. Czy Diouf czegokolwiek żałuje?
ZOBACZ WIDEO: Wielki skandal zamiast wyjątku. "Mnie to nie dziwi"
Piotr Koźmiński, dziennikarz WP SportoweFakty: Cztery lata temu Polska spotkała się na mundialu w grupie z Senegalem. I, ku zaskoczeniu polskich kibiców, dość łatwo nas pokonaliście...
El Hadji Diouf, 43-krotny reprezentant Senegalu, dwukrotnie uznany najlepszym graczem Afryki, ćwierćfinalista MŚ 2002, były gracz m.in. Lens, Liverpoolu czy Glasgow Rangers: Ja też byłem wtedy zaskoczony przebiegiem meczu. Gdybym miał wybrać jakieś słowo opisujące Polskę w tamtym spotkaniu, to powiedziałbym, że zaprezentowała się "naiwnie". Nie wiem, jaki był wasz pomysł na tamten mecz, ale na pewno nie zadziałał. Ale z drugiej strony Polski nie będę w żadnym meczu skreślał. Z jednego powodu: macie Lewandowskiego. A z takim piłkarzem wszystko jest możliwe.
No właśnie. Dla pana polska kadra to przede wszystkim Lewandowski, czy zna pan innych polskich piłkarzy?
Dla mnie Polska to przede wszystkim jednak Lewandowski. OK, macie też kilku innych dobrych graczy, ale nie na poziomie Roberta. A przy okazji: Lewandowskiemu jestem bardzo wdzięczny.
Za co?
Za każdą bramkę dla Barcelony. Bo jestem kibicem tego zespołu, a Lewandowski świetnie się tam wprowadził.
Wracając na mundial. Polska zagra z Argentyną, Meksykiem i Arabią Saudyjską. Jak pan ocenia nasze szanse?
Argentyna wiadomo - faworyt. Stać was na powalczenie z Meksykiem, ale czy to się uda... Mówiłem o Lewandowskim. O niego jestem spokojny. Pytanie, czy koledzy z kadry też pokażą odpowiedni poziom. Bo ja to widzę tak: w każdym meczu obrońcy rywala będą się nastawiać na Lewandowskiego. Dobry występ przeciwko niemu jest jak wpisanie kolejnego sukcesu do CV. A na mundialu w szczególności.
To według mnie oznacza, że Lewandowski będzie miał bardzo mało miejsca, ale to da więcej możliwości jego kolegom. Jeśli Polska będzie potrafiła to wykorzystać, inni będą wchodzić w wolne przestrzenie tworzone przez Roberta, to macie szanse na dobre wyniki i wyjście z grupy.
W Katarze wystąpi pięć drużyn z Afryki. Poza Senegalem, jeszcze Maroko, Tunezja, Kamerun i Ghana. Która według pana jest najsilniejsza?
Każda ma swoje ambicje, ale najmocniejszy według mnie jest właśnie Senegal. Udowodniliśmy to choćby wygrywając ostatni Puchar Narodów Afryki. Natomiast Maroko i Tunezja też mają interesujące zespoły.
Kiedyś, gdy na mundialu zaczęły błyszczeć Kamerun, a potem Nigeria, zaczęło się mówić, że prędzej czy później afrykańska reprezentacja wygra mistrzostwo świata. To jednak do tej pory nie nastąpiło. To cel, czy marzenie kontynentu?
Zdecydowanie powinien to być cel. Moim zdaniem, z różnych powodów, różnica między afrykańskimi reprezentacjami a tymi z innych kontynentów się zmniejsza i wygranie mundialu przez afrykańską drużynę jest możliwe. Weźmy reprezentację... Francji. Przecież wygrywając mundial, zawsze ma w zespole piłkarzy pochodzących spoza tego kraju, a często z korzeniami afrykańskimi.
A kto jest dla pana faworytem?
Mam dwóch: Francję i Argentynę.
Wracając do Senegalu. Trafiliście do grupy A, z Katarem, Holandią i Ekwadorem. Jak pan ocenia szanse młodszych kolegów?
Mamy obecnie bardzo dobry zespół, więc nasze ambicje są spore. Z jednej strony nie chciałbym wywierać zbyt wielkiej presji, mówić już teraz o końcowym celu na tym mundialu, ale nie ma co ukrywać: w Senegalu oczekiwania są takie, abyśmy z tej grupy wyszli. W końcu jesteśmy też mistrzem Afryki z 2021 roku, to o czymś świadczy i do czegoś zobowiązuje.
Co jest największą siłą Senegalu?
Wystarczy spojrzeć na szkielet naszej drużyny, na poszczególne formacje. Praktycznie w każdej mamy piłkarza światowej klasy. Na bramce Edouard Mendy, w obronie charyzmatyczny kapitan Kalidou Koulibaly, a z przodu jeden z najlepszych ofensywnych zawodników na świecie, czyli Sadio Mane (rozmawialiśmy zanim okazało się, że Mane nie będzie mógł zagrać w Katarze - przyp. red). To trzon, ale inni też są dobrzy.
Senegal jest obecnie jednym z czołowych eksporterów piłkarzy na świecie. Pod względem liczby piłkarzy grających poza krajem jesteśmy w czołówce. Ale nie chodzi tylko o ilość, ale przede wszystkim jakość. Jak choćby te nazwiska, które przed chwilą wymieniłem.
Myśli pan, że Senegal może powtórzyć osiągnięcie waszej drużyny, która była sensacją mundialu 2002?
Na pewno młodsi koledzy właśnie o tym myślą. A która drużyna jest lepsza? Powiem inaczej: ta jest po prostu inna. Natomiast ważne jest to, że niektórzy piłkarze z mojego zespołu wciąż są przy tej reprezentacji, w różnych rolach i starają się pomagać. Ja na przykład jestem koordynatorem wszystkich reprezentacji Senegalu.
Jeśli chodzi o pańskie wspomnienia z mundialu, to bardzo łatwo wybrać to najlepsze. Mecz otwarcia mundialu. Broniąca tytułu Francja przegrywa sensacyjnie z Senegalem 0:1. To dla was było chyba coś więcej niż mecz? To był ogromny symbol.
Zdecydowanie tak. Masz rację, używając słowa "symbol". Wiadomo jaka była nasza historia. Senegal był francuską kolonią, a potem wiele ważnych ról w naszym świecie biznesu było obsadzonych przez Francuzów. Dla nas to było coś więcej niż mecz. To była kwestia dumy, honoru. Wychodząc na boisko, wiedzieliśmy, że nie zagramy na 100 procent, a na 125. Takie mecze wygrywają nie piłkarze, a ludzie. Nam się to wtedy udało.
To był najlepszy moment pana kariery?
Zdecydowanie tak. Ale powiem więcej: to był najważniejszy moment w historii senegalskiego futbolu. I jeszcze więcej: to był najważniejszy mecz w historii afrykańskiej piłki!
"Nieco" mniej udany był za to pański pobyt w Liverpoolu...
Miałem tam niezłe momenty, ale całość wyglądała jak wyglądała. Mieliśmy zespół naszpikowany wielkimi nazwiskami, jak Owen, czy Gerrard, ale była też kwestia dużych ego zawodników, nad którymi trener nie zawsze panował...
Spotkał pan tam Jerzego Dudka.
Tak i do dziś bardzo dobrze go wspominam, a dzięki social mediom wciąż widzę co się u niego dzieje. To był nie tylko dobry kolega, ale i jeden z najlepszych bramkarzy, z jakimi grałem. Natomiast skoro jesteśmy przy polskich wątkach, to był jeszcze jeden Polak, który jest dla mnie bardzo ważny.
Kto?
Jacek Bąk. To było w RC Lens. Byłem wtedy bardzo młody, a Jacek pomógł mi wejść do zespołu po moim transferze. Był niezwykle przyjazny, otwarty, zawsze mu będę za to wdzięczny i zawsze mu to będę pamiętał. Koniecznie proszę przekazać pozdrowienia.
To kończąc polskie wątki został nam jeszcze Henryk Kasperczak.
On też zawsze będzie w moim sercu. Byłem kapitanem reprezentacji Senegalu, którą prowadził. I choć wynik sportowy był zły, to nie uważam, że zawinił właśnie Kasperczak. Jestem mu wdzięczny za to, że w tamtych okolicznościach w ogóle zgodził się przyjąć tę pracę. W moich oczach zawsze będzie członkiem senegalskiej rodziny piłkarskiej.
Jeśli chodzi o pana karierę, to miał pan bogatą również w przeróżne incydenty...
Niczego nie żałuję!
Nawet nie zdążyłem zadać pytania, ale faktycznie do tego zmierzałem. Czy z tych poza sportowych wydarzeń, zachowań któregoś pan żałuje?
Nie, nie żałuję. Powiedziałem to już przed chwilą. Byłem i jestem człowiekiem z mocnym charakterem. Jeśli uważam, że coś się dzieje złego wobec mnie, to reaguję, nie pozostaję dłużny. Tak właśnie było w trakcie mojej piłkarskiej kariery. Ale ci, którzy dobrze mnie znają, wiedzą że w głębi serca to żaden ze mnie "bad boy".
A co pan obecnie porabia? Słyszałem, że doradza pan prezydentowi Senegalu?
Tak. Jestem ambasadorem dobrej woli, angażuję się w projekty rozwijające sport w Senegalu, koordynuję wszystkie nasze reprezentacje. W planie mam też otwarcie telewizji sportowej. Jest co robić, ale w najbliższym czasie najważniejszy jest Katar. Jak mówiłem, jestem na mundialu razem z zespołem i mam nadzieję, że to będą udane dla nas mistrzostwa. A tego samego życzę też Polsce!
rozmawiał Piotr Koźmiński, dziennikarz WP SportoweFakty
Lewandowski wśród najbogatszych na mundialu
Znamy sędziów meczu Polska - Meksyk