Kolejna niespodzianka mundialu stała się faktem! Niemcy nie dały rady Japonii!

PAP/EPA / Na zdjęciu: radość piłkarzy reprezentacji Japonii
PAP/EPA / Na zdjęciu: radość piłkarzy reprezentacji Japonii

Słońce dawało w środę wyjątkowo w kość, ale Niemcy mogą się czuć ugotowani z zupełnie innego powodu. Zespół Hansiego Flicka, choć prowadził 1:0 i stworzył sobie kilka świetnych okazji, ostatecznie przegrał na start mundialu z Japonią 1:2!

Z Dohy Paweł Kapusta

Niemieckim kibicom mogło się tego popołudnia zakręcić w głowie kilka razy. Pierwszy, ostrzegawczy raz - w 8. minucie. W środku pola piłkę stracił Ilkay Gundogan, Japończycy pognali prawą stroną, chwilę później piłka była w polu karnym na nodze Daizena Maedy. Napastnik Celtiku wpakował ją  do siatki, a Niemcom musiał mignąć rosyjski mundial. Na ich jednak szczęście Japończyk się pospieszył, spalił, więc do akcji musieli wkroczyć sędziowie VAR.

Drugi raz - już przy stanie 1:0 dla Niemców. Ekipa Hansiego Flicka wykreowała sobie co najmniej kilka doskonałych okazji, próbowali Jamal Musiala, strzelał Ilkay Guendogan, ale piłka jak zaczarowana nie chciała wpaść do bramki. Co się nie udało faworytowi, udało się Japończykom. Lewą stroną świetną akcję przeprowadził Mitoma, piłkę niefortunnie wybił przed siebie Neuer, a do bramki ostatecznie wbił ją Ritsu Doan. Chwilę później - trzeci szok: zaskakujące wznowienie z rzutu wolnego, rajd Asano i gol na 2:1. Stadion, wyraźnie sprzyjający Japończykom, eksplodował z radości! Na nic zdał się gol Ilkaya Guendogana z 33. minuty.

Dla Niemców mistrzostwa w Katarze to turniej szczególny. Plama, którą dali podczas mundialu w Rosji, miała bowiem wielkość Bawarii. Od 1978 roku nie zdarzyło się, żeby kończyli turniej wcześniej, niż ćwierćfinał. Ba, w XXI wieku ich kibice rozpieszczeni byli powtarzającymi się półfinałami, a w Brazylii drużyna prowadzona przez byłego już selekcjonera Joachima Loewa sięgnęła po tytuł mistrzowski. Szok w Rosji był więc gigantyczny, gdy aktualny wówczas mistrz globu nie wydostał się nawet z grupy. Niemcy bili się wtedy z Meksykiem (porażka), Koreą Południową (porażka) oraz Szwecją (wygrana last minute dzięki golowi Toniego Kroosa w 95. minucie) i wrócili do domów w atmosferze sportowej katastrofy.

ZOBACZ WIDEO: Eksperci liczą na reakcję Lewandowskiego. "Na pewno będzie wkurzony"

Nic to w sumie dziwnego, że - mając w pamięci koszmar sprzed czterech lat - niemiecki selekcjoner Hansi Flick, zachowując pokorę, nie mógł się dzień przed pierwszym meczem kolejnego mundialu nachwalić swoich japońskich rywali. - Jestem wielkim fanem tej drużyny. Są świetni i technicznie, i fizycznie. Czeka nas potężne wyzwanie - mówił. Bez dwóch zdań było w tym wiele kurtuazji i sztucznych ukłonów, ale nie można też Japończykom odmówić realnej jakości. Od wielu lat ich obecność na kolejnych mundialach jest w zasadzie oczywistością (choć bez większych osiągnięć), dodatkowo tym razem Japończycy przyjechali w bardzo ciekawym składzie, chętni sprawić niespodziankę. Już ich sam awans z grupy, mając za rywali Niemców i Hiszpanów, trzeba by było określać tym mianem. Jak się okazuje, sprawienie tej niespodzianki po meczu z Niemcami jest zdecydowanie bliżej.

A Niemcy? Przed meczem z Japonią pewniaków do wyjściowego składu reprezentacji Niemiec było ośmiu. Ostatecznie z tej listy wypadło dwóch piłkarzy: najpierw Leroy Sane, który nabawił się kontuzji kolana. Zabrakło też miejsca dla Leona Goretzki, który usiadł na ławce rezerwowych. Od pierwszej minuty Hansi Flick postawił na Ilkaya Guendogana i Thomasa Muellera. Z kolei na szpicy zabrakło miejsca dla typowej dziewiątki (której Niemcom przecież od wielu lat brakuje), miejsce zajął tam "uniwersalny żołnierz", Kai Havertz. Długimi fragmentami ich gra nie wyglądała źle, potrafili kreować okazje - i to wiele - ale brakowało skuteczności. Przed kolejnym meczem Hansi Flick będzie miał spory ból głowy.

Co warte odnotowania, tuż przed meczem cała pierwsza jedenastka reprezentacji Niemiec, ustawiona do grupowego zdjęcia, wykonała charakterystyczny gest zakrytych ust. Pierwotnie kapitan zespołu miał wyjść na mecz z tęczową opaską, jednak FIFA zapowiedziała, że takie gesty automatycznie karane będą żółtymi kartkami. W związku z tym, aby nie ponosić konsekwencji sportowych, niemieccy piłkarze w obronie wartości - równości i wzajemnego szacunku, ale także zapewne w ramach protestu wobec decyzji FIFA, zakryli wymownie usta.

Kolejny mecz na mundialu w Katarze reprezentacja Niemiec rozegra w niedzielę 27 listopada. Przeciwnikiem ekipy Hansiego Flicka będą Hiszpanie. Początek meczu o godzinie 20:00. Japończycy zmierzą się tego samego dnia o godzinie 11:00 z Kostaryką.

Niemcy - Japonia 1:2 (1:0)
1:0 - Ilkay Guendogan 33' (k)
1:1 - Ritsu Doan 75'
1:2 - Takuma Asano 83'

Składy:
Niemcy: Manuel Neuer - Niklas Suele, Antonio Ruediger, Nico Schlotterbeck, David Raum - Joshua Kimmich, Ilkay Guendogan (67. Leon Goretzka) - Thomas Mueller (67. Jonas Hofmann), Jamal Musiala (79. Mario Goetze), Serge Gnabry - Kai Havertz (79. Niclas Fuellkrug).

Japonia: Shuichi Gonda - Hiroki Sakai (75. Takumi Minamino), Maya Yoshida, Ko Itakura, Yuto Nagatomo (57. Kaoru Mitoma) - Wataru Endo, Ao Tanaka (71. Ritsu Doan) - Junya Ito, Daichi Kamada, Takefusa Kubo (46. Takehiro Tomiyasu) - Daizen Maeda (57. Takuma Asano).

Żółte kartki: -.

Sędzia: Ivan Barton (Salwador).

Źródło artykułu: