W pierwszym meczu mundialu dla Polski i Meksyku zdecydowanie najlepszą okazję miał Robert Lewandowski. Polak wywalczył rzut karny, ale jego strzał z "wapna" zatrzymał Guillermo Ochoa. Ostatecznie spotkanie zakończyło się remisem 0:0.
Po zmarnowanej "jedenastce" w język nie gryzł się Maciej Szczęsny. - Bardzo mu współczuję. Niestrzelony karny to mniej więcej dokładnie to samo, co puszczona szmata przez bramkarza - przyznał bez ogródek były reprezentacyjny bramkarz w programie "Super Expressu.
Szczęsny podkreśla, że gol Lewandowskiego mógłby zmienić naszą sytuację w grupie, w której niespodziewanie prowadzi kolejny rywal Polaków - Arabia Saudyjska (po zwycięstwie 2:1 nad Argentyną). - Również przez to mamy jeden punkt, a nie trzy - dodał.
ZOBACZ WIDEO: "Dziwią mnie głosy, że to frajerzy". Komentarze po meczu z Meksykiem
Z drugiej strony ojciec naszego reprezentacyjnego bramkarza przypomina, że bez "Lewego" Polacy mogliby nie wywalczyć rzutu karnego. - Na pewno trudno ocenić grę Lewandowskiego bardzo wysoko, ale trzeba pamiętać, że tego karnego wywalczył z niczego. Jest to rodzaj fenomenu, bo tysiące uznanych piłkarzy w tej sytuacji nie poradziłoby sobie. Ale skoro to zrobił, to potem musi zwieńczyć dzieło, czego niestety zabrakło - przyznał.
Mimo "pudła", Lewandowski dalej będzie wykonywał rzuty karne na mistrzostwach świata, o czym poinformował już selekcjoner Czesław Michniewicz (więcej TUTAJ).
Czytaj też: Potęga chce reprezentanta Polski. Od niego Michniewicz ustala skład