16 lat temu byli na przeciwnych biegunach. Dziś jeden może pozbawić drugiego marzeń

Getty Images / Sebastian Frej/MB Media / Na zdjęciu: Robert Lewandowski
Getty Images / Sebastian Frej/MB Media / Na zdjęciu: Robert Lewandowski

Gdy 16 lat temu Leo Messi debiutował na mundialu, młodego Roberta Lewandowskiego właśnie skreślała Legia Warszawa. Dziś jednak to Polak może przekreślić marzenia Argentyńczyka.

"To był jeden z najgorszych dni w moim życiu" - wyznał na łamach "The Players Tribune" Robert Lewandowski.

Był 2006 rok. "Lewy", chwilę po śmierci ojca, dowiedział się, że Legia Warszawa nie wiąże z nim przyszłości.

"Nawet nie pofatygowali się, by wysłać do mnie trenera bądź dyrektora. Przysłali sekretarkę..." - żalił się piłkarz.

W tym samym czasie, gdy Lewandowski zastanawiał się, czy w ogóle ma czego szukać w świecie futbolu, Argentyna witała się z nowym Maradoną.

Wybraniec bogów spełnia marzenia

10 czerwca 2006. Argentyna otwiera mistrzostwa świata. Na pierwszy ogień - Wybrzeże Kości Słoniowej. Mecz zakończony wynikiem 2:1, tak więc nie ma na co narzekać. Jest jednak pewna osoba, która postanawia po nim wylać swoje żale.

ZOBACZ WIDEO: To zaskoczyło dziennikarza WP. "Nie było czuć przesadnej euforii"

- Z Leo wszystko w porządku, jest gotowy do gry - przekazał za pośrednictwem mediów Jorge Messi, ojciec piłkarza. Jednocześnie dał do zrozumienia, że jego syn jest zirytowany brakiem szansy.

Ta nadeszła w kolejnym spotkaniu, z Serbią i Czarnogórą. Młody gwiazdor Barcelony pojawił się na murawie na 15 minut przed końcem meczu. To wystarczyło. Messi najpierw asystował przy trafieniu Hernana Crespo, a chwilę później sam ustalił wynik starcia na 6:0.

"Osiem dni przed swoimi 19. urodzinami Lionel Messi, 'wybraniec' bogów piłki nożnej, spełnił marzenie, które pielęgnował od dziecka w swoim rodzinnym Rosario: zadebiutować w Pucharze Świata"  - pisało po spotkaniu hiszpańskie "El Mundo".

Najgorszy dzień w życiu

W tym samym czasie rok młodszy Lewandowski walczył o to, by w ogóle mieć gdzie grać. Puchar Świata? Jasne, czemu nie - w telewizji.

"Niektórzy ludzie w Legii nie myśleli, że kiedykolwiek wrócę do formy. To był okropny czas" - wspominał Lewandowski.

"To był jeden z najgorszych dni w moim życiu. Mój tata odszedł. Teraz moja kariera legła w gruzach. Po otrzymaniu wiadomości z Legii wróciłem do samochodu, w którym czekała moja mama. Od razu wiedziała, że ​​coś jest nie tak. I po prostu nie mogłem nic na to poradzić... Zacząłem płakać. Powiedziałem jej, co się stało"

Pani Lewandowska ani myślała się jednak poddawać, czy pozwalać poddać się synowi. Szybko skontaktowała się ze Zniczem Pruszków, który już wcześniej interesował się Robertem. Błyskawicznie dograno szczegóły i tak 17-latek rozpoczął odbudowę swojej kariery.

Ta natomiast odtąd rozwijała się wzorowo. Znicz, Lech, Borussia, Bayern i wreszcie Barcelona. Tej drogi nikomu dziś nie trzeba przypominać.

Przedłużyć marzenia

Teraz, 16 lat od tamtych wydarzeń, choć wówczas znajdowali się w zupełnie innych momentach swoich karier, obaj są na szczycie piłkarskiego Olimpu. Obaj jednak wciąż mogą czuć spory niedosyt jeżeli chodzi o kariery reprezentacyjne.

Messi, bo nigdy nie wyjdzie w pełni z cienia Diego Maradony, jeżeli tak jak i on w 1986 roku, nie doprowadzi Argentyny do mistrzostwa świata.

Lewandowski, bo wciąż czeka na ten jeden wielki turniej z kadrą. Tak by nawiązać do sukcesów Bońka, Laty czy Lubańskiego.

Dla obu także jest to najprawdopodobniej ostatni dzwonek. Na kolejnym mundialu w 2026 roku Messi będzie miał 39, a Lewandowski 38 lat. I choć teoretycznie obaj wciąż będą w wieku, w którym można ich sobie wyobrazić grających w swoich kadrach, to na pewno nie będą w nich równie istotnymi i tyle dającymi postaciami, co dziś.

Za chwilę jednak, jeden może pozbawić drugiego resztek nadziei na spełnienie marzeń. Zarówno Argentyna, jak i Polska, po dwóch kolejkach tegorocznego mundialu nie mogą być pewne awansu do kolejnej fazy turnieju. Aby go sobie zagwarantować, Argentyna musi wygrać, Polska zaś nie może przegrać.

O tym, kto ostatecznie przedłuży swoje marzenia kibice przekonają się w środowy wieczór. O godzinie 20:00 zabrzmi pierwszy gwizdek sędziego Danny'ego Makkelie na Stadium 974. Około 2 godziny później przynajmniej jedna z drużyn będzie mogła świętować awans do 1/8 finału.

Czytaj także: 
Kibic wtargnął na murawę. Miał tęczową flagę i wymowne hasła na koszulce
Znamy plany Warty Poznań na zimę. Nietypowa nagroda dla piłkarzy

Źródło artykułu: WP SportoweFakty