Arcyważny gol i świetna seria. Perisić strzela na kolejnym turnieju

PAP/EPA / Georgi Licovski  / Na zdjęciu: Ivan Perisić
PAP/EPA / Georgi Licovski / Na zdjęciu: Ivan Perisić

Chorwaci jako drugi zespół poprzednich mistrzostw świata mają przed sobą spore oczekiwania. Wyszli z grupy na drugim miejscu i w pierwszym spotkaniu w fazie pucharowej trafili na Japończyków, z którymi bramkę zdobył Ivan Perisić.

Reprezentacja Chorwacji nie ma za sobą łatwej przeprawy w fazie grupowej. Wicemistrzowie świata rywalizowali z Marokiem, Belgią i Kanadą. Wygrana z tym ostatnim rywalem oraz dwa remisy pozwoliły im na awans do fazy pucharowej z drugiego miejsca.

Sensacyjnym rywalem Chorwatów w 1/8 finału była reprezentacja Japonii. Dlaczego sensacyjnym? A bo nikt nie spodziewał się, że azjatycka reprezentacja wygra swoją grupę, w której przecież rywalizowała z m.in. Hiszpanią i Niemcami. Jednak ten zespół już w rywalizacji z Chorwacją pokazał, że nie wygrał grupy przypadkowo.

Japończycy w pierwszej połowie wyszli na prowadzenie i utrzymali je do przerwy. Po zmianie stron wyrównał Ivan Perisić i taki wynik utrzymywał się przez dłuższy czas. Trafienie skrzydłowego Tottenhamu dało mu miejsce w zaszczytnym gronie strzelców na ostatnich mundialach.

ZOBACZ WIDEO: "Lewandowski krzyczał do Krychowiaka". Wymowna sytuacja w meczu z Francją

Niedawno do tego grona strzelając bramkę w meczu z Serbią dołączył reprezentujący Szwajcarię Xherdan Shaqiri, a teraz do tego stołu dosiadł się reprezentant Chorwacji. Perisić jest jednym z czterech zawodników, którzy strzelali bramki na trzech ostatnich mundialach. Chorwat trafił zarówno w Brazylii w 2014, jak i w Rosji w 2018, a teraz dołożył gola w Katarze.

Dokonała tego wspomniana dwójka, a kto dopełnia ten kwartet? Są to nazwiska z najwyższej możliwej półki. Chodzi o Lionela Messiego i Cristiano Ronaldo, czyli bezapelacyjnie największe gwiazdy światowego futbolu w ostatnich latach.

Czytaj też:
Ziółkowski komentuje doniesienia WP
"Dziwię się, że nie wszedł wcześniej". Ten piłkarz mógł odmienić losy kadry?

Komentarze (0)