Dramatyczne sceny rozegrały w jednym z domów w Londynie, gdy Raheem Sterling przebywał na mundialu w Katarze.
W czwartym spotkaniu Anglików na MŚ zabrakło go nawet w kadrze meczowej z powodu dramatycznych wydarzeń w jego domu.
Gwiazdor reprezentacji Anglii wrócił do Londynu po tym, jak uzbrojeni włamywacze wparowali do jego domu, w którym przebywała jego rodzina - żona oraz trójka małych dzieci. Do zdarzenia doszło w sobotę wieczorem.
ZOBACZ WIDEO: Ekspert tłumaczy radość po odpadnięciu z mundialu. "Poprzednie spotkania nas załamały"
Rodzina Sterlinga jest bezpieczna, ale 27-latek - jeden z najbardziej zaufanych graczy Garetha Southgate'a i gwiazda Euro 2020 - według doniesień nie jest jeszcze gotowy do powrotu i obecnie pomaga policji w Surrey w prowadzonym śledztwie.
Jedno ze źródeł powiedziało "The Sun": "Raheem Sterling powiedział wszystkim: nie ma mowy, żebym się gdziekolwiek wybierał, chyba że będę miał 100 procent pewności, że moja rodzina będzie bezpieczna".
Wielu jego kolegów z drużyny narodowej wysłało wiadomość ze wsparciem po informacji o incydencie, podczas gdy według "The Telegraph" niektórzy gracze w drużynie Southgate postawili ochroniarzy w całodobowym pogotowiu w obawie, że może im się to przytrafić.
- Priorytetem w tej chwili jest rodzina. Będziemy go wspierać i damy mu tyle czasu, ile potrzebuje. W tej chwili jest to sytuacja, w której potrzebuje czasu z rodziną, aby sobie z tym poradzić - powiedział Southgate.
Przypomnijmy, że to kolejne włamanie do domu Sterlinga. Pierwszy raz doszło do tego w listopadzie 2018 roku. Zdarzenie miało miejsce w Cheshire, kiedy to trzy osoby wdarły się do jego budynku. Wówczas trójka osób została złapana przez policję i trafiła do więzienia.
Strata 27-latka to kolejny cios dla Garetha Southgate'a. W starciu z reprezentacją Francji szkoleniowiec Anglii nie będzie mógł skorzystać również z Bena White'a. Piłkarz Arsenalu FC także z powodów osobistych przedwcześnie zakończył mundial w Katarze.
Czytaj także:
Prezes PZPN się wściekł. Michniewicz może stracić posadę
Wicemistrzowie świata wciąż w grze. Koniec snu Japończyków. Pierwsze rzuty karne w Katarze!