Piłkarze Arsenalu i Olympique Lyon postanowili wykorzystać przerwę związaną z trwającymi w Katarze mistrzostwami świata i rozegrali w Dubaju spotkanie w ramach towarzyskiego turnieju. Spotkanie zapewne przeszłoby bez większego echa, gdyby nie seria rzutów karnych, którą sędzia zarządził po 90 minutach.
Mecz zakończył się wygraną (3:0) klubu z Anglii, ale zgodnie z regulaminem doszło do serii rzutów karnych. Obie drużyny rywalizowały o bonusowy punkt. No i się zaczęło...
Na 10 oddanych strzałów do siatki wpadły zaledwie trzy! Tak, to nie pomyłka. Całą serię rzutów karnych obejrzycie poniżej:
Highlights: Arsenal 2-1 win on penalties against Lyon
— TheAFCnewsroom (@TheAFCnewsroom) December 8, 2022
Karl Hein with FOUR penalty saves.pic.twitter.com/VEl4gphyom
Najbardziej w pamięci utkwił wam z pewnością ten ostatni strzał (od 1:05 w materiale wideo). Do piłki podszedł Mathis Cherki (Lyon) i... Podał piłkę wprost w ręce Karla Heina. Estoński bramkarz występujący w Arsenalu nawet nie musiał się ruszyć. Rywal próbował zaprezentować zagranie a la Panenka, ale zrobił to tak wolno, tak lekko i tak nieudolnie, że kibice mogli złapać się za głowy.
Ten konkurs rzutów karnych potwierdził to, co widzimy obecnie podczas mundialu (np. w meczu Maroko - Hiszpania). Zawodnicy z pola bardzo często - o wiele częściej niż zwykle - przegrywają pojedynki "oko w oko" z bramkarzami.
Czytaj także: "No i gdzie te wasze 1000 karnych?" Marokańczycy nabijają się z Hiszpanów >>
ZOBACZ WIDEO: "Za wyjście z grupy i jedno zwycięstwo mamy dawać takie pieniądze?". Gorąca dyskusja o premii dla piłkarzy