Hakim Ziyech - "głupi chłopak" pisze historię

PAP/EPA / ABEDIN TAHERKENAREH / Na zdjęciu: Hakim Ziyech
PAP/EPA / ABEDIN TAHERKENAREH / Na zdjęciu: Hakim Ziyech

- Nie wrócę do kadry. To moja ostateczna decyzja - mówił w lutym Hakim Ziyech. Na szczęście dla Maroka i całego mundialu, 29-latek nie dotrzymał słowa. Teraz prowadzi Maroko do historycznego sukcesu.

[tag=27803]

[/tag]Przed Pucharem Narodów Afryki 2022 Vahid Halilhodzić odesłał Ziyecha do domu. Bośniak twierdził, że piłkarz spóźnił się na zgrupowanie, a później niewystarczająco dobrze trenował.

- Zachowanie Ziyecha nie jest godne drużyny narodowej. Nie chce trenować, nie chce grać. Nie traktuje wszystkiego poważnie. Nie będę go błagać, żeby wrócił - mówił ówczesny selekcjonera Maroka.

- Wybrani przeze mnie zawodnicy są najlepsi w kraju. Nie będę wybierał gracza, który może zachwiać równowagę w grupie. Nawet jeśli nazywałby się Lionel Messi - argumentował trener.

ZOBACZ WIDEO: Trudna sytuacja w reprezentacji po mundialu. "Słowo przeciwko słowu"

Albo on, albo ja

Ziyech oskarżył selekcjonera o kłamstwa, ale na tym nie poprzestał. 8 lutego zdecydował się na radykalny krok. - Nie wrócę do kadry, to moja ostateczna decyzja. Teraz chciałbym skupić się na grze w klubie. Rozumiem jednak żal kibiców, przepraszam - powiedział dla "The Athletic".

Marokańska Federacja Piłkarska musiała podjąć decyzję, co zrobić z konfliktem na linii selekcjoner-piłkarz. Ofiarą padł ostatecznie Halihodzić, który choć wprowadził Maroko do mundialu, turniej w Katarze musiał obejrzeć w telewizji.

Działacze zdecydowali się rozstać z 70-letnim szkoleniowcem. Ważniejszy w tej układance ich zdaniem był Ziyech. Na trzy miesiące przed turniejem zatrudnili Walida Regraguiego. Ten znalazł wspólny język z Ziyechem i ustawił go w centrum swojej reprezentacji.

Jak głupim trzeba być...

Skrzydłowy odwdzięcza się doskonałą formą i pracą dla zespołu. Przy jego udziale Maroko ma szansę na historyczny sukces, jakim byłby awans do pierwszej czwórki mundialu. A przecież nie było oczywiste, że będzie grał dla kraju przodków.

Urodził się w Holandii i został wykształcony przez tamtejszą szkołę futbolu, więc jako utalentowany junior grał dla Oranje. Bronił jej barw nawet w kadrze U-21, ale w 2015 roku zaskoczył wyborem, decydując się na występy dla Maroka.

- Jak głupim trzeba być, żeby wybrać Maroko jeśli jesteś brany pod uwagę przy powołaniach do kadry Holandii? - zastanawiał się Marco van Basten, wówczas asystent selekcjonera.

- Czułem coraz mocniej, że to Maroko będzie odpowiednim wyborem - odpowiedzial Ziyech. - Myślę, że moja rezygnacja dała ludziom z federacji do myślenia, bo niedługo później zadzwonili do Marco Asensio z Realu, którego mama pochodziła z Holandii - dodał.

Rok póżniej jego kariera nabrała rozpędu, a Holendrzy mogli żałować jeszcze mocniej. Trafił do Ajaksu, z którym zadziwił Europę w Lidze Mistrzów, a potem przeniósł się do Chelsea. W Londynie dotąd grał poniżej oczekiwań i ma opuścić Stamford Bridge, ale po występie na mundialu w Katarze nie będzie narzekał na brak zainteresowania.

Mecz 1/4 finału Maroko - Portugalia w sobotę o godz. 16:00 czasu polskiego. Transmisja w TVP 1, TVP Sport oraz na platformie Pilot WP. Relacja tekstowa na WP SportoweFakty.

Rafał Sierhej, dziennikarz WP SportoweFakty 

Czytaj także:
Największa trauma Roberta Lewandowskiego. "To wciąż boli"
Absurd na MŚ. Szef FIFA wystawił Katarowi laurkę

Komentarze (0)