Wychwycili to. Kontrowersyjne zachowanie brazylijskiego gwiazdora po zmianie

PAP/EPA / Friedemann Vogel / Na zdjęciu: Vinicius Junior i Tite
PAP/EPA / Friedemann Vogel / Na zdjęciu: Vinicius Junior i Tite

Tite zdecydował się zmienić Viniciusa Juniora już w 64. minucie ćwierćfinałowego spotkania, w którym Brazylia mierzyła się z Chorwacją. Skrzydłowy Realu Madryt nie mógł się pogodzić z taką decyzją. Po zejściu z boiska nawet nie podał ręki trenerowi.

Brazylijczycy nie byli sobą w piątkowym ćwierćfinale mundialu w Katarze, co bezlitośnie wykorzystali Chorwaci, eliminując ich z turnieju. Mecz od samego początku nie układał się po myśli "Canarinhos", którzy nie tylko nie byli w stanie narzucić przeciwnikom swojego stylu gry, ale wręcz pozwolili, aby spotkanie toczyło się na warunkach podopiecznych Zlatko Dalicia.

Choć pierwsza połowa nie dała zbyt wielu powodów do optymizmu sympatykom drużyny Tite, w drugiej Brazylia zaczęła stwarzać więcej okazji. Na boisku wyróżniał się między innymi Vinicius Junior, który nawet mógł strzelić gola, gdyby Neymar odegrał mu futbolówkę na jedenasty metr, zamiast samemu decydować się na egoistyczne wykończenie, będąc tyłem do bramki.

Dlaczego ja?

Ostatecznie gwiazda Realu Madryt nie miała więcej szans na otworzenie wyniku spotkania, gdyż trener Brazylijczyków w 64. minucie zdecydował się w jego miejsce posłać do boju innego gracza "Królewskich" - Rodrygo. Takie posunięcie mocno zaskoczyło zagranicznych komentatorów, bowiem popularny "Vini" był jedną z jaśniejszych postaci swojej reprezentacji i stwarzał wiele okazji do zdobycia bramki.

ZOBACZ WIDEO: "To będzie się za nim ciągnąć". Dyskusja o przyszłości Michniewicza

Sam zawodnik nie krył frustracji. Zanim zszedł z murawy patrzył chwilę z osłupieniem na swój numer, wyświetlony na tablicy zmian, niedowierzając, że to właśnie on musi opuścić plac gry. W końcu wolnym krokiem ruszył w stronę ławki, jakby od niechcenia, z wbitym w ziemię wzrokiem podał rękę klubowemu koledze, wchodzącemu na murawę i udał się na swoje miejsce. Tite ominął bez słowa, jakby w ogóle go tam nie było, co uchwyciły kamery.

Miało być pięknie, a skończyło się fiaskiem

Brazylijczycy nadal atakowali bramkę rywali, ale w regulaminowym czasie nie zdołali przebić się przez chorwacki mur, więc przyszedł czas na dogrywkę. W niej przełamał się Neymar i wydawało się, że karne nie będą konieczne, by wyłonić zwycięzcę pierwszego ćwierćfinału.

Nic bardziej mylnego. Brazylia straciła koncentrację, pozwoliła podopiecznym Dalicia rozegrać skuteczny kontratak, który zakończył się trafieniem Bruno Petkovicia. I tym sposobem, Vetreni z oddanym ledwie jednym celnym strzałem w ciągu 120 minut doprowadzili do serii jedenastek.

W niej byli bezbłędni, czego nie można powiedzieć o Canarinhos. Konkurs karnych zakończył się wynikiem 4-2, a jednego z nich nie trafił właśnie wprowadzony za Viniciusa, Rodrygo. Wkrótce po zakończeniu spotkania Tite poinformował, że kończy swoją sześcioletnią przygodę z prowadzeniem kadry narodowej i podał się do dymisji.

Zobacz także:
Katar za burtą mundialu. Niechlubne rekordy pobite
Po ich wygranych życie staje

Komentarze (2)
avatar
Alex Mediocre
10.12.2022
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Zdaje mi się, że Vinicius nie nadążał za swoim chorwackim podopiecznym i jego akcje były bezskuteczne. Wobec tego jako trener-amator zmieniłbym i i przekonstruował brazylijską ofensywę. I tak s Czytaj całość