Uchodźca, który wybrał Rosję

Getty Images / Alex Pantling / Na zdjęciu: Dejan Lovren
Getty Images / Alex Pantling / Na zdjęciu: Dejan Lovren

Po napaści Rosji na Ukrainę Dejan Lovren pozostał w klubie z Petersburga. Nie zamierza opuszczać kraju agresora, a we wtorek zagra o awans do finału mundialu. - To śliska sytuacja - mówi WP SprotoweFakty chorwacki dziennikarz Ivica Medo.

[tag=27707]

Reprezentacja Chorwacji[/tag] drugi raz z rzędu zachwyca na mundialu i awansowała do najlepszej czwórki mistrzostw. We wtorek zagra o awand do finału turnieju z Argentyną (g. 20 czasu polskiego).

Nie byłoby to możliwe bez Dejana Lovrena. 33-latek to filar defensywy ekipy z Bałkanów, ale jego ostatnie wybory życiowe są kontrowersyjne.

Został w Rosji mimo wojny

Po napaści Rosji na Ukrainę 24 lutego 2022 wielu cudzoziemców grających w rosyjskich klubach opuściło kraj. FIFA stworzyła piłkarzom taką możliwość, choć okno transferowe było już zamknięte.

Nawet jeśli ktoś nie wyjechał nie od razu jak Grzegorz Krychowiak, to odszedł w drugim rzucie jak Sebastian Szymański czy Rafał Augustyniak. Tymczasem Lovren pozostaje zawodnikiem Zenitu Sankt Petersburg. A gdy zabiera głos, ktoś z zachodniej Europy może złapać się za głowę.

ZOBACZ WIDEO: Polski sędzia walczy o finał mistrzostw świata. Listkiewicz jest pewny jednej rzeczy

- Nie miałem dylematu, czy wrócić do Rosji, mimo że Zenit w tym roku nie będzie grał w europejskich pucharach. To dla nas bardzo ważne i nie rozumiem tej decyzji (o wykluczeniu rosyjskich klubów przez UEFA - przyp. red.). Sport i polityka muszą być oddzielone, a teraz wielu sportowców się za to biczuje, nie tylko piłkarzy - mówił dla vecernji.hr.

W Chorwacji jest drugim Rybusem?

Maciej Rybus, po tym jak postanowił zostać w Rosji z własnej woli, zmieniając klub wewnątrz ligi, stracił możliwość gry w reprezentacji Polski. Reakcja PZPN i Czesława Michniewicza była jasna - brak powołań do kadry. Jak Chorwaci postrzegają wybory Lovrena?

- Nie jest specjalnie za to krytykowany. Była wokół tego dyskusja, ale nie jest wytykany palcami. Publika tak rozumie sytuację, że to po prostu jego praca w Rosji - mówi WP SportoweFakty Ivica Medo, korespondent z Kataru portalu gol.hr.

- To skomplikowana sprawa i śliska sytuacja. Ma umowę z klubem, mógł go wprawdzie opuścić, ale pojawia się wtedy pytanie, co dalej. Teraz występowałby w byle jakim klubie i nie grałby w reprezentacji. Łatwo mówić i moralizować, jak nie jest się w skórze danego zawodnika - tłumaczy dziennikarz.

Postawa piłkarza dziwi tym mocniej że on sam przeżył piekło wojny jako kilkuletni chłopiec.

Uchodźca, który w Chorwacji miał problem

Przyszedł na świat w 1989 roku, kiedy Jugosławia wydawała już swoje ostatnie tchnienia. Nękany kryzysem ekonomicznym kraj stał się areną konfliktów etnicznych. Wszystkie narody obwiniały siebie nawzajem za fatalną sytuację. W 1991 roku pierwsza wyłamała się Słowenia i stało się jasne, że podążą za nią następne republiki.

Błyskawicznie nadszedł czas na Chorwację, a później na Bośnię. To właśnie w Zenicy, niemalże w samym sercu Bośni, mieszkał Dejan. Ale nie było mu pisane spokojne dzieciństwo. W wieku trzech lat musiał z rodziną uciekać przed śmiercią. Zamieszkał w Monachium.

I tam czuł się jak u siebie. Mało brakowało, a występowałby w kadrze Niemiec. Jednak kraj, który uważał za swój dom, nigdy się o niego nie postarał. Jego rodzinie cały czas odmawiano prawa stałego pobytu.

Wojna się zakończyła, a Niemcy rozkazali wrócić Lovrenom do domu. Ci nie wybrali jednak Zenicy, lecz Chorwację. A 10-letni Dejan mocno przeżył zmianę.

- Na początku było tragicznie - wspominał w rozmowie z "The Guardian", dodając: - Koledzy w szkole się ze mnie wyśmiewali, bo nie mówiłem dobrze po chorwacku. Nie rozumieli nic z tego, co mówiłem. Po kilku latach dopiero się polepszyło.

- Mój charakter bierze się z Niemiec i od mojej rodziny. Nauczyli mnie, że życie jest ciężkie - wyjawił Lovren.

Czy wraz ze swoją ekipą będzie świętował drugi z rzędu awans do finału mundialu? Początek meczu Argentyna - Chorwacja już we wtorek, 13 grudnia o godz. 20:00 w TVP 1, TVP Sport, sport.tvp.pl oraz Pilot WP. Relacja na żywo w WP SportoweFakty.

Arkadiusz Dudziak, dziennikarz WP SportoweFakty

Czytaj więcej:
"Kulesza już działa". To on zastąpi Michniewicza?